„Człowiek spotyka kogoś godnego miłości raz na dziesięć lat, a hormony działają trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku” – tłumaczy Arundati w jednym ze swoich zapisków. Sugeruje w ten sposób, że kobiece rozgraniczanie seksu i uczucia jest bezsensowne. Ba, nawet nie sugeruje, lecz dobitnie przeciwstawia się temu powszechnemu twierdzeniu. Bo autorka nie szuka wykwintnych słów. Nie stosuje metafor i pięknych określeń. Mówi „cipka” i „kutas”. Mówi czego potrzebuje i jak to osiągnąć. Pornografia miesza się z polityką, uczuciowość z naturalizmem. „Zapiski kobiety spełnionej” spodobają się tym z was, które podobnie jak Arundati, uważają się za seksualnie wyzwolone i eksperymentujące kobiety. Te bardziej delikatne, będą zbulwersowane.
Jak kurczak na rożnie
Kim jest Arundati? Według Wydawnictwa Czarna Owca jest ukrywającą się pod pseudonimem postacią polskiego show-biznesu, a „Terapia narodu za pomocą seksu grupowego. Zapiski kobiety spełnionej” jest pierwszą tak odważną, polską powieścią erotyczną. Arundati bez zażenowania opisuje swoje seksualne wybryki i jasno określa intymne potrzeby. W liście „Jak masz mi to robić” krok po kroku tworzy obsługę swojego ciała, zwracając uwagę na wszystko, co ją podnieca. Począwszy od stwierdzenia: „nie jedz cebuli na pół godziny przed” poprzez „onanizuj się wolniutko” do „obracaj mnie jak kurczaka na rożnie”, rysuje mapę swojego ciała i czułych punktów. Jednocześnie zastanawia się, dlaczego kobiety choć świadome są swoich pragnień, w łóżku poddają się facetowi. Twierdzi, że nie jest wyjątkiem. Może więc spisanie swoich fantazji jest sposobem na stopniowe wprowadzanie ich do sypialni?
Hinduski orgazm
Seks bez zobowiązań, zmieniający się partnerzy, fantazje i orgie seksualne – wszystko to pojawia się w opisie doświadczeń autorki. Bo kobiety tak samo jak mężczyźni szukają przygód i tak samo potrzebują seksu – uważa Arundati. Tak samo zdradzają partnerów i eksperymentują z nieznajomymi. Tylko wstydzą się do tego przyznać, bo przeraża ich pożądanie i nie akceptują własnych fantazji. Autorka opisuje swoje przygody. Między innymi przedstawia historię utraty „wirtualnego dziewictwa”, która zaczęła się erotyczną korespondencją przez internet, a następnie przeniosła do rzeczywistości. Wraz z nieznajomym zaczęli realizować seksualny scenariusz znajomości. W planie pierwszego spotkania w pubie, mężczyzna miał podczas rozmowy penetrować ją palcem pod stołem. Według szczegółowych zapisków Arundati, scenariusz wiernie był realizowany. Kolejny list – to opis spotkania z Hindusem. Jak możecie się domyślić, zakończyło się ono całodniowym seksem w hotelowym pokoju. Wielokrotne penetracje (nie tylko penisem i językiem), wielogodzinny orgazm i końcowe szczytowanie kochanka potwierdziło jej wcześniejsze stwierdzenie – że uwielbia seks. Że jest on dla niej zamknięciem czasu, życiem tu i teraz. I niewątpliwe, w przypadku Arundati, jest również dążeniem do ekstremalnych przeżyć, niejednokrotnie balansujących na granicy bezpieczeństwa.
Seksparty
„Przyjechał po mnie facet, którego poznałam przez internet. (…) Dotarliśmy do zaciemnionej willi (…) w środku na kanapach i fotelach kilka osób płci obojga (…) Siedzimy. Sączymy drinki. Palimy papierosy (…) Byłam już gotowa zasymulować atak astmy albo wyrostka robaczkowego, kiedy podszedł do mnie mój szofer. Wyprowadził mnie do drugiego pokoju, za nami poszły dwie pary. Najpierw tak jakoś wstydliwie i nieśmiało, niezdarnie i chyba nawet z lekkim zażenowaniem, ale potem już ruszyła lawina…”.
Te z was, które ciekawi zakończenie tej i wielu innych podobnych historii informujemy, że „Terapia narodu za pomocą seksu grupowego – Zapiski kobiety spełnionej” ukazał się w sprzedaży w sierpniu 2009 roku.
tekst: MF