Czy już pora na botox? Co to jest kwas hialuronowy? Dlaczego ciągle mamy trądzik, chociaż nie jesteśmy już nastolatkami? Zamiast się zastanawiać, idźmy do dermatologa na urodowy check-up.
Profesjonalny przegląd skóry to najbardziej racjonalne podejście do dbania o urodę. Pozwala uniknąć chaotycznego wydawania pieniędzy na nietrafione kosmetyki oraz nieskuteczne zabiegi.
Po pierwsze: dermatolog
Zadanie jest proste – umawiamy się na spotkanie z dermatologiem estetycznym. Lekarz obejrzy dokładnie naszą skórę: jej stan, kondycję, porozmawia z nami o problemach pielęgnacyjnych i estetycznych. Opowiedzmy mu o swoich oczekiwaniach, diecie, trybie życia. Na tej podstawie specjalista stworzy indywidualny plan pielęgnacji. Dowiemy się, jak powinnyśmy o siebie zadbać na co dzień, jakich rodzajów kremów używać oraz jakie zabiegi będą dla nas odpowiednie. Teraz, za rok, za kilka lat. – Z urodowych przeglądów skóry korzystają najczęściej czterdziesto- i pięćdziesięciolatki. Ale przychodzą także świadome trzydziestolatki, ponieważ chcą się dowiedzieć, jak najdłużej zachować piękny wygląd – mówi dr Agnieszka Bliżanowska, dermatolog z Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm. – Taki check-up to sposób na to, jak w kryzysie mądrze inwestować w urodę – dodaje.
W czasie takiej wizyty dowiemy się też, jakich składników aktywnych powinny szukać w kosmetykach do codziennej pielęgnacji. Wtedy same będziemy mogły wybrać markę i pułap cenowy stosowanych kosmetyków. Z większą swobodą zaplanujemy też zabiegi medycyny estetycznej, bo będziemy miały prawidłowo ułożoną ich kolejność z uwzględnieniem i pór roku, i trybu życia. – Pacjentki często przychodzą do klinki i są pewne, że dokładnie wiedzą, jaki zabieg jest im potrzebny. W trakcie takiego check-upu tłumaczymy, które preparaty i techniki faktycznie dadzą najlepszy efekt w konkretnym przypadku – podkreśla dr Bliżanowska. – Cienka, wiotka skóra blondynki, która lubiła się opalać, starzeje się inaczej niż porcelanowa cera korpulentnej brunetki. Inne starzenie wymaga innego działania, trzeba je mądrze dobrać, a potem rozsądnie realizować – dodaje.
Pielęgnacja dla każdej z nas
Na pewno warto zacząć dbanie o urodę od rozprawienia się z defektami i problemami skóry. I to w każdym wieku. – Naczynka krwionośne zawsze zalecamy zamykać jak najwcześniej. Jeśli będziemy czekać, powiększą się i utrwalą, a w dodatku mogą zamienić się w groźny trądzik różowaty – mówi dr Edyta Engländer z Centrum WellDerm. Cóż z tego, że kobieta poprawi sobie jędrność ust czy zlikwiduje lwią zmarszczkę, jeśli będzie miała rumień, trądzik, przebarwienia czy atopowe zapalenie skóry. – Jako dermatolodzy jesteśmy przekonani, że tylko zdrowa skóra może być piękna, i zawsze polecamy poprawę jej kondycji – dodaje. Na urodowej liście na pierwszych miejscach mogą się więc znaleźć zabiegi laserowe na naczynka, peelingi czy leczenie dermatologiczne.
Co dla trzydziestki?
To nie jest tak, że na finał wizyty dermatolog estetyczny wręczy nam listę drogich zabiegów do wykonania. Medycyna estetyczna to także zabiegi, które kosztują tyle co apteczne kremy. – Właśnie młodsze pacjentki, które nie chcą pożegnać się zbyt szybko z urodą, korzystają chętnie z metod prewencyjnych. Kilka razy w roku wykonują peeling, odżywiają skórę za pomocą składników aktywnych, takich jak witamina C czy kwas hialuronowy – opowiada dr Engländer. Po trzydziestych urodzinach profilaktyka starzenia polega przede wszystkim na tym, by nie dać pracować wolnym rodnikom. Dermatolodzy mają tutaj swoje zalecenia: solidna ochrona przeciwsłoneczna oraz antyutleniacze w mezoterapiach. – Jeśli dołożymy do tego regularne złuszczanie naskórka i nawilżanie, to bezproblemowa skóra powinna wyglądać pięknie przez wiele lat – podkreśla dermatolog.
Ale przecież po trzydziestce pojawiają się już pierwsze zmarszczki mimiczne! – U osób z nadmierną pracą mięśni mimicznych, zwłaszcza na czole oraz wokół oczu, zalecamy wczesne stosowanie botoksu – mówi dr Agnieszka Bliżanowska. Toksyna botulinowa ma szansę uspokoić zbyt dynamiczne mięśnie, dzięki czemu skóra nie będzie się zagniatać w lwią zmarszczkę czy marsowe czoło. – No i gdy botoks przestanie działać, jest duża szansa, że będą one pracować łagodniej – dodaje.
Czterdzieści lat minęło
Skóra po czterdziestce najczęściej ma już widoczne zmarszczki mimiczne oraz pogłębione bruzdy nosowo-wargowe. Twarz zaczyna tracić owal oraz wypukłość w miejscu policzków. Mogą dużo bardziej dawać się we znaki nieusunięte przebarwienia, rozszerzone naczynka, ale także trądzik późny. – To trudny moment w życiu kobiet, gdy do nieopanowanych problemów skórnych dołączają zmarszczki – mówi dr Agnieszka Bliżanowska. W planie urodowym trzeba więc podejść do sprawy racjonalnie i zacząć porządki od spraw najpilniejszych. Botoks, jeśli po niego sięgamy, jest często na końcu listy. Wcześniej zajmujemy się nawilżaniem, likwidacją rumienia, przebarwień. Czterdziestolatki często mają w planach pierwsze zabiegi liftingujące, w zależności od potrzeb skóry wskazujemy, czy należy wykonać lifting termiczny, wypełnienie kwasem hialuronowym, polimlekowym lub hydroksyapatytem. Każdy z tych preparatów daje inne efekty, dobór odpowiedniej metody to zadanie doświadczonego dermatologa.
Półwiecze
Zmarszczki na twarzy, szyi, dekolcie, przebarwienia, naczynka, chomiki, zapadnięte policzki, cienie pod oczami… Problemów jest tyle, że nie mamy pojęcia, od czego zacząć! I jak to zrobić, żeby wyglądać naturalnie i nie przesadzić? – To możliwe! Nawet jeśli pięćdziesięciolatka wymaga większej liczby zabiegów, efekty będą w tym wieku jeszcze naturalne. Pod warunkiem, że terapia zostanie dobrze zaplanowana – podkreśla ekspert WellDerm. Dermatolodzy estetyczni nie walczą z każdą pojedynczą zmarszczką. Koncentrują się raczej na uruchomieniu naturalnych mechanizmów regenerujących skóry. Poprawa jędrności oraz zachowanie odpowiednich proporcji, to najczęstsze wyzwanie dla skór pięćdziesięciolatek. W walkę ze starzeniem angażowane są lasery frakcyjne, osocze bogatopłytkowe, terapie mikronakłuwania oraz stymulatory kolagenu. Lekarze za pomocą wypełniaczy niwelują cienie pod oczami, modelują kontur twarzy. – Cała sztuka w tym, by nie przesadzić, czyli nie przekraczać granicy naturalnego wyglądu danej osoby. Przecież nie będziemy wyglądać dobrze, gdy zafundujemy sobie usta Angeliny Jolie, jeśli w młodości uśmiechałyśmy się np. jak Helen Hunt – tłumaczy ekspertka.
Po trzeciej dwudziestce
Jako sześćdziesięciolatki zdecydowanie nie wierzymy już w cuda. Wolimy po prostu wyglądać dobrze na swój wiek. Podziwiamy aktorki takie jak Meryl Streep czy Krystyna Janda. To nasze równolatki, myślimy, ale ich twarze, mimo że marszczą się tu i ówdzie, wyglądają lepiej. Też tak chcemy? – Faktycznie, sześćdziesięciolatkom zależy przede wszystkim na jakości skóry – przyznaje dr Bliżanowska. Na liście urodowych zabiegów najczęściej pojawiają się więc te, które intensywnie stymulują skórę do produkcji nowych włókien podporowych oraz odbudowują utraconą objętość, przy zachowaniu naturalnego wyglądu. Na botoks jest już za późno. – Najczęściej zalecamy technikę łączącą kilka zabiegów, wykonywanych tak, by efekt był naturalny i odpowiedni dla wieku. Pacjentki często mówią, że po prostu pielęgnujemy ich zmarszczki, a takie zadbane zmarszczki wyglądają młodziej – śmieje się dermatolog. Oczywiście, w tym wieku ważna jest terapia przebarwień oraz regularna pielęgnacja skóry, która staje się coraz bardziej sucha. No i ochrona przeciwsłoneczna. O tej pamiętamy zawsze.
Konsultacja: dr Agnieszka Bliżanowska
Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm
ja widze, że u mnie zdecydowanie przyszedł na to czas