Mała miejscowość pod Brodnicą mogłaby być sielskim azylem dla kogoś, kto pragnie zniknąć. Mogłaby, gdyby nie fakt, że nie jest to zwyczajne siedlisko ludzkie, a coś zupełnie innego. Tak zaczyna się akcja najnowszego horroru „Bezgłos” Katarzyny Puzyńskiej.

Tekst: Sylwia Skorstad

bezgłos - książka na zimowy weekend

Julia Wilk zabiła człowieka i pragnie się ukryć. Ma ochotę zacząć wszystko od nowa i skupić wyłącznie na przyszłości. Przyjmuje propozycję pracy nauczycielki w mieścinie położonej daleko od Warszawy. Tak naprawdę nie nazywa się nawet Julia Wilk, wymyśla swoją nową tożsamość, tak samo jak i CV mające poświadczyć jej doświadczenie w pracy z młodzieżą. W rzeczywistości cała wiedza, jaką ma o pracy nauczycielki, pochodzi z filmów. Jadąc do Wieszczy nie zastanawia się nawet, czemu nikt nie sprawdził jej referencji i nie odkrył kłamstwa. Powinna to zrobić, bo miasteczko, w którym szuka azylu, ma więcej mrocznych tajemnic niż ona sama. Uciekając przed przeszłością, kobieta wpada w sidła, które na nią zastawiono. Nie wie, że z Wieszczy nie da się wyjechać, a każdy z mieszkańców musi brać udział w okrutnej grze, która toczy się od dziesięcioleci.

Nieznośny zapach kwitnących jabłoni

W książkach Katarzyny Puzyńskiej sowy zwykle nie są tym, czym się wydają. Jeśli miejscem akcji jest miejscowość z trzema ulicami na krzyż, jednym sklepem i jedną restauracją, to lepiej szybko stamtąd odjechać, bo w cieniu kryje się coś niedobrego. Każdy z mieszkańców ma swoje sekrety, których turysta na pewno nie chciałby poznać. Może i kwitnące jabłonie pachną obłędnie, ale czemu jest w tym zapachu coś niepokojącego? Gdyby turysta zajrzał do miejscowej szkoły, też by się zdziwił. Uczniowie siedzą cicho jak zaczarowani. „Ich pulpity są całkowicie czyste. Żadnych wydrapanych czy nabazgranych flamastrami napisów.”

„Bezgłos” miał być z założenia bardziej horrorem niż kryminałem. Autorka nie ukrywa w posłowiu, że chciała czytelnika nastraszyć. Wykorzystała do tego motywy z mitologii słowiańskiej, trochę nowoczesnej technologii oraz interesujące wrażenia dźwiękowe. Czy się udało? To zależy od czytelnika. Ten, który podczas swoich wcześniejszych literackich podróży odwiedził wiele zaklętych, wyklętych i przeklętych wiosek, nie da się łatwo zaskoczyć. Ten, który polubi główną bohaterkę, przejmie się jej losami i wraz z nią będzie się trwożył do samego końca. Czy można jednak polubić morderczynię, która w pierwszych rozdziałach zdaje się być cyniczną, socjopatyczną flądrą? Być może nie każdy da radę doczytać do końca, jak to z tym morderstwem w ogóle było.

bezgłos

Niezwyczajne, niezwyczajna

Od pierwszego dnia Julii Wilk zaczyna się w Wieszczach wydawać, że oszalała. Ktoś chodzi po nocy po wynajętym przez nią domu, za posesją czai się ni to pies, ni diabeł, w biały dzień dochodzi do morderstwa, ale wszyscy wokół, łącznie z policją, udają, że nic się nie stało… Z czasem zaczyna być przekonana, że coś chce ją namówić, aby użyła swojego niezwykłego talentu, o którym wcześniej bardzo chciała zapomnieć. Może się okazać, że niezwyczajne okoliczności będą wymagały użycia niezwyczajnych środków.

„Bezgłos” ma kilka interesujących pomysłów fabularnych i kilka takich scen, które czyta się dłużej niż się powinno. Raczej nie zostanie ogłoszony najlepszą książką Katarzyny Puzyńskiej, ale zapewne znajdzie swoich fanów.

Katarzyna Puzyńska, „Bezgłos”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.