Wybierz odpowiedni czas. Z doświadczenia wiem, że wybór chwili, w której zdecydujemy się opowiedzieć żart, jest kluczowy dla naszego sukcesu. Jeśli goście są akurat zaabsorbowani czymś innym, rozkojarzeni itd., to wiadomo, że dowcip spalisz. Wybierz chwilę ciszy, odprężenia, na przykład po obiedzie.
Razem raźniej. Dobrym sposobem dla nieśmiałych jest opowiadanie kawałów grupowo. Taki przekładaniec: najpierw ja, potem kolega/koleżanka. Kiedy wszyscy jeszcze śmieją się z poprzedniego dowcipu, ty możesz wtrącić: „A znacie to…?”.
Dodaj do ulubionych. Wybierz jeden „mocny” żart i przetestuj go na słuchaczach. Potem możesz go powtarzać w różnych towarzystwach. Zazwyczaj śmiejemy się nie tyle z puenty, co ze sposobu opowiedzenia historii. Im bardziej twój minispektakl jest dopracowany, tym lepiej. Szczególnie, jeśli nie masz jeszcze wprawy w dowcipkowaniu.
Nie przejmuj się, że strzelisz gafę. Jeśli opowiadasz dowcip o księdzu i nagle z przerażeniem zauważasz, że wśród słuchaczy (lub w przypadku naszego kabaretu na widowni) jest ksiądz, to nie trać zimnej krwi. Powinien wykazać się poczuciem humoru. Polityczna poprawność nie zdaje egzaminu w przypadku opowiadania kawałów. Najbardziej śmiejemy się przecież z tematów tabu: seksu (tzw. świńskie dowcipy), rasizmu, a nawet z osób niepełnosprawnych. Co ciekawe, nasz kabaret współpracuje z fundacją pomagającą takim osobom i one same proszą nas o jakieś żarty na własny temat. Podobnie jest z rasizmem: w USA, kiedy na scenę wychodzi komik, to najczęściej zaczyna od dowcipów o Murzynach. Na sali połowa to czarnoskórzy, którzy śmieją się z nich gromko. U nas żart o Obamie wywołuje kontrowersje. Na scenie unikamy także zbyt dosadnych kawałów damsko-męskich. Ale prawda jest taka, że najbardziej sprośny dowcip można opowiedzieć elegancko, zawijając go w złoty papierek, odpowiednio dobierając słowa.
Nie przejmuj się, że jesteś kobietą. Zazwyczaj kawały opowiadają faceci. Dlaczego? Panie obawiają się, że żarty zbyt dosadne im nie przystoją. A takie są przecież najlepsze. Oczywiście, kobieta może zacząć kawał o Rusku, Polaku, Niemcu, ale często nie wywoła on takiego efektu, jak ten opowiedziany przez mężczyznę. Mam natomiast podejrzenia, że panie żartują sobie we własnym gronie i to często z nas, mężczyzn. Przyznaję się, że my też śmiejemy się z was. Możemy odreagować i rzucić seksistowskim żartem, którego nie powiedzielibyśmy przy własnej żonie. Ale to tylko dowcip, prawda?
Rozmawiała: Dominika Bieńkowska