Zaufaj mi” to powieść poruszająca problem, o którym trudno się czyta. Istnieją przestępstwa tak okropne, że nawet policjanci woleliby o nich nie wiedzieć. Kiedy jednak odwracają wzrok, nawet z dobrych pobudek, przestępcy poczynają sobie jeszcze śmielej.

Tekst: Sylwia Skorstad

Sześćdziesięciopięcioletni inspektor Ewert Greens nie jest najsprawniejszym funkcjonariuszem w sztokholmskiej komendzie policji. Jak podsumowuje jego mały przyjaciel Emil, „za szybko nie biega i ledwie potrafi podskoczyć czy śledzić z ukrycia”. Pytany o to, co potrafi, zwykle mówi, że myśleć. Przynajmniej tak sądzi. Akurat teraz świat wydaje mu się w porządku. Z jego myśleniem jest dobrze. To dlatego, że aspołeczny, nieufny Greens zaczął się spotykać z Leną, wdową po zmarłym przyjacielu. Patrząc na siebie w lustrze wreszcie widzi kogoś więcej niż tylko zgorzkniałego policjanta.

Ewert ma właśnie wyjść na pierwszą od lat prawdziwą randkę, gdy dostaje poufną prośbę od znajomego śledczego. W czasie prowadzenia podsłuchu w innej sprawie jego kolega wpadł na trop handlu kobietami, sam jednak nie ma prawa wykorzystać tej informacji. Greens zamiast na wymarzone spotkanie idzie powstrzymać sprzedawcę przed przekazaniem sutenerowi dwóch dziewcząt. „W tym mieście nie kupuje się ani nie sprzedaje ludzi” – mówi. Nie ma jednak racji.

Handel ludźmi na klatce schodowej

To, co dzieje się w dyskretnych mieszkaniach stolicy Szwecji, tak samo jak w stolicy Niemiec, Polski czy Hiszpanii, można opisywać językiem biznesowym. Można też tak, jak jedna z bohaterek powieści – Alena, Litwinka, która wykupiła się od prostytucji zostając „rekruterką” innych kobiet. Podczas rozmowy z szefową siatki analizuje język przełożonej:

„Okres produktywny… „Placówki”… Działalność… W jej ustach brzmiało to jak każdy inny biznes. Pewnie lepiej się z tym czuła. To co innego, niż używać takich słów jak „chuj”, „pizda”, „pierdolić”, „gwałcić”, „przemoc”, „handel kobietami” i tysiące innych opisujących dużo trafniej ich „placówki” i „działalność”.

„Zaufaj mi” to powieść poruszająca problem, o którym trudno się czyta. To jednak coś więcej niż fikcja. W każdym europejskim kraju kupuje się i sprzedaje ludzi, manipulacją i groźbami zmuszając ich do świadczenia usług seksualnych, a nawet sprzedawania swoich organów. Ten biznes może się kręcić między innymi dlatego, że wygodniej jest nam o nim nie myśleć, nie mówić i nie dociekać jego prawdziwej natury. Nie chcemy zgłębiać, jak to się dzieje, że żadna dziewczynka (ani żaden chłopiec) nigdy nie marzyła o pracy prostytutki, żadnej kobiecie (ani żadnemu mężczyźnie) seks z tak zwanymi klientami nie sprawia fizycznej przyjemności, a jednak zjawisko prostytucji istnieje. Żeby zrozumieć, jak wygląda zaplecze „biznesu”, trzeba zadać sobie trud poszukania informacji w organizacjach udzielających pomocy ofiarom handlu ludźmi.

Roslund opisuje je z perspektywy sprzedawanych kobiet i choć czytelnik wie, że poznaje mechanizm zjawiska na podstawie wymyślonych postaci, jest to bolesna lektura.

zaufaj mi - okładka powieści

Dobrymi chęciami…

Nowa powieść Roslunda to nieźle napisany thriller. Wciąga angażując poczucie sprawiedliwości czytelnika, a potem drażni je do granic wytrzymałości. To nie „Pretty Woman”, tylko szwedzki kryminał z trudnymi problemami społecznymi w tle, zatem nie ma się co spodziewać przybycia rycerzy na białych koniach.

W miarę rozwoju akcji Ewert Greens staje się coraz bardziej zdeterminowany, by rozbić organizację zbijającą majątek na handlu kobietami. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że w przeszłości mógł popełnić błąd, próbując chronić bliskich mu ludzi przed niewygodną prawdą. Chęci miał dobre, a wyszło… jak zwykle. Pytanie, czy coś jeszcze da się z tym zrobić.

Anders Roslund, „Zaufaj mi”, Wydawnictwo Albatros

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.