Kobieta stworzona w celu zaspokojenia potrzeb estetycznych i erotycznym mężczyzny próbuje uzyskać autonomię. „Galatea” to interpretacja antycznego mitu, która każe inaczej spojrzeć na starożytne opowieści.

Tekst: Sylwia Skorstad

Żona bogatego rzeźbiarza spędza czas w łóżku pod nadzorem surowych pielęgniarek i mało empatycznych lekarzy. Na różne sposoby próbuje zadowolić przydzielonych jej opiekunów, byle tylko zyskać trochę przestrzeni dla siebie, na przykład podejść do okna albo zaczerpnąć głęboko powietrza. Jej marzeniem jest zobaczyć dawno niewidzianą córkę, jednak po wcześniejszej próbie ucieczki jest cały czas pod kuratelą. Jedyna szansa na wyrwanie się z potrzasku to przekonanie męża, że można jej zaufać, co graniczy z cudem.

Czytelnik może początkowo zgadywać, że ma do czynienia z osobą trapioną przez jakiś rodzaj zaburzenia psychicznego. Czyżby bohaterka cierpiała na schizofrenię? Jest przekonana, iż została zrobiona z kamienia… Być może pielęgniarki i lekarze mają rację, trzymając ją w zamknięciu? Jeśli jednak czytelnik zna inne historie napisane przez Madeline Miller, wie, że może jej zaufać, skupić na emocjach leżącej w łóżku kobiety i wysłuchać, co ma do powiedzenia.

galatea okładka

Stara historia w nowym kontekście

Filolożka klasyczna Madeline Miller od lat opowiada na nowo antyczne mity, ukazując je w kobiecej perspektywie. Wcześniej zrobiła to między innymi z pomocą powieści „Kirke” oraz „Pieśń o Achillesie”. „Galatea” to krótkie, ale bardzo wymowne opowiadanie nawiązujące do mitu o Pigmalionie znanego z „Metamorfoz” Owidiusza. Zniechęcony złym prowadzeniem się kobiet rzeźbiarz tworzy idealną figurę i zakochuje się w niej. Bogini Wenus wysłuchuje jego modlitwy o ożywienie posągu i zamienia rzeźbę w istotę z krwi i kości. Para bierze ślub, płodzi potomstwo, a potem żyje długo i szczęśliwie. Owidiusz przedstawia jedynie perspektywę Pigmaliona, nie interesuje go, co ożywiona rzeźba miałaby do powiedzenia na temat swojej sytuacji.

Interesuje to autorkę opowiadania. W posłowiu wyjaśnia motywację do stworzenia nowej perspektywy dla antycznego mitu, który wcześniej zainspirował tak wielu artystów, literatów, filmowców oraz psychologów: „Innych (w tym i mnie) niepokoi głęboko mizoginistyczna wymowa historii. Jej zakończenie wydaje się szczęśliwe, pod warunkiem, że zaakceptuje się kilka odrażających idei. Zgodnie z wymową mitu dobre są tylko te kobiety, które nie mają własnego ja i których jedynym celem jest sprawianie przyjemności mężczyźnie.”

Nie bez przyczyny potrzeba „wychowania sobie” partnerki, zwykle młodej i niedoświadczonej stosownie do swoich potrzeb estetycznych, psychicznych oraz erotycznych zyskała w terminologii psychologicznej miano „kompleksu Pigmaliona”.

Głos dla „kobiety”

Dzięki opowiadaniu Miller Galatea zyskuje własny głos. W wersji Owidiusza w ogóle się nie odzywała, nie miała nawet imienia, była określana jako „kobieta”. Autorka zwierza się, że usłyszała jej głos już podczas pracy nad powieścią „Kirke” i postanowiła, iż pewnego dnia pozwoli jej przemówić. Pisząc, dała jej inteligencję, spryt, odwagę i siłę charakteru pozwalające przetrwać niewolę. Galatea potrzebuje tych cech, by móc stawić czoła mężczyźnie, który fantazje o posiadaniu władzy absolutnej wcielił w życie.

Madeline Miller „Galatea”, Wydawnictwo Albatros

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.