Ale nie goździkiem i buziakiem, tylko manifestem. Dzień Kobiet to najlepszy moment, żeby zrobić coś dla siebie, pokazując światu, co mamy do powiedzenia.
Tekst: Joanna Zaguła
Na ulicach widzimy mężczyzn z kwiatkami w dłoniach, a witryny sklepowe zapełnione są pastelowo opakowanymi słodkościami i innymi różnościami, które miło jest sprezentować ukochanej pani. Dzień Kobiet niezmiennie przywołuje też wspomnienia z PRL – siermiężnych goździków i darowanych z sercem cielistych rajstop. Oczarowane takim obrazem, łatwo zapominamy, że Dzień Kobiet wyrósł z rewolucji. Owszem, jego obchody to pomysł bolszewickiej działaczki wprowadzony w życie przez samego Lenina, lecz data 8 marca jest też rocznicą strajków pracownic zakładów odzieżowych w Nowym Jorku. To nie tylko dzień, w którym dajemy sobie kurtuazyjne buziaki, ale okazja do zademonstrowania. Czego? To już zależy od was. Czy to będzie ekologia, kontrola nad własnym ciałem czy tolerancja – ważne, żeby wszystko odbyło się w atmosferze siostrzanej równości i wzajemnego zrozumienia.
Wymianka
Zamiast napędzać kołowrotek fast fashion, zgarnij ubrania z wymianki i bądź eko. Działa to najprościej na świecie. Zbierasz koleżanki, z których każda na pewno ma w szafie przynajmniej kilka ciuchów, w których nie chodzi, w łazience kosmetyki, których nie używa, a na półce książki, których już nie będzie więcej czytać. I niech każda je ze sobą przyniesie. Wszystko wywalamy na stos na środku pokoju. Albo robimy ładne, eleganckie kupki, jak ktoś woli. I zapraszamy do wybierania. Każda znajduje coś dla siebie, a jednocześnie pozbywa się tego, co robi jej bałagan w garderobie. Gdy chodzę po sklepach i przeglądam się w lustrach przebieralni, zawsze coś jest nie tak. A tu za lustro służą mi moje koleżanki. Nie powiedzą mi, że mam za duży brzuch, tylko że ta sukienka jest głupia. A jak sweter pasuje mi do spodni, są autentycznie zachwycone. Każda z nas ma zupełnie inną figurę, a jakimś cudem wbijamy się wszystkie w podobne rozmiary. A jak się w coś nie mieszczę, to nie jest smutno, bo wtedy zmieści się w to kto inny. Czuję się bezpiecznie i dobrze. Zgarniam trzy swetry i markowy eye-liner całkowicie za darmo. I bez żalu żegnam się z hawajską spódnicą, którą kocham, ale nie założyłam jej od 7 lat. Znalazła nowy, dobry dom.
Jak najlepiej przekazać światu, o co nam chodzi – co nas wkurza, a co inspiruje? Najlepiej to sobie wytatuować. Dajemy zarobić fajnemu artyście, w świadomy sposób ozdabiamy swoje ciało pokazując, że to my mamy nad nim kontrolę i wyglądamy bardzo cool! Dzień Kobiet to świetna okazja, żeby zrobić sobie tatuaż – na przykład łódzkie studio Pracownia Czarne ma dzisiaj walk in dla dziewczyn, czyli dzień, w którym można wpaść do salonu bez wcześniejszego umawiania się. A jeśli nie macie dziś czasu albo nie załapałyście się na walk in, potraktujcie dzisiejszy dzień jako impuls do zaplanowania wizyty, jeśli o takiej myślicie. Co sobie wytatuujecie, to już wasza sprawa, ale jak nie macie pomysłu to – tak tylko sugeruję – może jakiś cytat z Beyoncé albo Simone de Beauvoir?
Disco
Macie ochotę potańczyć? Super! Także z tego można zrobić manifest. Warszawski Strajk Kobiet organizuje w nasze święto imprezę na rondzie Dmowskiego. Impreza nazywa się Disco przeciw nienawiści i przyświecają jej hasła miłości, przyjaźni, tolerancji dla różnorodności i szacunku. Nic tylko tańczyć. Organizatorki sugerują, żeby przyjść ubranym jak najbardziej kolorowo.