„Un-American Activities” – najnowszy, dziesiąty album Molly Nilsson – pod względem muzycznym przypomina podróż do roztańczonego Berlina lat 80. Jest nostalgicznie, bardzo elektronicznie i zimno-falowo. W warstwie liryczniej zaś działa trzeźwiąco niczym zimny prysznic.

Tekst: Julia Staręga

fot: materiały promocyjne

Molly Nilsson pochodzi ze Szwecji, mieszka w berlińskiej dzielnicy Neukölln, gdzie prowadzi życie rozpięte między pracą w galerii sztuki a komponowaniem. Początkowo jej działalność artystyczna obejmowała rysowanie komiksów. Jako nastolatka sporadycznie występowała w klubach jako DJka i otaczała się znajomymi z punk-rockowego środowiska. Z czasem zaczęła eksperymentować z grą na keyboardzie, pisać własne teksty i tworzyć muzykę.

Synth-pop w dekadenckim wydaniu

W twórczości Molly wybrzmiewają inspiracje brytyjskim punk-rockiem lat 70. i berlińską nową falą. Albumy takie jak „Imaginations”, „History” czy „Un-American Activities” są przesiąknięte ciężarem nostalgii – wspominania tego, co odeszło i zapowiedzią tego, co nadejdzie. Z tego względu wydawało by się, że muzyka szwedzkiej artystki najlepiej wpisze się w klimat jesieni, lecz moim zdaniem warto zacząć ją poznawać właśnie latem. Dni są teraz dłuższe, wieczory mniej przygnębiające, a beztroska unosi się w powietrzu, od czasu do czasu przypominając „młodsi niż teraz, już nie będziecie”, więc korzystajcie z życia. Tak jest m.in. w przypadku płyty „History”, która tematycznie oscyluje wokół miłości.

Piosenki pachnące szarością

Album „Un-American Activities”, podobnie jak poprzednie krążki, przypomina współczesną wariację na temat synth-popu lat 80. Artystka zgrabnie łączy akustyczne instrumentarium i perkusyjny bit z syntezatorami. Przy pomocy sugestywnych melodii wciąga słuchaczy do swojego świata, w którym króluje chmurny i psychodeliczny hypnagogic-pop oraz rave.

Znakiem rozpoznawczym muzyki Nilsson jest bez wątpienia jej wokal. W swoim dramatyzmie może zostać porównany do głosu Nico czy Michelle Gurevich: jest chłodny, niski, beznamiętny i wycofany. Za sprawą pogłosu dociera do uszu słuchaczy „z oddali” – w większości piosenek to muzyka wybija się na pierwszy plan.

 Nieskrępowana miłość i wolność a ucisk oraz władza

Molly pracowała nad „Un-American Activities” w Kalifornii w dawnym domu Lion Feuchtwangera – pisarza, poety i przeciwnika narodowosocjalistycznego reżimu w Niemczech w latach 30. Jego osobiste doświadczenia stały się dla artystki główną twórczą inspiracją. Wiodącą tematyką nowego albumu Nilsson stanowi również krytyka nowych form ucisku stosowanych przez Stany Zjednoczone. Podkreśla, że deklarowane przez władze obietnice to jedynie mrzonki. 

Un-American Acitivities - okładka
fot: materiały promocyjne

„The Communist Party” – ósmy utwór na płycie – w moim odczuciu Molly potraktowała jak osobisty manifest. Muzycznie przywołuje skojarzenia z Madonną z ery „Vogue” oraz pionierami muzyki rave z lat 90. Tekst zaś składa się z bezpośrednich cytatów pochodzących z antykomunistycznej broszury z czasów McCarthy’ego „100 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o komunizmie w USA”.

Na „Un-American Activities” nie zabrakło utworu zaangażowanego, czyli „Palestine (Somewhere Over The Rainbow)”, który odnosi się do wojny toczącej się na bliskim wschodzie. Artystka stawia w nim retoryczne pytanie „Where’s the Palestine?”, zwraca uwagę na sprowadzanie konfliktu do chwytliwych nagłówków w gazetach i nie zgadza się na bierność ze strony władz świata zachodniego.

Oficerki powróciły

Niech nie zwiedzie was taneczna atmosfera w „Jackboots Return”. Choć syntezatorowa melodia brzmi porywająco, wyśpiewywany przez Nilsson tekst nakazuje zaprzestać przytupywania nogą. Molly chłodno punktuje to, co współcześnie odpowiada za społeczne niepokoje: postępującą inflację, zwrot ku prawicowym tendencjom. Podkreśla to w słowach „Oh once your grandmother warned you about/ History’s worst fear – AfD”.

Ciężka liryka przełamana popowymi melodiami

„Un-American Activities” to płyta wielowymiarowa i wymagająca uwagi. Muzycznie stanowi kontynuację kierunku, jaki obrała Nilsson na poprzednich albumach – jest dekadencko, melancholijnie, popowo i elektronicznie. Tekstowo zaś poetycko i odważnie. 

Muzyka:

„Excalibur” – https://www.youtube.com/watch?v=khTAlqT96t0

„Palestine (Somewhere Over The Rainbow)”  – https://www.youtube.com/watch?v=_otmTp7Aflo

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.