Gdy na pierwszej randce nowo poznany chłopak będzie chciał obwąchać twój sweter – miej się na baczności. A gdy znajdziesz w jego domu kolekcję damskiej bielizny, możesz być pewna, że spotkałaś fetyszystę. I nie byłoby nic przerażającego w związku z facetem, którego podniecają twoje pończochy. Gorzej, gdy satysfakcję seksualną osiąga w sytuacji, gdy go bijesz lub gdy oddajesz na niego mocz.

Niejedna kobieta zapewne zdziwi się słysząc, że  hełm, kask lub nawet maska przeciwgazowa na jej głowie może wywołać podniecenie u mężczyzny. Podobnie jak kalosze z płaszczem przeciwdeszczowym albo nieogolona łydka w białej pończoszce. A jeszcze lepiej, żeby eleganckiej pani w przeciwsłonecznych okularach „spod spódniczki wystawała haleczka”, a w „rajstopkach poszło oczko”. Niektórym erotycznie kojarzą się też kobiety odkurzające lub prasujące oraz ich przepocone golfy, swetry czy buty. Najczęściej na wysokim obcasie. Jedni je liżą, inni wąchają, a bywa też i tak, że „wkładają penisa do środka, by pachniał stópkami jakiejś damy”. Naukowcy nazywają te zachowania fetyszyzmem. Polega on na osiągnięciu satysfakcji seksualnej w skutek kontaktu (głównie lub wyłącznie) z danym obiektem wywołującym podniecenie – czyli z fetyszem. Może to być część ciała (np. pośladki lub piersi), dana rzecz (np. bielizna) lub sytuacja (np. zniewolenie). Ich różnorodność jest wielka, dlatego trudno ją właściwie sklasyfikować. Ten rodzaj parafilii występuje przeważnie u mężczyzn i zależy od ich fantazji. A od nich aż roi się na forach i portalach poświęconych fetyszom.

 

Smaczne czy obrzydliwe?

Jedną z najbardziej kontrowersyjnych odmian fetyszyzmu jest – kojarzona z masochizmem i sadyzmem – ekskrementofilia. Rolę fetysza pełnią w niej mocz, kał, ślina, nasienie i krew miesiączkowa. Co najczęściej wielbiciele tych substancji z nimi robią? Wąchają, piją, a nawet jedzą. Niektórzy też podglądają kobiety oddające mocz lub stolec oraz używają wulgarnych słów związanych z tymi wydzielinami. Do takiej przypadłości przyznał się na jednym z portali dla fetyszystów Rafał. Najczęściej patrzy na dziewczyny podczas czynności fizjologicznych na krótkich filmach znalezionych w internecie. Trudno mu znaleźć partnerkę, która zgodziłaby się na podobną obserwację. „Kilka razy poprosiłem ze dwie kandydatki, ale uciekły z przerażeniem w oczach” – przyznaje 28-letni częstochowianin. Nie widzi nic złego w swoich upodobaniach, a te w dodatku wciąż się zmieniają. Ostatnio przeczytał na forum, że niektórych mężczyzn podnieca kobieta, która nie niego wymiotuje, smarka lub pluje. Spodobało mu się, bo nigdy wcześniej o tym nie słyszał. Zamierza oczywiście spróbować przy najbliższej okazji. Nie zniechęca go fakt, że większość ludzi uważa takie zachowania za obrzydliwe. W dodatku ma nadzieję na znalezienie życiowej partnerki, która będzie tolerować jego upodobania.

 

Zapach muszelki

Dla wielu mężczyzn silnym fetyszem jest też pot na ciele kobiety. Grzegorz, 30-letni samotny księgowy, uwielbia jego smak i zapach. „Największą przyjemność sprawiają mi spocone stopy i pachy. Dlatego, gdy umawiam się z dziewczyną na randkę z seksem, proszę ją, by się wcześniej nie myła”. Przyznaje jednak, że jego partnerki rzadko się na to godzą. Wtedy zadowala się brudnymi damskimi skarpetkami, podkoszulkami lub bluzeczkami. Lubi je wąchać, zwłaszcza podczas masturbacji. Dawniej niezbyt często udawało mu się zdobyć noszone ubrania. Raz nawet ukradł t-shirt sąsiadce. Po prostu wyjął go z kosza na bieliznę przeznaczoną do prania. Dziewczyna do dziś o tym nie wie. Teraz Grzegorz może się pochwalić pokaźną kolekcją. „W specjalnej komodzie przechowuję około 40 majtek, 30 biustonoszy, 20 pasów do pończoch, 15 gorsetów, 45 halek, 20 koszul nocnych i 15 peniuarów. Wszystkie są w stylu lat 80. i 90. Brakuje mi bielizny w stylu lat 30. i 40.”. Ostatnio Grzegorz odkrył internetowe prywatne sklepy, w których może kupić sobie wszystko, o czym marzy. Do wyboru: szorty, stringi, body, gorsety, topy, pończochy, rajstopy, skarpetki i buty – szpilki lub kozaki.

 

Sprzedaż bielizny i gadżetów oferuje Rita, 25-letnia blondynka, którą – jak sama przyznaje – kręci świadomość, że jej intymny zapach doprowadza mężczyzn do szału. Dziewczyna nosi  wystawione na sprzedaż skarpetki, majteczki i pończochy przez dwa, trzy dni. Gwarantuje, że „smak i zapach jej wilgotnej muszelki podziała na każdego jak narkotyk”. Na specjalne życzenie Rita przygotuje figi lub rajstopy, przez które siusiała. Swoje wyroby tak reklamuje: „Czerwone jak krew stringi, a na nich moje białe kropelki”, „Zapraszam chętnych na majteczki z soczkiem z mojego źródełka”. Raz na miesiąc ogłasza „końcówkę kolorowych dni” i chwali się dobrymi rekomendacjami klientów.

 

Niedawno jeden z nich napisał do niej, że pachnie „przeerotycznie, przecudownie i bosko”. Dlatego dla stałych odbiorców wprowadziła abonament. Zapłacona z góry za rok kwota oznacza 12 miesięcznych „prezentów”. Najgorliwsi dostają rabat, bo przeważnie składają także tzw. zamówienia specjalne, czyli mocz w buteleczce, zużyte podpaski i tampony. Ricie zdarzył się też klient, który poprosił ją o garść jej ściętych włosów łonowych oraz o zdjęcie krocza.

 

Na smyczy i w obroży

Niekiedy fetyszyzm występuje równolegle z sadomasochizmem i żadne z tych zaburzeń nie jest dominujące. Barbara z Mogilna specjalizuje się w takich praktykach od roku. Jest dominą, czyli kobietą, która biczuje, chłoszcze, depcze i znęca się nad mężczyznami na ich własne życzenie. Ma 40 lat i na co dzień pracuje w firmie spedycyjnej. Samotna, bezdzietna, młodo owdowiała. Klienci najbardziej lubią w niej lekką nadwagę i duży biust. „Zajęłam się tym, bo kiedyś spotykałam się z panem, któremu zwykły seks nie wystarczał. W łóżku prosił mnie o różne rzeczy. Chciał być policzkowany, bity i wiązany. Nie podobało mi się to, więc przestałam się z nim widywać. Kolejny, jaki mi się trafił, też chciał być poniżany”. Wtedy Barbara zaczęła czytać w Internecie o tym zjawisku. Tak poznała BDSM (skrót od angielskiego Wiązanie i Dyscyplina, Dominacja i Uległość oraz Sadyzm i Masochizm). Z sieci dowiedziała się, że można skończyć kurs BDSM, co też uczyniła. Uznała, że takie praktyki „po godzinach” są rewelacyjnym sposobem na dodatkowy zarobek. Stworzyła mini-warsztat pracy – kupiła m.in. pejcze, obroże, kajdanki, metalowe pierścienie na jądra oraz lateksowe „wdzianko” dla siebie. Dała też ogłoszenie na jednym z portali dla fetyszytów: „Przygarniam kundli, których depczę jak śmiecie”. Barbara specjalizuje się w adoracji stóp, torturach jąder i penisa. „Najczęściej pozwalam lizać swoje kozaki na wysokim obcasie, podrażniam ich sutki szpilką i związuję przyrodzenie”. Barbara nie pozwala dotykać się swoim klientom. Gdy się zagalopują, odgania ich bolesnym ukłuciem czegoś w rodzaju szpicruty. „Proszą mnie o rozmaite zachowania. Na przykład – zamiast knebla – wolą mieć w ustach moje majtki. Chcą też, żebym pod kroczem nosiła pieluchę, na głowie dwa kucyki, a w buzi – smoczek” – domina Barbara przeważnie nie spełnia tych próśb. Zawsze przed seansem ustala zakres usług i twardo się tego trzyma. Tylko raz zgodziła się na tzw. złoty deszcz. Klient napisał potem do niej: „To był niepowtarzalny obrzęd. Każdy strumień inny. Złoty nektar o cudownym zapachu i smaku. Zerwałem opaskę z oczu, bo chciałem widzieć choćby ostatnie spadające krople. Te padły wprost na moje źrenice. Szczytowałem. W przyszłości chciałbym lizać twój kranik podczas siusiania i tuż po. Mój filigranowy języczek jest lepszy od najdelikatniejszego papieru”.

 

Klub dziwaków

Domina Barbara nie stosuje też tzw. breath play, czyli duszenia i podduszania ręką lub workiem foliowym. Raz trafił się jej klient, którego bardzo podniecał taki zabieg. Sam próbował pętać sobie szyję szalikiem w domu, ale marzył o tym, żeby zrobiła mu to kobieta w długich lakierowanych kozakach i w lateksowym ubranku. Barbara zaliczyła go do grupy dziwaków, których żądań za żadne pieniądze nie będzie spełniać. Propozycje od nich najczęściej ją obrażają. Tak bywa m.in. ze zwolennikami flatufilli, czyli wielbicieli „wąchania dziewczęcych i kobiecych bąków”. „Jeden taki wydzwaniał do mnie i pisał błagalne mejle. Chciał, abym mu je puszczała wprost do nosa lub ust. Mówił, że wyglądam na taką, co umie soczyście purtać” – opowiada Barbara. Znajomi często nazywają jej klientów zboczeńcami, ale ona stara się unikać tego negatywnie kojarzącego się określenia. Woli mówić, że „pracuje z ludźmi o ekstremalnych zachciankach”.

 

O tym, skąd bierze się fetyszyzm i sadomasochizm oraz czym te zaburzenia skutkują opowiada Radosław Jerzy Utnik, psycholog-seksuolog z Kliniki „Nasze Zdrowie”.

Fetyszyzm i sadomasochizm nie wiążą się z niewłaściwym postrzeganiem otoczenia ani samego siebie, a osoby praktykujące ten rodzaj aktywności seksualnej zdają sobie sprawę ze swoich działań. Dlatego też zarówno fetyszyzm, jak i sadomasochizm trudno zaliczyć do chorób psychicznych (psychoz). Oba te zaburzenia (parafilie) wynikają najczęściej z ułomnych relacji interpersonalnych w dzieciństwie albo z nieprawidłowych pierwszych związków intymnych. Jeśli na skutek wcześniejszych doświadczeń intymność, bliskość emocjonalna lub fizyczna zostały skojarzone z cierpieniem, to jednym ze sposobów na niedopuszczenie do powstania bliskiej więzi, a przez to uchronienie się przed ewentualnym związanym z tym bólem, jest nawiązywanie relacji parafilijnych. Parafilie uniemożliwiają utworzenie trwałego, bliskiego i udanego seksualnego związku partnerskiego, opartego na komunikacji i miłości. Osoba dotknięta fetyszyzmem zamiast wejść w intymną, głęboką relację z partnerem – nawiązuje relację seksualną z zastępującym go przedmiotem albo z częścią ciała partnera. W przypadku sadomasochizmu czynnikiem uniemożliwiającym powstanie intymności i poczucia bezpieczeństwa jest cierpienie: zadawane lub doświadczane. Osoby dotknięte parafiliami zaspokajają swój popęd seksualny w sposób zaburzony, ale mimo to pozostają emocjonalnie niezaspokojone. Zgłaszają się na leczenie polegające na psychoterapii i technikach treningowych zazwyczaj dopiero wówczas, gdy partner zagrozi odejściem albo gdy zaburzenie rozwinie się na tyle, że zaczną zdawać sobie sprawę z jego wyniszczającego charakteru.

 

Tekst: Grażyna Kuryłło

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.