Przed wami lista lektur feministycznych na najbliższy semestr. Nie martwcie się, nie będzie egzaminu, obiecujemy też, że się nie znudzicie.
Tekst: Joanna Zaguła
Wielkimi krokami zbliżamy się już do naszego ulubionego święta. Bardzo się cieszymy i nastawiamy na mnóstwo przyjemności, które bezsprzecznie się nam należą. Są wśród nich słodycze, naturalna pielęgnacja, długie kąpiele, dobre filmy, a także równe płace, poważne traktowanie, brak oceniania poprzez wygląd, dostęp do aborcji i antykoncepcji. Takie podstawowe sprawy. Cieszymy się i chcemy miło spędzić ten dzień, ale też nie zapominamy, że do wywalczenia pozostało jeszcze bardzo dużo…
Oprócz poradników pielęgnacyjnych, ładnej bielizny czy słodkości, mamy więc dla was trochę refleksji. Jeśli najdzie was ochota, by usystematyzować swoją wiedzę, trochę się wykurzyć, ale też poszukać źródeł problemów i możliwych rozwiązań, przyda się wam nasza lista lektur feministycznych. To kilka książek, które czyta się na każdych studiach, na których poruszany jest temat feminizmu. Ale nie bójcie się, obejdzie się bez akademickich mądrości.
„Mistyka kobiecości” Betty Friedan to książka o tym, jak budował się wzór akceptowalnego społecznie wizerunku kobiety w latach 50. Autorka analizowała reklamy i artykuły w prasie, by dojść do wniosku, że przedstawiana w nich kobieta, a więc kobieta perfekcyjna powinna zajmować się przede wszystkim rodziną i domem. O ile pierwsza fala feminizmu walczyła o prawa (np. wyborcze czy do rozwodu), tak druga fala, za której rozpoczęcie uważa się publikację tej książki, krytykuje obowiązujące stosunki społeczne. Nakładają one bowiem na kobiety szereg nieformalnych zakazów i nakazów.
„Druga płeć” Simone de Beauvoir zaliczana jest do lektur feminizmu drugiej fali, choć o kilka lat wyprzedza ten prąd myślowy. Ta filozofka mówi tu na przykład o prawie kobiet do decydowania o posiadaniu dzieci. Ma świadomość, że nikt kobiet do ich rodzenia de facto nie zmusza, ale uważa, że społeczeństwo zamyka je w sytuacji, w której jedynym wyjściem jest małżeństwo, a w konsekwencji macierzyństwo. Jeśli bowiem kobiety nie zarabiają tak ja mężczyźni, to nie mogą się usamodzielnić, a brak dostępu do antykoncepcji i aborcji jeszcze pogarsza sprawę.
„Uwikłani w płeć” Judith Butler to książka, która raz na zawsze wytłumaczy wam, czym jest ten mityczny potwór, gender. Wbrew temu, co słyszymy w telewizji czy na ulicy, to nie ideologia wymyślona przez geniusza zła, który chce nam ukraść i molestować nasze dzieci. To teoria dotycząca tożsamości płciowej. Już Betty Friedan pokazała, że „kobiecość” to nie cecha, z którą się rodzimy i od razu lubimy różowy, a nie niebieski, tylko zestaw nakazów społecznych. A Butler idzie dalej i mówi, że to, czy czujemy się kobietą lub mężczyzną, nie musi być jednoznacznie definiowane przez kształt naszego ciała.
„Mit urody” Naomi Wolf to książka na dzisiejsze czasy, czasy Instagrama. Nie musimy już martwić się tak bardzo o prawo, możemy robić kariery i decydować o sobie. A jednak wciąż istnieje ogromny mechanizm mający na celu kontrolę kobiet. Jest to obsesja piękna. Uważamy, że kobieta odnosi sukces, jeśli spełnia wymogi stawiane jej urodzie.