Czasem mamy ochotę założyć kolorową suknię, czasem lepiej sprawdzi się czarna, a kiedy indziej najlepiej będziemy się czuć i wyglądać w spodniach. Oto nasze ulubione karnawałowe stylizacje.
Tekst: Joanna Zaguła
Mniej więcej w połowie stycznia przypomina mi się, że jest karnawał. Bo skończywszy już cieszyć się świętami i nowym rokiem, zaczynam szukać sobie nowego powodu do zadowolenia. Wtedy też zapraszam znajomych do siebie, znajduję w mieście przebierane imprezy i wpraszam się na domówki. Wtedy mam też ochotę posypywać policzki brokatem, wpinać kwiaty we włosy i tańczyć do przebojów z lat 80. Nie każda impreza karnawałowa jest jednak moim wymarzonym balem. Niektóre rzeczywiście są taneczne, inne spokojne, zdarzają się i takie bardziej zadymione, skupione na rozmowie przy papierosie albo takie, na których chcemy zaimponować dawnym znajomym. Dlatego i same karnawałowe stylizacje to kategoria szeroka i niejednorodna. Proponuję wam więc kreacje na kilka różnych okazji, których nie odłożycie do szafy po jednej imprezie, ale będziecie też chętnie nosić a co dzień.
Miękki welur
Świetnie sprawdzi się na większej domówce. Kiedy chcemy, żeby nam było wygodnie na kanapie i nie chcemy wyglądać głupio, kiedy okaże się, że trzeba ściągnąć szpilki, ale nadal mamy potrzebę blichtru. Welur spełnia ją zawsze – pięknie się układa i odbija światło. Zawsze będziecie się w czuć luksusowo. Do tego duży dekolt jak w sukience od Trzech igieł będzie tym szalonym elementem, którego oczekujecie od karnawałowej stylizacji, a drapowanie w talii da kobiece kształty tym, którym ich brak i ukryje brzuszek, jeśli jest taka potrzeba.
Odważne printy
Oczywiście, można założyć sukienkę całą w łatki, paski czy w duże kwiaty. I będzie pięknie. Jeśli jednak to nie do końca wasz styl, ale bardzo chcecie się nim pobawić w czasie karnawału, zastosujcie działania wybiórcze. Zamiast tygrysiego kombinezonu, wybierzcie spódnicę w delikatne cętki, np. od Nago. Nie rzucają się w oczy, więc sprawdzą się nawet w biurze. A fason spódnicy pięknie podkreśli figurę. Do klubu zakładamy ją z połyskującym topem, a do pracy z białą koszulą.
Cienka czarna
Mała czarna, taka w stylu lat 50., pensjonarska czy urzędnicza sukienka rzeczywiście pasuje prawie do wszystkiego, ale też prawie zawsze wygląda się w niej staroświecko i nudno. Dlatego lepsza będzie inna – również uniwersalnie czarna – ale modniejsza. Cienkie ramiączka, dopasowany kształt i długość odsłaniająca nogi sprawią, że będziecie wyglądać seksownie i imprezowo, ale nie przesadnie. W sam raz na wieczornego drinka.
Szalony kolor
Gdy zazwyczaj ubieracie się stonowany sposób, już sam wybór mocnych kolorów, doda wam energii i pewności siebie. A gdy sukienka w kolorze indygo jest dodatkowo drapowania, dość długa i błyszcząca karnawał jest w pełni. Niech wszyscy byli cierpią z zazdrości.
Wyluzowany minimal
A jeśli imprezę organizuje przyjaciółka mieszkająca trzy przecznice dalej, a ja mam za sobą ciężki tydzień? Nie mam ochoty wbijać się wtedy w sukienkę. A przecież szyku można zadać też w białym tiszercie. O ile sparujemy go z eleganckimi spodniami, na przykład od Le Prive.