-wymagałe/aś od dziecka zajmowania się Twoim samopoczuciem,
-podejmowania decyzji za partnera lub przeciw niemu,
-krytykowałe/aś partnera „zaocznie” nie dając mu możliwości przedstawienia jego punktu widzenia osobiście,
-dzieliłe/aś się z dzieckiem kłopotami małżeńskimi, seksualnymi,
-oczekiwałe/aś pomocy w znalezieniu rozwiązania „dorosłych” problemów.
Teraz, gdy nadchodzi czas wejścia w samodzielne życie, nie umie ono swobodnie oddzielić się od domu rodzinnego, bo nie wie, jakie ma prawa a jakie obowiązki. Twoim zadaniem jest uświadomienie tego potomstwu.
Pomocne może być wielokrotne głośne podkreślenie, że decyzje o partnerstwie były Twoimi decyzjami i dziecko nie odpowiada za wynikłe z tego skutki. Że Ty odpowiadasz za swoje relacje z rodziną, swoją przyszłość, samopoczucie, decyzje, szczęście. A dziecko – teraz dorosły człowiek odpowiada samo za siebie. To, co trzeba przekazać dziecku, to informację, że jego szczęście, sukces, poszukiwanie własnej, niecodziennej drogi przyniesie rodzicowi radość. A często pokazujemy potomstwu coś zupełnie przeciwnego.
Wiele osób uważa, że martwiąc się i dając wyraz swoim obawom okazują tym samym miłość. Zapominają przy tym, że martwiąc się dają równocześnie sygnał, iż nie ufają osobie, o którą się martwią, nie wierzą, że jest w stanie sobie poradzić. Nie ma więc co się dziwić, że taka osoba nie odczuwa wdzięczności a raczej reaguje złością, zdenerwowaniem, odrzuceniem.