Najnowsza powieść Stephena Kinga „Billy Summers”, nie zawiera wątków paranormalnych, ale wciąż zabiera czytelnika tam, gdzie nigdy nie był.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Billy Summers, płatny zabójca przyjmujący wyłącznie zlecenia na złych ludzi, podejmuje się ostatniego zdania. Za dwa miliony dolarów ma oddać jeden skuteczny strzał, ale najpierw będzie musiał długo na niego poczekać. Przez wiele tygodni ma wtapiać się w lokalną społeczność, aby w dniu zadania nikt nie zwracał na niego uwagi. Zlecenie jest intratne, ale też wymaga cierpliwości.

Nie wszystkie elementy tego planu podobają się Billy’emu. Coś mu nie pasuje w historii, jaką przedstawiają mu zleceniodawcy. Wierzy jednak, że da sobie radę, bowiem ma nad nimi przewagę – jest dużo bystrzejszy niż myślą. Udaje ociężałego umysłowo cyngla do wynajęcia, choć tak naprawdę jest bardziej inteligentny od nich. Jego wiedza i doświadczenie nie są jednak wystarczające, by mógł przewidzieć, co przyniesie przyszłość. Gdyby ktoś powiedział Summersowi, że w czasie oczekiwania na dzień morderstwa przywiąże się do swoich sąsiadów i zacznie z zapałem pisać książkę, uznałby to za niezły żart. A jednak.

Zwyczajna historia

Część krytyków literackich wydaje się zdumiona, że w najnowszej powieści „króla horroru” nie ma elementów fantastycznych. Ani jednego wampira lub obcego, bohater nie posiada zdolności telekinezy bądź telepatii, duchy nie włóczą się po korytarzach nawiedzonych hoteli. Nie jest to jednak aż tak duże zaskoczenie, bo po pierwsze King napisał wcześniej powieści bez wątków ponadnaturalnych, a po drugie, nawet, gdy pisał o potworach, to zawsze najbardziej interesowało go, jak ludzie mogą reagować na szokujące, wymykające się logice sytuacje. Poza tym, jeśli się dobrze wczytać, to Billy’emu też przydarzają się rzeczy niezwykłe i nie chodzi tu tylko o bliskość zgliszcz hotelu Panorama czy budzące nieuzasadnioną grozę pola kukurydzy.

Niektórzy fani prozy Kinga mogą poczuć się zawiedzeni, iż w opowieści o płatnym zabójcy zabrakło mocnego wątku rodem nie z tej ziemi. Nie sądzę jednak, by było ich wielu. Ta powieść zdaje się bardziej filozoficzna niż reszta dorobku literackiego Kinga, dużo w niej rozważań na temat dobra i zła. Pytania natury etycznej mnożą się szczególnie w drugiej części, ale zaleta jest taka sama, jak zawsze. Autor przygląda się temu, jak człowiek zachowuje się w stresie, co pomaga mu przezwyciężać przeciwności, z czego czerpie siłę i jakich dokonuje wyborów. Kiedy Billy w końcu spotyka Alice, akcja zaczyna skręcać w mało spodziewanym kierunku, a jednocześnie nabiera tempa. Czytelnik musi się też wreszcie na poważnie zastanowić, jaki jest jego stosunek do faceta, który o swojej pierwszej ofierze mówi coś takiego: „Jeden taki koleś z Jersey, który lubi podrywać kobiety w barach, a potem je bić. Pewnie odreaguje jakąś traumę z dzieciństwa, stwierdził Johnny, ale chuj z traumą, zły człowiek i tyle.”

„Co on tam robi?”

W rozmowie z „Esquire” Stephen King powiedział, że swoją przygodę z Billym zaczął od wyobrażenia sobie mężczyzny siedzącego w suterenie i wyglądającego przez okno jak przez peryskop. Zastanawiał się, co ten facet tam robi, o czym myśli i co go zagnało do tak ponurego pomieszczenia. „Potem wyobraziłem sobie tego samego człowieka w biurowcu. Siedział na czwartym czy piątym piętrze, a naprzeciwko znajdował się budynek sądu. Co on tam robi? No cóż, kogoś zastrzeli. Zastrzeli złego człowieka.”

Zdaniem autora, opowieść o płatnym zabójcy niewiele różni się od powieści zawierającej wątki paranormalne, bowiem spełnia takie samo zadanie, czyli zabiera czytelnika tam, gdzie sam nigdy nie był.

„Billy Summers” aż prosi się o dobrą ekranizację. W wywiadzie udzielonym „Good Morning America” Stephen King przyznał, że jeśli na podstawie jego najnowszej powieści powstanie film, to umie sobie wyobrazić w roli Billy’ego Jake’a Gyllenhaala. Jednocześnie poprosił, by czytelnicy nie sugerowali się tą odpowiedzią i wyobrazili sobie płatnego zabójcę tak, jak chcą. Co on tam robi i jak wygląda? Przekonajcie się.

Stephen King, „Billy Summers”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.