Czy wiecie, że suche powietrze w biurze czy mieszkaniu przyczynia się do znacznego wysuszenia błon śluzowych i skóry? Tymczasem organizm ludzki składa się w 70% z wody, a zmniejszenie jej ilości może skutkować poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi.
Gdy przez długi czas w pomieszczeniu utrzymuje się ciepłe i suche powietrze, parowaniu ulega nie tylko woda w pojemnikach zawieszanych na kaloryferach. W podobny sposób suche powietrze działa na ludzi, a niższy poziom nawodnienia organizmu może mieć negatywny wpływ na wygląd naszej skóry, a w skrajnych przypadkach uporczywego niedostarczania wody do organizmu, może zwiększyć np. lepkość krwi. Jak organizm broni się przed takimi skutkami? Pobiera wodę z najłatwiej dostępnych dla niego źródeł, a więc ze skóry i błon śluzowych.
„Błony śluzowe i skóra tracą wodę najszybciej, bo mają bezpośredni kontakt z powietrzem suchym i ciepłym. Wysuszenie skóry powoduje jej łuszczenie się, pękanie, swędzenie, co sprzyja powstawaniu infekcji skórnych. W przypadku błon śluzowych, stałe ich wysuszenie może doprowadzić do ich uszkodzeń, a w konsekwencji do zakażeń grzybiczych lub bakteryjnych” – wyjaśnia Magdalena Kurzyp – mgr farmacji i dietetyk.
Gdy kaloryfery stają się gorące, najczęściej radzimy sobie poprzez nawilżenie pomieszczeń, w których przebywamy. Mokry ręcznik, czy też nawilżacz w postaci pojemnika na kaloryferze to metody stare, ale kłopotliwe i kosztowne – ręcznik trzeba często moczyć, pojemnik uzupełniać, a rachunki za ogrzewanie mogą być wyższe, jeśli licznik ciepła zamontowany jest na grzejniku przykrytym mokrym ręcznikiem.
Znacznie lepsze będą nawilżacze elektryczne, które wytwarzają więcej pary wodnej. W sprzedaży dostępne są urządzenia ultradźwiękowe, parowe oraz ewaporacyjne, a ceny tego typu nawilżaczy mogą się wahać w zakresie od 100 do 1000 zł. Bardziej zaawansowane modele pozwalają ustawić wybraną wilgotność pomieszczenia – najlepiej, jeśli wynosi ona od 40 do 50%. Warto zadbać o to, by temperatura w pokoju, w którym działa nawilżacz nie była bardzo wysoka, bo połączenie wysokiej temperatury i wysokiej wilgotności będzie sprzyjało namnażaniu się wirusów i bakterii.
Mniej znanym sposobem na utrzymanie w domu lub biurze wilgotności są rośliny doniczkowe, które w naturalny sposób wyparowują część pobranej wody. Szczególnie warte polecenia będą bluszcze, paprocie, a także fikus, diffenbachia, czy szeflera.
Niestety, nie mamy wpływu na wilgotność w każdym pomieszczeniu, w którym przebywamy – jesienią, zimą i wczesną wiosną możemy mieć niemal pewność, że problem suchego powietrza będzie nas dotyczył. Mylą się ci, którzy sądzą, że po wielogodzinnym przebywaniu np. w suchym powietrzu w biurze, w nawilżeniu skóry pomoże kąpiel lub prysznic. Niestety, każdy kontakt z wodą dodatkowo wysusza skórę, zmywając z niej jej naturalną warstwę ochronną. Może więc o nawilżenie skóry należy zadbać za pomocą dobrych kremów?
„Warto stosować odpowiednie kremy, ale to załatwi nam tylko 20% problemu suchej skóry. W takim właśnie stopniu za nawilżenie skóry odpowiada jej warstwa zewnętrzna, czyli naskórek” – tłumaczy Magdalena Kurzyp. „Pozostałe 80% wilgotności skóry zależy od odpowiedniego nawilżenia głębiej położonych warstw, do których nie możemy dotrzeć od zewnątrz, ponieważ skóra stanowi barierę chroniącą organizm przed czynnikami zewnętrznymi.”
Do niedawna uważało się, że głębsze nawilżenie jest możliwe dzięki zawartym w niektórych kremach liposomom. Jednak z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku przez prof. Luisa Bagatolliego z Wydziału Biochemii i Biologii Molekularnej Uniwersytetu Południowej Danii wynika, że liposomy zawarte w kosmetykach nie są w stanie przenikać do głębszych warstw skóry. Liposomy często ulegają zniszczeniu jeszcze przed wejściem w skórę, a wtedy zawarte w nim substancje nie docierają do miejsca przeznaczenia.
Jak nawilżyć organizm od wewnątrz?
W takiej sytuacji najważniejsze będzie nawilżenie organizmu od wewnątrz. Tylko jak to zrobić? Odpowiedź może stanowić zdrowa dieta.
Substancje wprowadzane do organizmu wraz z jedzeniem mają za zadanie odżywiać wszystkie organy, w tym także skórę. Transportowane są one wraz z krwią, dzięki czemu wbudowują się w tkanki. „Gdy jemy zbyt dużo niezdrowych rzeczy i nasza dieta bogata jest w tłuszcze nasycone, czyli zwierzęce, woda wprost ucieka ze skóry. Dlatego w diecie powinny przeważać warzywa i owoce, a tłuszcze powinny być pochodzenia roślinnego. Nie zapominajmy także o regularnym uzupełnianiu płynów. Powinno się pić minimum sześć szklanek wody dziennie, tak jak w okresie dużych upałów” – zaleca dietetyk.