W „iGen” profesor psychologii analizuje pokolenie dzisiejszych nastolatków, próbując odpowiedzieć na pytanie, czego możemy się po nich spodziewać.
Tekst: Sylwia Skorstad
IGen to skrót oznaczający pokolenie internetu, osoby urodzone po 1995 roku i nieznające świata sprzed ery sieci. Telefon jest ostatnią rzeczą, jaką widzą przed zaśnięciem i pierwszą, którą oglądają po przebudzeniu. Większość ich kontaktów społecznych jest podtrzymywana poprzez media społecznościowe, większość rozmów prowadzona przez komunikatory.
Profesor psychologii na Uniwersytecie Stanowym w San Diego Jean M. Twenge postanowiła wziąć to pokolenie pod lupę. Celem było stworzenie na podstawie statystyk obiektywnego portretu, a nie wskazywanie palcem, co jest dobre, a co złe. Jej książka jest pełna czytelnych wykresów statystycznych, które pokazują, jak nastolatki zmieniły się w ciągu kilku ostatnich dekad.
Wolniejsze dorastanie
Dzieci siedzące z nosami w telefonach w sensie mentalnym dorastają wolniej niż poprzednie pokolenia. Później od rodziców czy dziadków zaczynają chodzić na randki i wychodzić na imprezy, później uprawiają seks, próbują alkoholu i innych używek, później też robią prawo jazdy. To nie założenie, a fakt, który autorka popiera danymi z kilku bardzo szeroko zakrojonych amerykańskich badań. Jednocześnie zwraca uwagę, iż interpretowanie tych danych jako dowodu na odpowiedzialną postawę generacji internetu jest medialnym nadużyciem.
Dzisiejsze nastolatki są od nas mniej zbuntowane i „rozrywkowe”, jednak nie dlatego, iż hołdują odmiennym wartościom. Po prostu rzadziej mają ochotę wychodzić z domu, potrzeby społeczne często realizują w sieci, a dojrzewanie emocjonalne zajmuje im nawet 4 lata więcej niż ich rodzicom. Ze statystyk wynika, że są najbardziej bezpiecznymi dziećmi w ludzkiej historii. Zdają się też spokojniejsze, bo nie włóczą się po nocach, jednak w duchu spokojne nie są.
Za dużo stresu
Pokolenie internetu jest bardziej zestresowane od poprzednich. Martwi się głównie przyszłością – czy znajdzie pracę, czy coś osiągnie, czy stanie się kimś. Z internetu wie już, że wszystko jest możliwe. Można zarobić miliony, prowadząc kanał na Youtube albo wygrywając turniej gamingowy. Można też być kompletnym przegrywem i w tym wielkim, pięknym świecie wylądować z niczym na oczach olbrzymiej widowni. Porażki, tak samo jak rzadsze od nich sukcesy, zostaną na zawsze cyfrowo zapisane i zapamiętane.
Typowy przedstawiciel pokolenia internetu ma więcej problemów psychicznych niż przedstawiciele poprzednich pokoleń. Miewa gorszą samoocenę, bardziej przejmuje się swoim wyglądem, gorzej sypia. Trudno jednak wyciągać z tego jednoznaczny wniosek, a już na pewno nie powinno się twierdzić, że media społecznościowe są jednoznaczną przyczyną nasilonych problemów psychicznych młodzieży. Naszym rodzicom czy dziadkom nie diagnozowano na przykład fobii społecznej, depresji czy zaburzeń odżywienia nie dlatego, że ich nie mieli, ale dlatego że mało kto wtedy wiedział, czym są takie problemy i jakie mogą być ich skutki. Dziś każdy nastolatek sam może wyszukać w sieci informacje o podłożach lęku czy poczuciu alienacji.
Otwarci i wyrozumiali
Jednocześnie wychowane z telefonami nastolatki są dużo bardziej tolerancyjne i otwarte światopoglądowo od przedstawicieli poprzednich pokoleń. Większość nie widzi problemu w na przykład dopuszczeniu małżeństw jednopłciowych czy przyjęciu uchodźców. Nie ma nic przeciwko mieszkaniu obok kogoś o odmiennym kolorze skóry lub pobieraniu nauki uniwersyteckiej od osoby transpłciowej. Konserwatywne poglądy typu: „Kiedy matka pracuje, cierpi na tym dziecko” albo „Religia jest jedyną bazą wartości moralnych” budzą w nich uśmiech politowania. Większość chce legalizacji aborcji oraz legalizacji marihuany.
Politycznie internetowa generacja jest ogólnie mówiąc mało zainteresowana. Nie interesuje jej, co robi rząd, dopóki nie uderza to w nich osobiście bądź nie godzi w fundamentalne prawa jednostki. Jej zaufanie do rządu jest mniejsze od zainteresowania poprzednich pokoleń, ale tak samo mniejsza jest aktywność, np. udział w demonstracjach, wspieranie pieniężne kampanii itp. Dla dzisiejszych nastolatków najważniejsze jest bowiem „ja”. Są indywidualistami niepostrzegającymi swoich interesów przez pryzmat grupy. Nie da się ich propagandowo przestraszyć np. nauczycielem gejem albo sąsiadem wegetarianinem, ponieważ nie mają poczucia, że ich los zależy od spójności i bezpieczeństwa grupy.
Zrozumieć iGen
Zakończenie Jean M. Twenge skierowała do rodziców, pisząc o tym, jak zrozumieć i ochronić współczesne nastolatki. To rozważania między innymi o tym, jak pomagać korzystać mądrze z telefonu, rozmawiać o kwestiach drażliwych (na przykład nagich fotkach albo fake newsach), próbować chronić przed stresem i… nie rwać włosów z głowy. Pamiętajmy, że jeszcze nie było takiego pokolenia, które by nie wyrosło na ludzi.
Jean M. Twenge, „iGen. Dlaczego dzieciaki dorastające w sieci są mniej zbuntowane, bardziej tolerancyjne i mniej szczęśliwe – oraz zupełnie nieprzygotowane do dorosłości – i co to oznacza dla nas wszystkich”, Wydawnictwo Smak Słowa