Uważa, że jest powodem wszystkich życiowych klęsk. Że jest beznadziejny i do niczego się nie nadaje. Oskarża się o błędy, które – w jego ocenie – urastają do niebotycznych rozmiarów. Nie widzi przyszłości, nie widzi sensu, spodziewa się wszystkiego najgorszego. Ukrywa ten stan przed najbliższymi jak długo się tylko da. Bo przecież facet musi być twardy.
Najgorszy jest poranek. Znów trzeba się zmierzyć z tym samym kiepskim nastrojem, znów czekają te same beznadziejne sprawy do załatwienia, znów cierpienie ponad ludzkie siły, wysiłek, który nie ma sensu. Nie można wstać. Nie ma siły, by się ubrać i wyjść z domu. Po co w ogóle się ubierać? Po co się myć? Po co w ogóle wychodzić? Świat jawi się jako porażający, bezwzględny, budzący lęki, niepokój. A w ogóle, to po co żyć. Chory coraz częściej myśli: Jestem tylko ciężarem dla innych, nie ma ze mnie żadnego pożytku. Po co więc żyć?
Depresja męska i niemęska
Powszechnie uważa się, że mężczyźni rzadziej chorują na depresję. Coraz częściej jednak pojawiają się głosy, że depresja jest po prostu u nich rzadziej diagnozowana, głównie dlatego, że mężczyźni się z nią kryją. Profesor Dariusz Galasiński w rozmowie z „Charakterami” [nr 9 (140) wrzesień 2008] szacuje, że 65 procent przypadków depresji u mężczyzn pozostaje niewykryte. I dodaje: „Moim zdaniem statystyki mówiące, że na depresje choruje dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn są niewarygodne; właśnie dlatego, że wiemy, iż mężczyźni rzadziej szukają pomocy psychiatrycznej i lekarskiej w ogóle”.
Kobiety szukają pomocy, ulgi; mężczyźni – rozwiązania. Nawet jeśli jest ono ostateczne – statystyki są alarmujące, w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak i w Polsce, 80 proc. samobójstw popełnianych jest przez mężczyzn, nie wiadomo dla ilu z nich powodem tej decyzji była depresja. „Feminizacja” depresji, przypisywanie jej głównie kobietom, utrudnia mężczyznom przyznanie się samemu przed sobą i przed innymi, że potrzebna jest im pomoc.
Najczęściej narażeni na depresję są mężczyźni w wieku średnim i starsi – to wówczas spotykają ich bolesne straty, problemy w pracy bądź ich utrata, kłopoty w związku, problemy ze zdrowiem, śmierć bliskich itd. Ale depresja może dopaść każdego bez względu na płeć, wiek, wykształcenie i sytuację życiową. Chorują biznesmeni i dozorcy, mechanicy i lekarze. Piotr, lekarz, nie wierzył, że z tego wyjdzie: – To, że jestem lekarzem nie miało znaczenia. Nie widziałem przyszłości, nie miałem cienia nadziei. Skutkują tylko leki i pomoc dobrego psychiatry.
U mężczyzn zdaje się potwierdzać pewna zależność – chorują ci, którym trudno sprostać lansowanemu zgodnie z oczekiwaniami społecznymi wizerunkowi „prawdziwego mężczyzny”: wyobrażeniom o tym, kim jest i kim powinien być. Profesor Dariusz Galasiński we wspomnianych wyżej „Charakterach” powiedział: „Żaden z mężczyzn, z którymi rozmawiałem, nie powiedział mi o swoim nastroju. Usłyszałem natomiast masę historii pokazujących bardzo skomplikowaną relacje między chorobą a chorym. Udowadniały one, ze mężczyźni postrzegają depresję przede wszystkim jako zagrożenie swojej męskości”. Mężczyzna zatem cierpi niejako podwójnie – po pierwsze na depresję, a po drugie z powodu, że jest mężczyzną chorym na depresję. „Mężczyzna w depresji nie staje się chorym mężczyzną – mówi profesor Galasiński – on przestaje być mężczyzną”.
Za nim będzie za późno
Wika, siostra Adama, samobójcy chorego na depresję, dopiero po jego śmierci dotarła do źródeł cierpienia swojego brata. Kupiła książkę „Anatomia depresji”, by zrozumieć, dlaczego Adam targnął się na swoje życie. – Mój brat uważał, że jest beznadziejnym człowiekiem, był przekonany, że nastąpi taki dzień, w którym wszyscy odkryją tę „prawdę”, uznał, że jest obciążeniem dla żony, dzieci, całej rodziny i że wszystko, czego dokonał do tej pory jest dziełem przypadku, zbiegiem okoliczności, na który sobie nie zasłużył… Leżał, patrzył w sufit, a wypicie pół szklanki herbaty było niebotycznym wyczynem. Mycie się, ogolenie to jak zdobycie Mount Everest. Jak się już podniósł, dokonał ostatniego wysiłku w życiu – popełnił samobójstwo. Zwiódł nas wszystkich. Wydawało się, że wraca do siebie, zaczął rozmawiać, z powrotem dbać o higienę. Myśleliśmy, że wraca do normy, a on… „uwolnił” nas od siebie.
Lekarze potwierdzają – bycie w głębokiej depresji paradoksalnie chroni przed samobójstwem, choć myśli o śmierci są dość częste. Jednak mądry organizm broni się przed śmiercią fizyczną niemocą – chory często nie jest w stanie wstać z łóżka, co dopiero przejść się do kuchni, by odkręcić gaz.
Niedobra samotność, kłopoty w pracy
Mężczyzna swoje cierpienie przeżywa w osamotnieniu. – Model kulturowy sytuuje faceta niejako poza wszelkimi dolegliwościami. Po prostu status mężczyzny niejako z definicji wyklucza depresję, dlatego żyje z nią w symbiozie, nie przyznając się nawet sam przed sobą. To nie jest strach, raczej wstyd – no bo jak facet może mieć depresję – mówi Damian. Mężczyzna chce być silny, samowystarczalny. Jeśli jest z kobietą często też potrzebuje potwierdzenia swojej siły, kreatywności, twórczości choć trudno mu się przyznać do tego, ze potrzebuje kobiety jako koniecznego uzupełnienia swojego człowieczeństwa, że sam jest niekompletny, a nawet słaby. Niewielu mężczyzn, wbrew temu co głoszą, cieszy samotność – jest raczej często powodem depresji.
Innym powodem są problemy w pracy. Przyczynkiem może być pominięcie przy nominacji lub przesunięcie na niższe stanowisko odbierane jako degradacja. Zagrożenie utratą pracy ma bardzo negatywny wpływ na psychikę mężczyzny.
Damian uważa, że kobieta i praca są to dwie sfery, wokół których mężczyzna nieustannie krąży. – Obie wzajemnie się przenikają – mówi – są ze sobą nierozerwalnie poplątane i zasupłane. Ta siła wzajemnego powiązania obu sfer powoduje, że niepowodzenie w jednej pociąga za sobą zwątpienia wynikające z drugiej.
Damian sądzi, że praca jest dla mężczyzny sposobem na pozyskanie i zatrzymanie przy sobie kobiety na dłużej, ale również potwierdzeniem męskości, statusu i prestiżu. – Porażki w pracy trudno się goją, trudniej i boleśniej niż porażki z kobietą – uważa Damian.
On sam, właśnie wtedy gdy sam przed sobą przyznał się już do depresji i zaczął brać leki przeciwdepresyjne przepisane przez lekarza, znalazł dobrą pracę: – Ale nie mogłem jej podjąć, bo się zupełnie rozkleiłem. Chciałem bardzo pracować, ale nie byłem w stanie. Problemem było wstanie z łóżka, umycie się, a cierpienie bliskich gorsze do zniesienia od własnego. Kompletny rozkład.
Mężczyzna bardzo przeżywa, że nie może pracować i być „głową rodziny”. To, co się z nim dzieje, odbiera przede wszystkim przez pryzmat swojej zdolności do wypełniania obowiązków, zarabiania pieniędzy, utrzymania statusu. – Leczenie facetów w depresji powinno w dużo większym stopniu skupiać się na pomocy w powrocie do pracy – przekonuje stanowczo w rozmowie z „Charakterami” prof. Dariusz Galasiński.
Maski i pozy czyli jak sobie radzi mężczyzna
– Facet z depresją zazwyczaj sobie w ogóle nie radzi – mówi Damian. Mężczyzna nie powie drugiemu mężczyźnie: ‘wiesz, kiepsko się czuję, coś niedobrego ze mną się dzieje, nie wiem, co robić’. Nie chce być postrzegany jako niedorajda życiowy, nieudacznik, baba. Dlatego skrzętnie ukrywa depresję przed bliskimi, ale i przed samym sobą. Mężczyźni przybierają maski i popadają we wszelkie –izmy (alkoholizm, pracoholizm, seksoholizm itd.) pogarszając tym jedynie swój stan. Niepokoić nas powinny:
-nagłe okazywanie gniewu i niechęci
-unikanie kontaktów z bliskimi
-narastające trudności w głębszych relacjach
-minorowy nastrój, milczenie, izolowanie się
-działania destrukcyjne, np. nadmierne picie lub nadmierna aktywność seksualna, kompulsywne jedzenie lub -przeciwnie – odmawianie jedzenia posiłków
-unikanie obowiązków służbowych, zobowiązań zawodowych
-cyberseks, uzależnienie od komputera.
Wsparcie jest konieczne
Stereotypy o twardych facetach czynią krzywdę także kobietom – mężczyźni nie spełniający społecznych i ich własnych oczekiwań spisywani są przez nie na straty. „Niemoc męska” rzadko spotyka się ze zrozumieniem, często odbierana jest jako słabość i zwyczajne „miganie się” od odpowiedzialności.- Mam wrażenie, że mój mąż ma depresję – pisze na internetowym forum młoda kobieta. – Wygląda jakby mu ktoś wygumował emocje, kolory, mimikę twarzy. Mnóstwo śpi, praktycznie się nie odzywa, jest przygaszony, je raz na dzień, siedzi cały dzień przed komputerem, na wszystkie zagaduszki reaguje rozdrażniony i mówi „zostaw mnie w spokoju”. Jak tak dalej pójdzie, to go naprawdę zostawię, i to na zawsze. Nie wiem, jak do niego dotrzeć, co powiedzieć. Rady, jakie dostała od forumowiczów były w stylu:
-„Strzela focha, nic mu się nie chce, to go wyrzuć z domu”.
-„Nie interesuje się tobą, pewnie ma kochankę – wyrzuć z domu”.
-„Olej go, niech się sam sobą martwi”.
-„Nie cackaj się z nim. Wymuś aby przejął część twoich obowiązków w domu. Jak popracuje to mu się poprawi krążenie i depresja przejdzie”.
-„Po prostu sama siadaj przed komputerem, a on niech w tym czasie gotuje obiad zamówiony przez Ciebie. Wybieraj specjalnie potrawy, których przygotowanie jest pracochłonne. Jak się sprawdzi, to go pochwal i w nagrodę zabierz na spacer lub przejażdżkę rowerową (może być też sex). Ale jeżeli jego depresja jest tak silna, że ma myśli samobójcze i pranie mózgu żądaniami aby się nad sobą nie rozczulał bo nie jest babą, nie pomoże, to siłą zaciągnij go do psychiatry i niech mu wypisze antydepresanty”.
-”Pamiętaj że zimny kubeł często jest skuteczniejszy niż delikatne dopytywanie się i zamartwianie jego stanem. Nawet jak to nie w Twoim stylu to dla dobra was obojga postaraj się dać mu takiego „kopa” aby go z tej depresji wyrwać. To sprawdzony sposób”.
Bycie z chorym na depresję rzeczywiście nie jest łatwe. Osoba bliska nie wie, jak dotrzeć do chorego, nie ma z jego strony żadnego wparcia, sama musi je dawać, choć czasem także jest bezradna. – Czuję się potwornie przygnieciona tą sytuacją – mówi żona Jacka, doktoranta. – Jeżeli chodzi o przyczyny, to są dla mnie jasne: rozgrzebana praca doktorska, bezrobocie. Teraz mój mąż wygląda jakby z niego powietrze uszło. Na pewno nikogo nie ma, bo w ogóle nie wychodzi z domu, nie ubiera się, zaniedbał higienę – muszę go naprawdę gonić do mycia. O lekarzu nie chce słyszeć, on nie jest chory, to ja jestem chora. Czasem w ogóle nie wstaje z łóżka, drażni go światło (opuszcza w swoim pokoju żaluzje, a że mamy te ciężkie, metalowe, w pokoju jest ciemno jak nocą). Przerażające to wszystko! Czy takie stany mijają same, jak długo mogą trwać? Jak tak dalej pójdzie, to tez zwariuję.
Krzysztof, który wiele lat chorował na depresję, dobrze rozumie żonę Jacka. Jego małżeństwo się rozpadło. – Żona przez wiele lat mnie wspierała, ale rok temu poprosiła, żebym się wyprowadził – właśnie wtedy, kiedy poczułem się lepiej. Jak wedle praw historii: rewolucje wybuchają nie wtedy, kiedy jest najgorzej, ale gdy zaczyna się poprawiać. Nie wytrzymała. Chorowałem jakieś 8-9 lat, przez pierwszych kilka żaden lekarz nie podejrzewał depresji i nie wysłał mnie do psychiatry. To były trochę inne czasy, a i ja nie wpadłem na to, że to depresja. Przez kolejnych parę lat chodziłem do kilku lekarzy – bez skutku. W końcu trafiłem do fachowca. Najgorsze, co może robić bliska osoba, to gonić chorego do roboty. Organizowanie rozrywek i uprzyjemnianie życia – też bez sensu, w tym stanie nic nie pomoże, tylko będzie irytować i męczyć. Jedyne, co można zrobić, to wpłynąć, żeby poszedł do lekarza (moja pani doktor z zasady spotyka się z obojgiem małżonków albo z kimś z rodziny) oraz dać mu poczucie, że go rozumiesz i wspierasz, ale nie można tego robić natrętnie. Pomysł, żeby go szantażować, że odejdziesz, jest bez sensu – on nie będzie cię w stanie zatrzymywać. Bez leczenia depresja, nie przejdzie.
Krzysztof twierdzi, że psychoterapia nie wystarczy, że może wspierać, ale trzeba podjąć leczenie farmakologiczne, które może trwać nawet tyle samo, co sama depresja. Choć czuje się już na tyle silny, że radzi sobie z rozpadem małżeństwa, to bardzo uważa, by unikać sytuacji stresogennych, przykrych. Rozumie decyzję żony, nie ma do niej żalu, choć szkoda mu małżeństwa.
Więcej szczęścia miał Bartek, pracownik naukowy: – Moja żona z trudem akceptowała mój stan, ale to jej zawdzięczam powrót do normalności. Depresja jest chorobą nie fanaberią nieudaczników! Niestety też przechodziłem przez ten koszmar – trzy lata temu w wyniku nadmiaru obowiązków, stresu związanego z pisaniem doktoratu wylądowałem u psychiatry z objawami depresji. Przez ponad rok nie napisałem nawet zdania. Przekonany byłem, że nie nadaję się do niczego, że nie jestem w stanie sprostać swoim obowiązkom. Potem pojawiły się myśli samobójcze, najprostsze obowiązki wydawały się pracami dla Herkulesa. Żyłem tylko czytając (na pisanie nie miałem sił) fora nt. depresji. Zawsze jednak walczyłem, aby nie odizolować się całkowicie od świata. Było to niezmiernie trudne, ale miałem świadomość, że to okropne realizowanie „normalnego planu dnia” jest ostatnią rzeczą, jaka łączy mnie ze światem zdrowych. Jestem zdania, że w poprawie (właściwie wyleczeniu – tak, nie biorę już leków i nie czuję się chory) to moja żona odegrała najważniejszą rolę. Tylko autentyczne wsparcie najbliższych osób jest w stanie wyrwać z tego piekła. Kiedy widzi się, że tyle osób wciąż w ciebie wierzy, to można znaleźć motywację, aby walczyć ze swoimi słabościami. Choć byłem przekonany, że doktoratu nigdy nie napiszę, kilka miesięcy temu obroniłem go z wyróżnieniem. Po chorobie też prawie nie ma śladu.
Co możesz zrobić gdy on cierpi na depresję?
Takie odwrócenie ról – on a nie ona wymaga opieki, wsparcia – może być trudne dla obojga, także dla mężczyzny, od którego społecznie wymaga się twardej postawy. Kobiety, w chwili zagrożenia, podejmują działania opiekuńcze, troszczą się o najbliższych. Ważne, by troska nie stała się przesadna, by nie wzmacniać w chorym jego słabości, pogłębiać jego poczucia winy. Możesz wspierać proces leczenia męża/brata/ojca ale chroń siebie przed niszczącymi skutkami chronicznej depresji. Znajdź też dla siebie odskocznię poza domem. Zatem:
-nie krytykuj, nie zmuszaj do wzięcia się w garść
-bądź łagodna i cierpliwa, ale nie uległa – stawiaj granice
-zaproponuj pomoc lekarską i współuczestnictwo w procesie leczenia
-nie wyśmiewaj, nie drwij
-nie okazuj irytacji, zniechęcenia
-nie krytykuj, nie obwiniaj
-przypominaj o braniu leków
-zachęcaj do przestrzegania higieny
-zachęcaj do realizowania zasad terapii
-redukuj sytuacje stresujące
-słuchaj i mów
-zachęcaj do aktywności (spacer, czytanie, proste prace w domu)
-czekaj, bądź cierpliwa, nie zniechęcaj się,
-nie oczekuj natychmiastowej poprawy
-nie oczekuj i nie wymuszaj podejmowania ważnych decyzji życiowych
-upewniaj swojego ukochanego/brata/męża/przyjaciela że to stan przejściowy i choć to teraz trudne do zrozumienia, wszystko się dobrze ułoży
-dbaj o siebie i swoje sprawy, nie podporządkuj całego życia choremu
-poproś o pomoc, gdy Ty sama będziesz potrzebować wsparcia
-pamiętaj, że zachowanie Bliskiego wynika z choroby, a nie jego woli.
SŁAWNI MĘZCZYŹNI CHORUJĄCY NA DEPRESJĘ
John Wesley, Charles Spurgeon, Jan Kalwin i Marcin Luter, Abraham Lincoln, Winston Churchill, Martin Luther King, Nelson Mandela, Goethe, Bismarck, Lew Tołstoj.
GDZIE ZNAJDZIESZ POMOC
http://www.depresja.net.pl/
http://www.nie-dla-depresji.pl/
http://www.depresja.pl/
http://www.depresja.org/nowe.html
poradnie zdrowia psychicznego, psychiatrzy, psychologowie