Najnowsza powieść Jo Nesbø „Królestwo”, nie opowiada o Harrym Hole, ale to najlepsza książka tego norweskiego pisarza.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Mechanik samochodowy Roy jest szefem stacji benzynowej w położonej w górach norweskiej miejscowości. Niewiele mówi, mieszka sam, z nikim się nie przyjaźni. Ludzie trochę na jego temat plotkują, ale nie zaczepiają go, czy to z powodu jego mrocznej historii (rodzice zginęli w wypadku samochodowym), czy też silnych pięści. Pewnego dnia do wsi powraca z Kanady brat Roya, Carl. Ma ze sobą piękną żonę oraz wyjątkowo śmiałe plany zbudowania na szczycie góry luksusowego hotelu. Energiczny biznesmen zamierza zaangażować w swój projekt wszystkich mieszkańców wioski, w tym również starszego brata.

Carla, choć nie był w rodzinnej miejscowości od lat, wszyscy witają uściskami i uśmiechami, Royowi co najwyżej podają rękę, choć widują go codziennie. Mechanik nie czuje się zazdrosny, powtarza sobie, że: „Ale czybym się zamienił? Czy byłbym skłonny dopuścić do siebie ludzi tak blisko jak Carl? Jego najwyraźniej nic to nie kosztowało. Dla mnie cena stała się zbyt wysoka”.

Nigdy nie wiesz wszystkiego

Najnowszą powieść Jo Nesbø warto czytać powoli, choć szybkie poznanie zakończenia kusi. Po pierwsze dlatego, że każdy rozdział zawiera interesujące obserwacje na temat ludzi, odniesienia do literatury oraz filozofii, a także refleksje, jakich przegapienie byłoby błędem. Po drugie, bo wtedy książka starcza na dłużej.

To powieść, która może złamać serce i to kilkukrotnie, jeśli się jej na to pozwoli, czyli polubi głównych bohaterów. To również opowieść myląca tropy i zwodząca czytelnika na manowce, bo jak mówi Roy: „Wszystkiego nie da się nigdy powiedzieć. O nikim”. Można mieszkać razem przez lata, dzielić się wszystkimi sekretami, a jednak mylić się co do drugiej osoby. I wreszcie to historia uniwersalna, bo nieważne, co nam akurat w duszy gra, znajdziemy w niej odniesienia do własnych doświadczeń oraz dylematów. Losy Roya i jego rodziny to opowieść o odwadze, wstydzie, miłości, przywiązaniu, tajemnicach oraz próbach ułożenia wszystkiego na nowo. Dużo więcej jest w nich sekretów, niż nam się początkowo wydaje. Niektóre są tak mroczne, że zmuszają do tego, aby odłożyć książkę i zrobić sobie herbatę albo pójść na spacer, ale potem znowu wraca światło.

Królestwo

Gdzie King nie może, tam Nesbø pójdzie

Niektórzy norwescy krytycy literaccy trochę na „Królestwo” ponarzekali. Na przykład Leif Ekle w recenzji pisanej dla portalu stacji NRK uznał, iż to powieść za długa. Cóż, może akurat gdzieś się spieszył. Pozwolę się z nim nie zgodzić, bo moim zdaniem to najlepsza książka norweskiej „maszynki do tworzenia światowych bestsellerów”. Domyślam się, że rozczarowanie recenzenta NRK wynika z faktu, iż „Królestwo” nie jest klasycznym kryminałem, jest za to, jak napisała Cathrine Krøger w dzienniku „Dagbladet”: „cholernie dobrą, elektryzującą powieścią obyczajową, jakiej nikt inny nie potrafiłby napisać”.

Z Krøger zgadzam się całkowicie. Nikt poza Nesbø nie napisałby takiej książki. Ten facet wie o ludziach coś takiego, czego nie wie nawet Stephen King. Skąd? Sama się nad tym zastanawiam. Kiedy słucha się autora serii o Harrym Hole podczas spotkań z czytelnikami bądź koncertów, zdaje się być takim zabawnym, piekielnie elokwentnym gościem, który zawsze potrafi dopasować odpowiednią anegdotę do aktualnych oczekiwań publiki. Podchmielonym i rozweselonym gościom wieczorku z muzyką do kotleta zagra odrobinę sprośną piosenkę o dziewczynach. Rozentuzjazmowanym molom książkowym opowie z przymrużeniem oka o trudach bycia milionerem. Skoro zdecydował się opowiedzieć nam historię Roya, to znaczy, że traktuje nas poważnie.

Jo Nesbø, „Królestwo”, Wydawnictwo Dolnośląskie

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.