„Dzieci z Lovely Lane” to druga część serii o pracy pielęgniarek w powojennej Anglii. Nawet jeśli nie znacie pierwszej, możecie śmiało po nią sięgać.
Tekst: Sylwia Skorstad
Do szpitala St Angelus zgłaszają się kandydatki na stanowisko drugiej przełożonej pielęgniarek. Kierownictwo placówki chce iść z duchem czasu i otworzyć się na nowe rozwiązania, dlatego stawia na „świeżą krew”. Wśród kandydatek jest mało sympatyczna, skrywająca sekrety z przeszłości, panna Van Gilder, przeciwniczka zatrudniania w zawodzie pielęgniarki kobiet zamężnych oraz odwiedzania pacjentów na oddziałach przez członków rodzin. Chwali się ona jednak dobrym talentem organizacyjnym i zapewnia, że umie wprowadzić rozwiązania, jakie każdej placówce przyniosą finansowe zyski.
Ku zaskoczeniu stałych pracowników szpitala, to właśnie panna Van Gilder otrzymuje posadę. Zgrana grupa dobrze współpracujących ze sobą kobiet musi wpuścić w swoje szeregi kogoś, komu zupełnie nie ufa.
Pisanie, czyli drążenie siebie
Fikcyjny szpital St Angelus, w którym rozgrywa się akcja serii Nadine Dorries, to miejsce, w którym tradycja ciągle ściera się z nowoczesnością. Odchylenie od procedur może kosztować kogoś zdrowie, ale jednocześnie zasłyszana przez lekarzy nowinka (jak na przykład nowa technika masażu serca albo pogłoska o tym, że palenie papierosów szkodzi) jest w stanie uratować komuś życie. I choć dziś uświęcone czasem tradycje nie są już w medycynie tak istotne, opowieści z St Angelus można traktować jako uniwersalne.
Wiele sytuacji i dylematów przedstawionych w serii Dorries zaczerpnęła z własnych doświadczeń z pracy w szpitalu. Jak mówi, postać najbardziej do niej podobna, to Pammy, „chaotyczna i wiecznie wpadająca w kłopoty”.
„Niekiedy pisanie jest trudne” – powiedziała autorka w wywiadzie dla „Daily Mail”. „Musisz zdecydować się na drążenie w sobie i przełamywanie barier własnego wstydu.”
Spojrzenie wstecz
Trzeba powiedzieć, że nawet jeśli drążenie w sobie bywa dla pisarki niełatwe, efekt jest zadawalający. Historie o pielęgniarkach z St Angelus w Liverpoolu, ich zawodowych, koleżeńskich i miłosnych perypetiach, są zajmujące.
Intrygujący jest między innymi sposób, w jaki Dorries opisuje powojenną, angielską mentalność. Jako kobieta współczesna bez ogródek opisuje na przykład relacje homoseksualne, mobbing czy nierówności związane z uprzedzeniami płciowymi. Jej bohaterowie operują innym językiem niż my dzisiaj, oceniają je wyłącznie z perspektywy własnej rzeczywistości, ale ich odczucia są podobne do emocji czytelniczek. Gwałt zawsze był gwałtem, a miłość miłością.
Żeby wskoczyć do świata przy Lovely Lane, nie trzeba znać pierwszej części serii, choć druga opowiada o perypetiach tych samych bohaterów. Najlepiej jednak sprawić sobie od razu serię, bo czyta się ją łatwo i przyjemnie.
Nadine Dorries, „Dzieci z Lovely Lane”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka