Im mamy więcej rodzeństwa, tym większa szansa, że będziemy potrafili budować długotrwałe związki. Jak posiadanie sióstr i braci przygotowuje nas do roli małżonka?
Tekst: Sylwia Skorstad
Amerykańskie Towarzystwo Socjologiczne opublikowało interesujące wyniki badań. Na Uniwersytecie Stanowym Ohio w USA psychologowie zebrali dane o 57 tysiącach osób i prześledzili korelacje zachodzące pomiędzy różnymi relacjami rodzinnymi. Okazało się, że posiadanie rodzeństwa jest związane z trwałością związków, jakie zawieramy. Każda siostra lub brat to średnio 2% większa szansa na długą relację małżeńską.
Zdaniem profesor psychologii Donny Bobbitt-Zeher, sekret tego fenomenu to umiejętności, jakich dzieci nabywają w kontakcie z rodzeństwem. Dziecko wychowujące się w dużej grupie uczy się zawierania kompromisów i rozwiązywania problemów. Podobnego zdania jest profesor socjologii Doug Downey. W jego opinii dorastanie w wielodzietnej rodzinie to psychiczny kapitał na całe życie. Dzieci uczą się w nim reagowania na pozytywne i negatywne zdarzenia międzyludzki, nabywają umiejętności negocjacji, uczą się wyrażać głośno swoje potrzeby, a to potem procentuje w małżeństwie.
Wielodzietna = konserwatywna?
Jak do każdych wyników badań z dziedziny nauk społecznych, również do tych należy podchodzić z pewną dozą sceptycyzmu. Niektórzy eksperci widzą inne wyjaśnienie zaobserwowanej zależności. Ich zdaniem rodziny wielodzietne wywodzą się z konserwatywnych środowisk, w których rozwód jest wciąż uważany za życiową porażkę. Być może bardziej niż liczba rodzeństwa, na trwałość relacji danego człowieka wpływają wartości zaszczepione przez rodziców. Badania nie mówią przecież o tym, na ile satysfakcjonujące są związki respondentów, tylko na ile trwałe.
Co, którym los poskąpił sióstr i braci, nie powinni się martwić. W małżeństwie najwięcej zależy przecież od nas samych.