Salon manicure i pedicure Pardon My French to wyjątkowe miejsce na kosmetycznej mapie Warszawy, gdzie w relaksującej atmosferze można zadbać o dłonie i stopy.

pardon my french 2Rekomendowany salon Essie przyciąga nie tylko jakością marek, na których pracuje i profesjonalnym wykonaniem zabiegów, ale także oryginalnym wystrojem wnętrza, pozwalającym na chwilę oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć w świat kolorów. Aż po czubki palców!pardon my french 1

W tym sezonie ekipa Pardon my French podąża za światowymi trendami, proponując manicure w ciemnych kolorach: czerń, fiolet czy wiśnia.

Pardon My French
ul. Belwederska 32, Warszawa
www.pardonmyfrench.pl

 

2 komentarze
  1. No cóż …czytając komentarz Stella nie wygląda to zbyt dobrze, jednakże jest to opinia z 2015 roku i być może wiele się zmieniło w tym temacie lub było to subiektywne odczucie jednej z klientek….. opinia wskazuje na to że O klienta trzeba zadbać od samego początku by go nie stracić i by później powrócił do salonu. Teraz w 2020r. jest to szczególnie ważne by klient był priorytetem w dobie korona wirusa . Na rynku Warszawa Mokotów powstało wiele salonów manicure i fryzjerskich, które się ścigają o klientów ty samym nasuwa się pytanie jak skutecznie zwrócić uwagę na najlepszy salon kosmetyczny na Mokotowie? Chyba jednym najważniejszych aspektów jest kompleksowość usług od A do Z w jednym miejscu. Kontakt z klientem i wczytywanie się w opinie oraz wyciąganie wniosków.

  2. Skuszona pięknym decorem i oryginalną nazwą udałam się do salonu przy ulicy Belwederskiej. Kolorowe paznokcie miały być urodzinowym szaleństwem. Już przy drzwiach było dziwnie – zdawkowe dzień dobry i cisza. Po chwili pani z miną osoby, którą trawi jakis głęboki ból pokazuje mi palcem gdzie mam usiąść. Niestety z bliska kolorowy decor, który mnie skusił , jest widocznie przybrudzony i sprawia raczej przygnębiające wrażenie. Pani od pedicure nie odzywa się anu słowem aż do momentu kiedy zniecierpliwionym tonem mówi mi, żeby „nie zginać nogi” i czy „wybrałam kolor”. Potem znów cisza, nawet wtedy kiedy zaczynam się wić bo mam wrażenie, że frezarka spali mi piętę. Wybieram kolor, malujemy, potem mogę zejść z podestu – oczywiście nikt nie proponuje że poda mi klapki, żebym nie musiała chodzić boso po podłodze. Ta przyjemność kosztuje 150 zł – dziwne bo wg cennika na stronie internetowej klasyczny pedicure to 120 zł. Na pożegnanie dostaje próbkę kremu, niestety nie wiem do czego. Po dwóch dniach pięty są już szorstkawe. A wiem jak długo potrafią być miękkie po dobrze wykonanym pedicurze. Hmmm – czy było warto? Nie -150 zł za przeciętnie wykonany pedicure to nieporozumienie, nawet na Belwederskiej. Wszystkie panie – nie tylko moja – wyglądały na bardzo zmęczone życiem i sfrustrowane – w całym zakąłdzie panowała depresyjna cisza. Jeśli już płacimy ( tylko gotówką – przypominano mi dwukrotnie) aż takie sumy, to można przynajmniej oddać fotele do czyszczenia żeby nie straszyły depresyjnym brudem. To była moja jedyna przygoda z Pardon my French. Zdecydowanie wolę np Depilove przy rondzie Waszyngtona. Też nie jest tanio – 120 zł, ale pedicire trwa i trwa, moje stopy sa masowane czymś co ślicznie pachnie, są miękkie bardzo długo a do tego dziewczyny, które tam pracują są urocze i widać, że im zależy. I to jest warte każdych pieniędzy…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.