Znasz piosenki Ireny Santor? Na pewno, nawet jeśli nie jesteś z jej pokolenia. Dzięki książce „Irena Santor. Tych lat nie odda nikt” możesz teraz poznać artystyczny i osobisty portret pierwszej damy polskiej piosenki.

Tekst: Sylwia Skorstad

tych lat nie odda nikt
fot: Pixabay

Jej historię można porównać do opowieści o Kopciuszku. Wyjątkowy głos sprawił, że dziewczynka urodzona w Papowie Biskupim, wsi położonej na styku Kujaw i Pomorza, zjeździła świat i występowała między innymi przed Królową Matką, Stalinem, Mao Zedongiem i Janem Pawłem II. Na pierwsze przesłuchanie w Karolinie, gdzie rezydował zespół „Mazowsze”, szła kilka kilometrów boso, żeby nie zniszczyć swojej jedynej pary butów. Dla wojennego dziecka, które w domu rzadko mogło się najeść do syta, możliwość nauki i pracy w ośrodku „Mazowsza” było jak wejście do świata bajki.

Wspomnienia i anegdoty

Nowa książka Jana Osieckiego, specjalisty od wnikliwych rozmów z postaciami znanymi z pierwszych stron gazet, to ciepły i nostalgiczny portret gwiazdy, która sama siebie nazwałaby zwyczajną kobietą. Choć Santor mogłaby obdarzyć interesującą biografią kilka osób, twierdzi, że w jej losach nie ma nic niezwykłego. Pozostała skromną postacią, nie mającą potrzeby lansu. Żeby czegoś się o niej dowiedzieć, trzeba było kilku lat wytężonej pracy, w tym wyszukiwania relacji prasowych sprzed lat oraz rozmów z ludźmi z jej otoczenia.

Po latach występów Santor mogła się nie tylko ze swojego śpiewania utrzymać i kupić kilka par butów. Wypracowała sobie też kapitał w postaci rzeszy wiernych fanów. Część z nich regularnie pisywała do niej listy, niektóre bardzo zaskakujące. Pewien młody żołnierz upierał się, że będzie jej co miesiąc wysyłał swój żołd. Inni przychodzili pod jej dom z kwiatami i obrażali się, gdy artystka odmawiała im ręki, taktownie informując, że już ją oddała komuś innemu. Jeden z najciekawszych adoratorów pisał, że: „dobrze wygląda w telewizji, umie śpiewać, ale w końcu powinna zająć się jakąś uczciwą i przyzwoitą pracą. Zaproponował, by zajęła się rolnictwem. Chciał nawet gwieździe wydzierżawić ziemię, bo jak wspomniał, ma jej sporo.”

Nawet gdy stała się ulubienicą publiczności i mogła pochwalić nagrodami z międzynarodowych festiwali, pozostała krytyczna wobec samej siebie. Często dopadała ją trema, czasami w najmniej spodziewanych momentach. Jakby nie mogła uwierzyć, że jej status nie pojawił się przypadkiem, nie jest pomyłką, a wynikiem ciężkiej pracy oraz talentu.

Piosenka o starości

„Jest jednym z niewielu artystów, którzy nie przeminęli wraz ze swoją epoką. Jej nagrania bronią się mimo upływu lat” – powiedziała o Irenie Santor Katarzyna Radek, szefowa działu kultury w Akademickim Radiu Kampus.

Tymczasem sama gwiazda po zakończeniu intensywnego okresu kariery, poprosiła Wojciecha Młynarskiego, by napisał dla niej piosenkę o starości. Kiedy dociekał czemu, odparła, że chciałaby śpiewać o sobie. Jak twierdzi Osiecki, wydaje się pogodzona z przemijaniem. Stara się żyć, mierząc siły na zamiary.

Wiele lat temu, kiedy jeszcze nawet nie myślała o zakończeniu kariery, w Polsce krążyły plotki o jej wysokiej emeryturze. Tymczasem Irena Santor nie zbiła na swojej sławie kokosów. Przez wiele lat nie miała agenta z prawdziwego zdarzenia, nie umiała też wykłócać się o pieniądze dla siebie. W ramach pracy dla Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyki Rozrywkowej walczyła za to jak lwica o godziwe zarobki dla innych artystów.

„Irena Santor. Tych lat nie odda nikt” to książka o czasach, w których artyści nie „pokazywali się na ściance”, nie lansowali w mediach społecznościowych i nie uważali za ekspertów od na przykład pandemii albo piłki nożnej. Zwykle starali się raczej dobrze zinterpretować powierzony im utwór. Warto ją przeczytać nawet nie będąc miłośniczką lub miłośnikiem takich utworów jak na przykład „Embarras” albo „Powrócisz tu”, choćby po to, by nabrać dystansu do dzisiejszego show-biznesu.

Jan Osiecki, „Irena Santor. Tych lat nie odda nikt”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.