Tego kryminału nie powinno się zaczynać czytać późnym wieczorem, bo nieprzespana noc murowana. Chwyta mocno za ręce i nie puszcza.
Tekst: Sylwia Skorstad
Swego czasu Rebecca i Natasha były najlepszymi przyjaciółkami. W szkole drogi dziewcząt się rozeszły – Tash stała się liderką szkolnej śmietanki towarzyskiej, zaś Becca outsiderką kolegująca się z innymi wyrzutkami. Omijały się z daleka, bowiem status w grupie ma dla nastolatek niebagatelne znaczenie.
Wszystko zmieniło się, gdy pewnego poranka przypadkowy przechodzień znalazł w rzece ciało dziewczyny. Natasha była martwa przez 13 minut, ale ratownikom udało się przywrócić ją do życia. Ponieważ straciła pamięć, ruszyło śledztwo mające ustalić, w jaki sposób doszło do zdarzenia.
Rebecca, choć niechętnie, decyduje się odwiedzić dawną przyjaciółkę w szpitalu. To początek serii zdarzeń, które odmienią życie obu dziewczyn.
Precz z opisami przyrody
„13 minut” to powieść idealnie wyważona. Nie ma w niej ani jednego zbędnego komentarza lub sceny. Żadnych opisów przyrody, dłużyzn, zbędnych detali czy nadmiernego komplikowania intrygi. Sama fascynująca gra psychologiczna, esencja dobrze opowiedzianej historii z dreszczykiem. I choć rok wydawniczy dopiero się zaczyna, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, iż będzie to jedna z jego najlepszych pozycji. Być może wkrótce zamieni się również w wart uwagi serial, bowiem Netflix już kupił prawa do ekranizacji.
Polecającym najnowszą powieść Sarah Pinborough jest sam Stephen King. Jego fani nie będą zdziwieni, bowiem mistrz grozy uwielbia opowieści o outsiderach. Wielu bohaterów jego książek, np. „To”, „Carrie” czy „Christine” nie odnajduje się w środowisku rówieśniczym i raz za razem musi stawiać czoło kolegom przekonanym, że stoją najwyżej w hierarchii dziobania.
Pinborough, podobnie, jak King, ma wiele zrozumienia dla problemów szkolnych popychadeł i rozumie, jak potrzeba bycia sobą stale koliduje z potrzebą przynależności do grupy. Oboje autorzy wiedzą też, że to problem nie tylko nastolatków. Większość z nas w mniejszym lub większym stopniu dopasowuje się do grupy. A ci nieliczni, którzy mają odwagę żyć po swojemu, zawsze płacą za to cenę. Co nie zmienia faktu, że wszyscy ich w duchu podziwiamy i lubimy o nich czytać.
Kim jesteś, przyjaciółko?
Choć na bohaterki intrygi autorka wybrała nastolatki, „13 minut” nie jest książką dla dzieci. Pomysł na wydarzenia będące osią historii był inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, jakie rozegrały się w 2012 roku w amerykańskim stanie Wirginia Zachodnia. Pinborough zdradziła w wywiadzie dla „The Independent”, że to losy zaginionej Skylar Neese oraz podobne im historie zainspirowały ją do osadzenia akcji powieści w szkolnym środowisku. Zaczęła studiować zwyczaje i psychologię współczesnych nastolatek. Pomógł jej fakt, że przez siedem lat była nauczycielką w liceum.
Jednocześnie autorka wierzy, że każda z nas pozostaje w duchu nastolatką. Za każdym razem, gdy wchodzimy do pokoju pełnego nieznajomych kobiet, stajemy się nagle niezwykłe świadome siebie, czujne, spięte.
– A może to tylko ja tak mam? – pyta retorycznie Sarah Pinborough. – Zawsze pragnęłam być najelegantszą kobietą w pokoju, a stawałam się tą najbardziej komiczną. Za każdym razem, gdy wchodzę w kobiece towarzystwo, boję się, że potknę się i padnę na twarz. Czy wam też zdarza się tak czuć?
„13 minut”, Sarah Pinborough, Wydawnictwo Prószyński i S-ka