„Plewy. Napady, nafta, nadzieja” to opowieść o galicyjskich kresach w XIX wieku. Przewodniczkami czytelnika po skomplikowanym świecie złożonym z ludzi różnych kultur są intrygujące siostry Wolatówny, z których każda ma inny talent i inną przywarę.
Tekst: Sylwia Skorstad
W roku 1855 we wsi niedaleko Kołomyi zachorowała żona Kacpra, kowala. Po urodzeniu drugiego dziecka nie mogła wstać z łóżka. Nie minęło wiele miesięcy, a kowal znalazł sobie pomocnicę do małych córek i gospodarstwa, która wkrótce została również jego kochanką. Mania, bo tak jej było na imię, urodziła Kacprowi kolejną córeczkę, a niedługo potem znowu była przy nadziei. Wszyscy we wsi stopniowo przyzwyczaili się do nietypowej sytuacji, nawet leżąca w łóżku prawomocna kowalowa prowadziła z przyszywaną żoną męża rozmowy o prowadzeniu gospodarstwa i wychowaniu dzieci.
Pewnego parnego dnia, gdy wszyscy oprócz dziewczynek byli w polu, żona kowala wstała z łóżka, zrobiła córkom jeść, posprzątała, a potem umarła. Zanim na zawsze zamknęła oczy, zapaliła zioła i rzuciła przekleństwo na wiarołomnego męża, by nigdy nie doczekał się upragnionego syna i nigdy nie zaznał szczęścia. Kilkuletniej córce kazała obiecać, że zajmie się siostrami:
„Tesią tak samo jak Binią. I tą, co się urodzi, też. Nie patrz, że one z innej matki. Dla nich wszystkich ty za matkę będziesz. Gdzie pójdziesz, one pójdą z tobą. Co postanowisz, z tym się zgodzą.”
Piękna „babska gadanina”
„Plewy” to drugi tom cyklu powieściowego inspirowanego historią kresów południowo-wschodnich. Autorka deklaruje, że pomysł na cykl powstał z miłości do tradycji, kultury i historii oraz… babci. Historie opowiadane w „Plewach” mają w sobie więcej niż ziarno prawdy. Nie zawsze zgadza się w nich czas wydarzeń, ale szczegóły z czasów epoki i wiele faktów są dokładnie takie, jakie były naprawdę.
Wiejski cykl Kasi Bulicz-Kasprzak czyta się z przyjemnością. Są tam dobrze opowiedziane ludzkie historie, folklor, piękny język, humor, trochę magii i dużo prozy życia. Są gawędy, jakie można było kiedyś usłyszeć w gospodach, trochę polityki, nauki oraz mądrości ludowe. Na przykład takie: „Trudno jednak, żeby w sporej wsi, a ta akurat mała nie była, wszystko układało się dobrze. Wiadomo przecież, że na calutkim świecie biedny zazdrości bogatemu, brzydki ładnemu, głupi mądremu, choć z tym ostatnim różnie bywa.”
Jest też naftowa gorączka, jaka rozpoczęła się wraz z opatentowaniem lampy naftowej. Dla wielu bohaterów powieści, w tym kowala Kacpra, praca przy wydobyciu nafty staje się szansą na ucieczkę od biedy i… „babskiego gadania”. Gdyby tylko kowal wiedział, co dzieje się w jego chałupie ze wszystkimi kobietami, które tam zostawił!
Za mąż albo i nie
Córka zmarłej kowalowej upiera się, by dotrzymać danej matce obietnicy. Pragnie dopilnować zamążpójścia sióstr i dopiero wtedy zadbać o własny los. Reginia wie, że jeśli wszystko dobrze pójdzie z szóstką jej rodzeństwa, to najwcześniej będzie mogła wyjść za mąż po trzydziestce, czyli nigdy. Nikt nie zechce przecież starej panny, w dodatku bez posagu, a za to z dziwną historią rodzinną.
Problem w tym, że siostry Regini wcale nie palą się do zamążpójścia. A to przeprowadzają przez las powstańców (nie tak zupełnie za darmo), a to gdzieś się włóczą. Dziewczyny rosną i pakują się w różne kłopoty. Na szczęście są wśród nich dwie takie, które od czasu do czasu zdają się czytać przyszłość i potrafią w porę ostrzec przed niebezpieczeństwem.
Żeby cieszyć się lekturą „Plewów”, nie trzeba znać tomu pierwszego serii. Książkę można też w dowolnym momencie odłożyć i później wrócić do niej bez konieczności wertowania poprzednich stron. To jedna z tych powieści, która ma dar przyciągania bez względu na to, na który fragment się akurat trafi.
Kasia Bulicz-Kasprzak, „Plewy. Napady, nafta, nadzieja”, Wydawnictwo Prószyński i Sk-a