Jaka jest współczesna Ona? Ambitna, dbająca o wygląd, mądra, dobrze zorganizowana, wykształcona, zmęczona, szukająca siebie. Miliony kobiet żyjących w Polsce. Współczesna Ona jest niepokonana.

 

ONA pogodzONA…..
Skórzana kanapa, jej czerwone, wygodne buty… Drobna, blondynka ze związanymi włosami. Ubrana na sportowo, a jednak w jej ruchach widać elegancję, klasę, widać, że bawi się modą, odnajduje w niej coś dla siebie i dokłada własny, niepowtarzalny akcent. – Idę na studia – oznajmia siadając obok mnie przy kawiarnianym stoliku, zapala papierosa. – Za tydzień kończę 30 lat, wreszcie robię coś dla siebie, wybieram kulturoznawstwo. Rok wcześniej Maja pracuje w kolejnej w swej karierze wielkiej korporacji związanej z modą. To jej żywioł, a z drugiej strony kajdany jakie na siebie nakłada każdego dnia. Na telefony od znajomych odpowiada wieczorem, albo następnego dnia, życie na wysokich obrotach, brak czasu dla siebie, brak czasu na miłość, jest sama. Ma wysokie stanowisko kierownicze, prestiż, lubi wyzwania, jest odpowiedzialna, rzetelna w tym co robi. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników Pani pracy – mówi jej bezpośredni przełożony w imieniu firmy – powierzamy Pani kolejny projekt. Jest wdzięczna i przerażona. Stosunki z kolegami w pracy nie układają się najlepiej, przyszła „z ulicy”, na stanowisko, o którym marzyły koleżanki z firmy. Mają jej to za złe. Szuka miłości w Internecie. Kolejna randka okazuje się porażką i stratą czasu, wydaje jej się, że już za późno, żeby szukać, że teraz musi już tylko znaleźć…. Znaleźć siebie we współczesnym świecie. Nie oszczędza czasu, chciałaby go wykorzystać jak najlepiej, tylko on jakoś „przecieka jej przez palce”…

 

ON ISTNIEJE NAPRAWDĘ
Odsuwa od siebie wszystkie raporty i sięga po kawę. Zagląda do Internetu. – To już moja ostatnia wizyta na tym portalu. Jeśli nie znajdę nikogo z kim mogłabym porozmawiać, nigdy już tu nie zajrzę – obiecuje sobie. W swojej skrzynce znajduje jedną odpowiedź. Ta jedna wystarczyła. Teraz są małżeństwem. To on pomógł podjąć jej decyzję, dał komfort wyboru własnej drogi. Myślała, że tak nie można, że współczesne kobiety, to kobiety pracujące, a właściwie zapracowane. Przewartościowała swoje życie i teraz wybrała męża i rodzinę. Długo nie mogła w to uwierzyć, nie wierzyła, że tacy mężczyźni istnieją, ale on istniał naprawdę. Napisała rezygnację, ale nie zdążyła jej wręczyć. Następnego dnia dostała wypowiedzenie z pracy. Coś przeczuwali? – Może sama sprowokowałam ich decyzję? – zastanawia się. – Z  jednej strony dostałam kopniaka, ale ta decyzja pozwoliła mi rozpędzić się w moim tempie. Dziś kobieta poddawana jest nieustannym próbom w wyborze priorytetów. Z jednej strony doświadcza takich możliwości wyboru w obszarze zawodowym, jakie nie istniały nigdy wcześniej, z drugiej nakłada na siebie coraz więcej obowiązków i w gruncie rzeczy zawsze „coś” jest kosztem „czegoś”.

 

JESTEM SOBĄ

Maja rozpoczęła studia podyplomowe na kierunku kulturoznawstwo. Opowiada o tym z wypiekami na twarzy. – Tak naprawdę to ja wciąż szukam siebie, chce odkryć w sobie ukryte pokłady możliwości, które zaspokoją moje ambicje i pozwolą mi na samorealizację. Teraz pracuję w domu, prowadzę internetową sprzedaż produktów dystrybuowanych przez mojego męża. Staram się rozwijać firmę, w końcu zajmowałam się marketingiem… Oprócz tego? Gotuję, sprzątam, jestem perfekcjonistką w tym względzie. Odnajduję siebie w sprawianiu drobnych przyjemności innym, mężowi, rodzinie. Nadal narzekam na brak czasu, ale to mój czas. Czasem nie mogę pozwolić sobie na przedłużenie poranka o kolejny kubek kawy, żeby zdążyć ze wszystkim. Fitness, joga, języki: niemiecki i hiszpański (bardzo przydają się podczas podróży), nadrabiam czytanie, oglądam odkładane od dwóch lat filmy. Właśnie przygotowuję się do nowej roli, planujemy powiększenie rodziny. Jestem spełnioną kobietą, wiem czego chcę, a raczej czego nie chcę, nie chcę być typem „kobieta z korporacji”. Wyścig szczurów dla mnie już się skończył, postawiłam na siebie i na rodzinę. Wiem, że jestem w tej komfortowej sytuacji, że mogę wybierać i jestem wdzięczna za to losowi i mężowi. Chcę konsekwentnie realizować swój plan: być „od wszystkiego” na swoim, w odróżnieniu od bycia „od wszystkiego”, na wysokim stanowisku i dla kogoś. Jestem gotowa na wszystko, a przynajmniej na wiele, jeśli to nie narusza moich relacji rodzinnych. Chciałabym uniknąć problemu godzenia życia zawodowego z prywatnym, bo w tym konflikcie, jestem tego prawie pewna, nie ma dobrych rozwiązań. W życiu jestem sobą.

 

Ona naznaczOna
– Mój dzień to suma godzin, które powinny być zdecydowanie dłuższe. Kiedyś oglądałam film, którego akcja toczyła się w przyszłości i w tamtej rzeczywistości doba miała 37 godzin. To coś dla mnie! Może wtedy udałoby mi się pogodzić wszystko razem i nadrobić rzeczy, które odłożyłam na później – wzdycha Kinga, 36 letnia samotna mama Kamili i Marcina. Jest sama od 3 lat, czyli dokładnie od tylu ile lat ma jej córka. Długo nie wiedziała co robić dalej, urlop wychowawczy wkrótce się kończył, alimenty nie wystarczały, ale nie chciała wracać do pracy, w której nie miała ani perspektyw na rozwój, ani pieniędzy. Była specjalistą do spraw marketingu w branży turystycznej, niedoszły prawnik, teraz cicho sobie za to dziękuje. – Niby wszystko poukładane, wszystko płynie spokojnie i nagle budzisz się pewnego dnia sama w łóżku z poczuciem, że nie dasz rady wstać – mówi ściszając głos. Byłam w ciąży, gdy dowiedziałam się, że mój mąż odchodzi do innej. Gorszego scenariusza nikt by chyba nie wymyślił. Ja na pewno nie…

 

ZACZĘŁA PLANOWAĆ
A jednak musiałam się podnieść, bo nie byłam sama. Poszukiwanie pracy z dnia na dzień jest coraz trudniejsze i tak naprawdę oddala cię od celu. Coraz mniej wiary w siebie i mniej wiary, że coś z tego będzie. Zawsze mogłam jednak polegać na rodzinie i tak było tym razem. W firmie mojego brata szukali ludzi kreatywnych do pracy przy projektach PRowych. Niech przyjdzie – powiedział szef agencji – szukamy ludzi zaufanych. – Pierwsze, co przyszło mi do głowy to myśl, że nie jestem kreatywna i że to nie jest propozycja dla mnie. Musiałam pokonać w sobie opór przed wyjściem z domu, zwalczyć strach przed tym, czy sobie poradzę.
Wchodzę na spotkanie z właścicielem firmy i widzę młodszego ode mnie chłopaka w dżinsach i sztruksowej marynarce. – Cześć – mówi – siadaj, twoje cv mówi mi, że bardzo nam się przydasz w firmie. – Po tych słowach usiadłam, już było lepiej, nerwy trochę opadły. Kinga wyszła z tej rozmowy ze stanowiskiem Junior Account w prestiżowej agencji reklamowej. Dopiero teraz zrozumiała, że musi totalnie przeorganizować życie. Kupiła paczkę papierosów, usiadła w kawiarni i zaczęła planować, o której będzie wstawać, kto będzie odbierał dzieci z przedszkola, co zrobi jak będą chore. Zrobiła listę osób, na które na pewno może liczyć. Wyszło całkiem nieźle.

 

OTACZAJĄ MNIE DOBRZY LUDZIE
– To, czego nauczyłam się dzięki całej tej sytuacji to korzystać z pomocy innych ludzi. Sama nie dałabym rady. Ludzie w pojedynkę niewiele są w stanie osiągnąć, współpracując i pomagając sobie, mogą przenosić góry. Minęło pięć miesięcy odkąd podjęła pracę w agencji. Wstaje o 6.30 robi śniadanie, prasuje ubrania, pakuje dzieci do przedszkola. – Szybciej, jesteśmy spóźnieni! – irytuje się. – Czasami sama je podwozi, czasami jej mama. Spędza kilkadziesiąt minut w korkach zanim dojedzie do pracy. Wtedy ma czas pomyśleć – o niczym… W pracy zdążyła odnaleźć już swoje miejsce. Dużo mówi o swojej firmie i nareszcie sama przed sobą przyznaje, że lubi to, co robi. W południe dzwoni do sąsiadki: – Odbierzesz dzieci ja się spóźnię, mam nowy projekt do opracowania? – Dzięki będę jak najszybciej… Telefon do przedszkola, że ktoś inny odbierze dzieci i dalej do komputera. Przygotowuje imprezę promocyjną dla znanej marki alkoholowej. Obiad je w pracy, dzieci w przedszkolu. Czasem gotuje, częściej mama lub babcia. Pozwala sobie na nie pozmywanie naczyń, jak wraca z pracy dzieci są najważniejsze. O sobie na razie nie myśli.. – Może aerobik? – zastanawia się. – Wciąż się śpieszę i nigdzie nie mogę zdążyć na czas, zorganizowanie sobie jeszcze dodatkowych zajęć byłoby trudne. W pracy zespół jest bardzo młody. – Koleżanki, albo patrzą na mnie ze współczuciem, albo nie rozumieją, że jest dla mnie coś ważniejszego niż praca, i że termin, którego nie mogę zawalić to czas dla syna i córki.  „To ta mama, co się wiecznie śpieszy” – Tak mnie trochę naznaczyli – śmieje się. – Kiedyś założę własną firmę, jeszcze trochę, znajdę w sobie siłę, będę panią własnego czasu. Teraz mam w głowie taki obrazek; ja, dzieci, on, szczęśliwi, razem, ławka w parku, plac zabaw, słońce, las…

 

Ona wymyślOna
Sama mówi o sobie: – Wymyśliłam sobie siebie! Mam pomysł na własne życie, wiem, czego chcę! Anna wraca w nocy z imprezy do apartamentu na warszawskim Tarchominie. Umówiła się z koleżankami ze studiów w kawiarni, potem poszły potańczyć, w środę, do białego rana. O trzeciej całuje swojego partnera w czoło i zasypia obok. – Trzy lata temu skończyłam psychologię, 7 lat temu poznałam swojego partnera, trzy miesiące temu zmieniłam pracę, jeden stały związek, zero dzieci to moje życie w liczbach – wymienia jednym tchem. Anna pracowała w dużej firmie telekomunikacyjnej, nazywała siebie „korpo – robotem” i wciąż narzekała. – 10 lat trenowałam sztuki walki – mówi ze śmiechem – uodporniłam się fizycznie i psychicznie, więc całkiem sprawdzałam się w roli trybika w maszynie korporacynej. Wielokrotnie zastanawiała się nad tym czy lepiej „być”, czy „mieć”. Rachunek wychodził prosty: trzeba mieć, żeby być. Rezygnacja z pracy nie była prostą sprawą. Miała duże doświadczenie zawodowe i energię, nowa praca znajdowała ją sama. Jednak to były wciąż propozycje z wielkich koncernów zagranicznych, dział marketingu, wysokie stanowiska, a ona nie chciała już nikomu, niczego sprzedawać, ani idei, ani produktów. Poza tym była psychologiem i ten obszar jej wiedzy nie był jeszcze całkowicie wykorzystany. Chodziła na spotkania, odmawiała, umawiała się na kolejne. Chciała robić coś dla ludzi, pomagać im w rozwoju osobistym. – Stawiam na człowieka, nie na korporację! – mówi z przekonaniem. Zadzwoniła do mnie firma zajmująca się szeroko pojętym HRem: szkolenia, treningi, coaching, akcje społeczne itd. – Pani Anno, zapraszamy na spotkanie – usłyszała głos w słuchawce. „Nie wypuszczę tej szansy z rąk!” – pomyślała. – Na spotkaniu mówiłam i mówiłam, o mojej byłej pracy, dlaczego chcę ją zmienić, co chcę robić, jak chcę to zrobić. Gdy wyszłam z pokoju wydawało mi się, że mój rozmówca się wystraszył – Żeby nie pomyśleli, że jestem jakąś odrealnioną idealistką! Nie pomyśleli. Paweł, dziś mój kolega z pracy, wybiegł za mną na korytarz. – Pani Anno, może do nas Pani jeszcze wrócić?… Mój cel zawodowy został zrealizowany. Anna ceni sobie niezależność w nowej pracy. Sama wyznacza sobie cele i zadania, na podstawie których jest oceniana przez przełożonych. – Żadnych procedur i systemów ocen! – cieszy się.

 

TO NIE MOJA ROLA
– Od siedmiu lat jestem szczęśliwa, bez ślubu – podatki rozliczamy oddzielnie. Ja gotuję obiady, on robi śniadania, ja sprzątam, on robi zakupy, ja piorę. Kupiliśmy zmywarkę, bo on nie lubi zmywać – ja też nie – śmieje się. Nigdy nie planowałam zakładania rodziny w tradycyjnym sensie tego słowa. Moim celem jest stworzenie idealnego, uzupełniającego się związku z mężczyzną. Ani ja, ani mój partner nie planujemy mieć dzieci. Są ludzie, którzy pasują do tej roli, inni nie. Nic na siłę. Uważam, że jest to mądrzejsza decyzja, niż ta którą podejmuje wiele kobiet, które później nie sprawdzają się w roli matki. Rodzina już dała nam spokój „Aniu no kiedy, no już czas!” – mówili wszyscy. Ja już nie miałam siły na tłumaczenia. Presja społeczna jest jak publiczne media, wszystko może ci wmówić. Dla mnie to kwestia wyboru, a nie powołania kobiety do macierzyństwa. Nigdy nie czułam takiej potrzeby i raczej to się nie zmieni. Dziecko i kariera nie idą w parze. Trzeba mieć dużo siły wewnętrznej i ogromne pokłady energii życiowej, żeby pogodzić te dwie rzeczy, a i tak rezultaty czasami nas przerastają. Ja idę tą drugą ścieżką. Łatwiejszą? Nie wiem.. – zastanawia się Anna.

 

BYĆ DLA SAMEGO ISTNIENIA

Skupia się na tym co ma i w co wierzy. Jest buddystką tak, jak jej partner. Medytuje, jeździ na wykłady. Stara się żyć w zgodzie ze sobą. – Chcę być wolna, wyjść poza własne ego, pozbyć się negatywnych emocji – mówi z przekonaniem – Buddyzm tak naprawdę nie jest ani filozofią, ani religią. To „metoda”, która opiera się na doświadczeniu, a nie na wierze i dogmatach.  Dlatego chcę wszystkiego doświadczyć, traktować życie jak pasję, chcę korzystać z tego, co daje mi świat ze świadomością, że niczego nie mogę ze sobą zabrać. Cały czas chcę podwyższać swoje kompetencje zawodowe. Mam plan! – ożywia się – Na wiosnę szkoła coachingu! Chcę pomagać ludziom dbać o ich własny rozwój, wspierać w podejmowaniu decyzji i pomagać w realizacji zamierzonych celów zawodowych i osobistych. – Chcę się uczyć przez całe życie, będę mądrą kobietą! – śmieje się.

 

 

LUDZIE TO WSZYSTKO
Wciąż musi być w biegu, wszędzie, gdzie warto być. – Anka, powiedz, co my mamy zrobić z własnym życiem, co po tych studiach, zmienić pracę? – pytają ją koleżanki. Często spotykają się w warszawskich pubach na plotki, rozmowy o życiu i facetach.  Kobiety w różnym wieku i z różnymi poglądami. Takie rozmowy nigdy się nie nudzą. – Do roboty baby! – krzyczy na nie Anna – Macie tyle czasu i co wy z nim robicie! Zawsze mogą na nią liczyć, na jej „energetycznego kopniaka”. Dla Anny ludzie są najważniejsi. – Przyjaciele, znajomi to oni budują świat wokół, ludzie to wszystko co nas otacza, jacy ludzie taka rzeczywistość – mówi poważnie. – Zawsze mnie śmieszyło, gdy szłyśmy do jakiejś knajpy i kelner zapytany przeze mnie o danie wegetariańskie odpowiadał: „ czy ryba może być?”. Teraz już jest lepiej, obsługa bardziej wyedukowana i nie jest to już problemem. Są tacy co jedzą tylko to, co spadnie z drzewa! – rozwesela się – Ja po prostu szanuję życie, nie tylko swoje.

 

Na koniec dnia…
Jest godzina 20.00. Maja przygotowuje późną kolację dla męża. Ma przeczucie…, chce zrobić test ciążowy, może tym razem się udało?!
Kinga wraca do domu, drzwi otwiera jej mama. Dzieci już w łóżkach, wykąpane. Biegnie na górę żeby pocałować je na dobranoc i przeprosić za spóźnienie. Obiecuje, że jutro to ona odbierze je z przedszkola i pójdą na plac zabaw.
Anna jeszcze pracuje. Miała ciężki dzień – spotkanie z nowym, ważnym dla firmy klientem. Odniosła sukces, rozpoczną współpracę. Zamyka komputer, dzwoni do domu, mówi, że już wychodzi. Zamawia taksówkę. Musi się jeszcze spakować, jutro wyjeżdżają do Kuchar.
Dodała: anetao
19 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.