O swoich seksualnych potrzebach warto z partnerem rozmawiać i z tego większość z nas zdaje sobie sprawę. Kłopot polega na tym, że często nie wiemy, jak to robić. Jak powinny wyglądać łóżkowe rozmowy?
Tekst: Sylwia Skorstad
O seksie, być może przez powszechność pornografii, zwykło się teraz myśleć w kategorii obrazów, choć angażuje on wszystkie zmysły. Seks to też dotyk, zapach, smak oraz dźwięki. Zrób teraz szybki przegląd swoich ulubionych partnerskich wspomnień erotycznych i zauważ, ile z nich wiąże się ze słowami. Te naprawdę dobrze wybrane i wypowiedziane w sytuacjach intymnych zapamiętuje się na dłużej niż obrazy. W łóżku nie powinno być cicho (jeśli ktoś niepożądany śpi za ścianą, to zawsze można szeptać).
Skuteczna komunikacja w sypialni nie jest niestety czymś, czego można nauczyć się z podręczników, kultury popularnej ani nawet rozmów z przyjaciółmi. Podręczników właściwie nie ma, kultura popularna dostarcza raczej antywzorców niż cennych podpowiedzi, a z przyjaciółmi też niełatwo na takie tematy podyskutować. Rozmowy w łóżku są więc często kojarzone wyłącznie z „dirty talk”, czyli sprośnym świntuszeniem. Niesłusznie. W łóżku można i warto rozmawiać inaczej.
Mów do mnie brzydko?
Seksuolodzy zajmujący się terapią par często słyszą od pacjentów, iż sypialniane rozmowy są problematyczne. Prośba o „dirty talk” może wręcz paraliżować. No bo co tu i jak brzydko powiedzieć? Używać wulgaryzmów, mówić jak na filmach porno, posługiwać się językowymi kliszami, które z trudem przechodzą przez usta, bo zwykle takich słów nie używamy? To może być nie tylko zawstydzające, ale też krzywdzące dla obu stron. I czy naprawdę w łóżku ma chodzić o „pieprz mnie mocniej”? Są takie pseudoerotyczne teksty, po usłyszeniu których człowiek ma się ochotę wyłącznie ubrać.
Rozmowy „na poważnie” też nie zawsze wychodzą dobrze. Krępujemy się mówić o swoich potrzebach w obawie, że to zepsuje nastrój, zniechęci partnera, postawi go w niezręcznej sytuacji. Największa przeszkoda to jednak własny wstyd i obawa przed ośmieszeniem. Potrzeby seksualne zdają się nieracjonalne, oderwane od naszego codziennego wizerunku, stawiające nas w niewygodnym świetle. Jak tu się przyznać do swoich fantazji i nie czuć się z tym głupio? W takiej sytuacji może się wydawać, że bezpieczniej jest nic nie mówić, tylko czerpać satysfakcję z tego, co jest. Ta strategia ma szansę powodzenia, bowiem same doznania zmysłowe mogą być źródłem wystarczającej satysfakcji. Nie zadziała jednak na dłuższą metę. W długoterminowej relacji seks w końcu stanie się nużący i rutynowy.
Nietypowe lekcje
Podpowiedzi, jak rozmawiać w łóżku, dostarczył na łamach „Psychology Today” amerykański doktor psychologii Mark Travers. Jego zdaniem warto nauczyć się dwóch rzeczy od… entuzjastów BDSM (spektrum działań opartych na uległości i dominacji odbywających się za zgodą obu partnerów). Podkreśla, że nie chodzi mu o popularne skojarzenia z kodami i rekwizytami wykorzystywanymi przy realizowaniu tego typu fantazji erotycznych, ale o filozofię opartą na komunikacji, autentyczności oraz intelektualnej, kreatywnej grze. Przytacza badania wskazujące na to, iż osoby praktykujące tego typu fantazje raportują większą satysfakcję seksualną od przeciętnej. W jego opinii to dlatego, iż rozumieją kluczowe znaczenie komunikacji w łóżku. Potrzebują jej do wyznaczania granic, zapewniania sobie i partnerowi bezpiecznego komfortu oraz wzajemnego informowania się o swoich potrzebach.
To, co na pewno warto w łóżku mówić, to „lubię to” i „nie lubię tego”. Aby to wyrazić, można użyć bardzo różnych komunikatów, na przykład: „Czy czułbyś się komfortowo, gdybyśmy spróbowali zrobić to w ten sposób?” bądź „To nie sprawia mi przyjemności, pokażę ci, co jest dla mnie podniecające”. Nie zawsze trzeba to wyrażać słowami, choć zwykle to one są najbardziej klarownym komunikatem dla partnera.
Warto też mówić z wyczuciem o swoich fantazjach erotycznych bez obawy, że położą się one cieniem na całej relacji. Przyznanie się do tego, iż w łóżku ma się ochotę na przykład na grę opartą na elementach dominacji-uległości nie sprawi, że partner przeniesie ją potem poza sypialnię. Poza tym, nawet gdyby realizacja danego pomysłu wykraczała poza jego granice komfortu, to samo otwarcie się na rozmowę sprawi, że jemu też będzie łatwiej mówić o własnych potrzebach i fantazjach.
Druga lekcja, o której mówi Travers, to uzyskiwanie przyzwolenia. Jeśli nie jesteśmy w sypialni pewni, czy partner zgadza się na dane zachowanie, to nie powinniśmy go praktykować. Nikt nie idzie z nami do łóżka po to, by spełniać tam nasze zachcianki (wyjątkiem jest tylko płatny seks). W seksie wyłącznie „tak” oznacza zgodę.
Zwyczajne-niezwyczajne rozmowy
Jak zatem rozmawiać w łóżku? Zwyczajnie. Używać takiego języka, z jakim czujemy się komfortowo. Jedni wolą język medyczny, inni wulgarny, jeszcze inny poetycki. Cokolwiek brzmi naturalnie i jest akceptowalne, a jeszcze lepiej preferowane przez partnera, spełni swoje zadanie. Jeśli żadne słowa nie przeciskają się przez usta, to można pokazać albo napisać. Nieśmiałym specjaliści radzą spróbować tak zwanego sextingu, czyli rozmów o seksie z użyciem komunikatorów. Można to z powodzeniem zrobić nawet w relacji z długim stażem, na przykład podczas wyjazdu partnera albo nawet z drugiego pokoju. Pisanie daje więcej czasu na oswojenie się z komunikatami i przemyślenie, co i jak chce się wyrazić. Zacząć można choćby od: „Wiesz, mam taką fantazję…”
Najważniejsze to znać siebie i wiedzieć, czego się chce, jednocześnie będąc uważnym i czułym na potrzeby oraz ograniczenia partnera. Czego naprawdę chcemy w łóżku, odkrywamy na różne sposoby – w relacji z partnerem, z fantazji, jakie snujemy podczas masturbacji, niekiedy ze snów erotycznych oraz z naszych reakcji na różne erotyczne bodźce. Nie jest to coś, co trzeba ignorować, bo jest wstydliwe, „nieracjonalne” bądź „dziwaczne”. Zdecydowana większość potrzeb erotycznych ma to samo źródło, jakimi są potrzeby bezpieczeństwa oraz psychicznego komfortu. Wybieramy takie fantazje erotyczne, które pomagają nam się poczuć dobrze we własnej skórze i odłożyć na bok codzienne role związane często z poczuciem odpowiedzialności, uzyskaniem społecznej akceptacji i stosowaniem się do wyśrubowanych norm.
Partnerskie rozmowy na temat potrzeb seksualnych zwiększają poziom zaufania i intymności w relacji, a tym samym czynią seks dużo lepszym oraz bardziej emocjonującym. Trudno o coś bardziej sexy.
Źródła:
https://www.jsm.jsexmed.org/article/S1743-6095(15)30447-1/fulltext
https://www.jordangrayconsulting.com/dirty-talk-the-ultimate-guide-for-beginners/