Zastanawiacie się, co robić wieczorami, gdy nie można ruszyć się z domu? Polecamy książki na czas epidemii, by oderwać od niej myśli.
Tekst: Joanna Zaguła
Wreszcie będę miała czas poczytać! Taka była moja pierwsza myśl, gdy usłyszałam zalecenie, by nie wychodzić z domu. Polecam wam więc dziś książki na czas epidemii. Nie martwcie się, nie będzie to „Miłość w czasach zarazy” Marqueza, ani „Dżuma” Camusa. Mimo iż pierwszej nie cierpię, a drugą uwielbiam. Nie chcę jednak kierować waszych myśli na to, czego teraz najbardziej się boimy, a więc i tak ciągle o tym myślimy. Jakkolwiek powieści te i tak są de facto o czym innym. Chciałabym jednak, byście mieli możliwość całkowitego oderwania się od otaczającej was przykrej rzeczywistości. Byście na chwilę zapomnieli o zagrożeniu i o tym, że jesteśmy wciąż zamknięci w czterech ścianach własnego domu.
W związku z ograniczoną mobilnością mamy czas na lektury, ale też liczne problemy. Także dla fanów literatury. Biblioteki zamknięte, księgarnie nie wszystkie, ale chyba lepiej się tam nie pchać. Myślę więc, że zdecydowanie najlepszą opcją są ebooki. Nie tylko ostaniecie je od ręki i od razu można zacząć czytać i to bez żadnych wirusów. Ale też w wersji elektronicznej dostępne są prawie wszystkie książki świata. Zarówno nowości, jak i cała klasyka i to w wielu językach. Więc jeśli wolicie czytać w oryginale – też można. Dodatkowo polecam poszukiwania w domowych bibliotekach. Kto z nas nie ma takiej półki, na której piętrzą się książki „na później”?! No to właśnie teraz jest na nie czas. Poza tym w biblioteczce możecie znaleźć ukochane klasyki, na które wcześniej nie było czasu lub, które chcecie sobie odświeżyć. Nic tak nie oderwie waszych myśli od „tu i teraz”, jak Harry Potter. Jeśli siedzicie teraz z dziećmi w domu, to najlepszy moment, by przeczytać im wszystkie tomy. Dla siebie zaś czytajcie np. Sapkowskiego. Bo Wiedźmin występuje nie tylko w serialu, a na karatach książek jest jeszcze ciekawszy. Z dawnych czasów warto przypomnieć sobie Bolesława Prusa (jak dla mnie bardziej „Emancypantki” niż „Lalkę”) czy Dostojewskiego (bardziej „Biesy” i „Braci Karamazow” niż „Zbrodnię i karę”). Niektórzy też lubią poczytać coś z gatunku grozy, by bać się przez chwilę czegoś innego niż to, co nas realnie otacza. Im polecam „W górach szaleństwa. I inne opowiadania” Lovecrafta, opowiadania E. T. A. Hoffmanna (szczególnie „Piaskuna”) i oczywiście wszystko, co napisał King.
Poświęćcie ten czas także na lekturę kilku ciekawych nowości, by – gdy to wszystko już się skończy- brylować w towarzystwie znajomością dzieł kanonicznych i mieć zdanie o tych najnowszych.
Zacznijmy od jednej z najgłośniejszych powieści zeszłego roku, która właśnie trafiła na nasz rynek. To „Normalni ludzie” Sally Rooney – klasyczna historia miłosna: on, ona, młodość, dojrzewanie i sporo problemów. Nie jest to być może książka z pogłębioną refleksją na tematy społeczne, ale wciągnie was intensywnością emocji bohaterów. Warto też ją znać, bo ostatnio wszyscy o niej mówią.
Druga propozycja to możliwość ucieczki daleko stąd – „Arktyczne opowieści” Barry’ego Lopeza. Poznacie woły piżmowe, niedźwiedzi polarne i narwale, zobaczycie zorze polarne, lodowy ocean i skarłowaciałe lasy. Dowiecie się, jak żyli Innuici i nie będziecie chcieli stamtąd wracać.
Zaś ostatnia już z polecanych pozycji to „Trzy kobiety” Lisy Taddeo, książka o tym, co czasem jest jak ten wielki różowy słoń w salonie. Wszyscy o nim wiemy, ale nikt o nim nie mówi. O kobiecym pożądaniu. Autorka oddaje głos trzem bohaterkom, które opowiadają o zachowaniach seksualnych pozwalających im odkryć coś, czego brakowało im w dotychczasowym życiu erotycznym. To, co wydaje się czasem dziwne, nienormatywne, w tej książce przedstawione jest ze zrozumieniem i czułością.