Deklaracja wierności wymaga dojrzałości emocjonalnej i brania odpowiedzialności za swoje decyzje, za wzbudzone uczucia u drugiej osoby. Jest zgodą na trud jej dotrzymania. Kto tego nie rozumie, nie powinien wierności deklarować. Bowiem zdrada jest jak trucizna, zatruwa umysł i serce na wiele lat.
Barbara została zdradzona po 12-tu latach, wydawałoby się zgodnego dobrego małżeństwa. – Dowiedziałam się całkiem niedawno, ból nie do zniesienia. Nie potrafię funkcjonować w życiu codziennym, cały czas zastanawiam się dlaczego? Uważam że mój związek był udany i należałam do szczęśliwych osób, może było za dobrze? – pyta zrozpaczona. – Mam ochotę zasnąć i nigdy się nie obudzić. Nie wiem, czy potrafię zapomnieć, choć mój partner stara się bardzo. Stwierdził, że będzie walczył o naszą miłość. Ale ja nie wiem, czy będę miała dość siły, by dalej z tym żyć.
Wierność? A co to takiego?
Zgodnie z encyklopedycznym opisem (“Słownik Encyklopedyczny Miłość i Seks”, 1999) wierność to „zachowanie zgodności między słowami a czynami, postępowanie zgodne z wyznawanymi zasadami. Wierność nie jest narzuconym nakazem, ale dobrowolną umową małżonków lub partnerów, świadomych wielu niebezpieczeństw i zagrożeń swej miłości. Oznacza deklarację dobrej woli dla ochrony miłości, małżeństwa i rodziny”.
Deklaracja wierności wymaga dojrzałości emocjonalnej i brania odpowiedzialności za swoje decyzje, za wzbudzone uczucia u drugiej osoby, jest zgodą na trud jej dotrzymania. Kto tego nie rozumie, nie powinien wierności deklarować.
Ba, łatwo powiedzieć! Życie i statystyki pokazują, że wierność to ideał, do którego większości z nas daleko:
wg profesora Zbigniewa Lwa-Starowicza, kultura masowa traktuje wierność jako ciężar tradycji, ograniczanie wolności człowieka: „Przemiany cywilizacyjne nadały wierności nowy wymiar – charakter dobrowolnej umowy, odczuwanej jako konieczna ochrona miłości. Współczesny człowiek nie odczuwa już ciężaru nakazu, ale niekiedy w imię źle pojętej nowoczesności odrzuca wierność, traktując ją jako coś przejściowego” – czytamy w Słowniku Miłość i Seks.
Niewierni i zdradzani
Zdrada jest zawsze bolesnym ciosem w bliską osobę, w jej poczucie godności, własnej wartości, w to wszystko w co wierzyła i czemu ufała. Po zdradzie już nic nie będzie takie samo i minie sporo czasu, zanim zraniona osoba zawierzy komuś na nowo.
Z badań ogłoszonych w listopadzie przez „Men’s Health” i serwis internetowy facet.interia.pl wynika, że ponad 80% badanych przez OBOP zetknęło się z problemem zdrady w swoim otoczeniu. W internetowym badaniu serwisu Interia do zdrady bezpośrednio przyznało się 36% ankietowanych – dużo więcej, niż profesorowi Izdebskiemu w jego ogólnopolskich badaniach (tam otwarcie przyznało się 16%, niektóre kobiety w ogóle nie udzieliły odpowiedzi na to pytanie). W badaniach Interii do zdrady przyznało się 37% mężczyzn (28% w badaniu seksuologa prof. Izdebskiego). Najwięcej męskich zdrad przypada na średni wiek panów, czyli 40-55 lat, kiedy to, jak czytamy w raporcie „na niektórych spada jak grom z jasnego nieba konstatacja, że żona z którą ma się dwójkę dzieci i psa, tak naprawdę przez 15 lat małżeństwa tylko ograniczała i tłamsiła naszą bogatą osobowość i najwyższa już pora rozpocząć prawdziwe życie. Tyle lat zmarnowanych, ale na szczęście jest dwudziesto paroletnia Danusia, która rozumie jak nikt potrzeby prawdziwego mężczyzny i z nią zaczniemy wszystko od nowa”. Ale zdradzamy i jesteśmy zdradzane z tysięcy dowolnych powodów.
Z nudów, z ciekawości…
Mężczyźni, jako powód zdrady podają najczęściej przyjemność, atrakcję, element nowości, fizyczną satysfakcję. 84 proc. mężczyzn potrafi oddzielić seks od zaangażowania emocjonalnego. Psychologowie podkreślają, że ważną rolę odgrywa instynkt łowiecki, chęć sprawdzenia się i możliwość „pochwalenia się zdobyczą”.
Kobiety w 42% przypadków potrafią oddzielać seks od emocji, ale to głównie emocje powodują, że posuwają się do zdrady. Dla większości z nich zdrada to efekt braku zrozumienia, ciepła, uwagi od stałego partnera. Potrzebujemy też adoracji. Dla nowego partnera jesteśmy atrakcyjne i on dla nas też jest atrakcyjny. Spotkania w ukryciu dostarczają dreszczyku emocji i wyjątkowości. Wspólny sekret zbliża i wiąże.
Trudnymi momentami w stałych związkach może być kryzys wieku średniego (zwłaszcza u panów) oraz wszelkie inne kryzysy, które od czasu do czasu pojawiają się w każdej relacji partnerskiej. Niezrozumienie, brak okazywania uczuć, rutyna, znużenie to wystarczające powody, by rozwiązania kłopotów szukać w kimś innym, nie w sobie. W kimś, kto nagle nasze życie wypełni sensem istnienia, oczaruje, doceni, uwiedzie. Kobieta szuka w nowym mężczyźnie przyjaciela, który jej wysłucha, mężczyzna kogoś, kto go doceni i się nim zachwyci. Atrakcyjność seksualna także, oczywiście, odgrywa znaczenie. To wszystko popycha nas w ramiona innych, ale zdrada rzadko ratuje małżeństwo czy stały związek, jest raczej pierwszym stopniem do piekła, jaki fundujemy bliskiej osobie, a często także i sobie.
Warto pamiętać, że zdradzają również osoby zadowolone ze swojego związku – często w szczęśliwych dotąd małżeństwach pojawia się pokusa, której trudno się oprzeć – i dopóki sprawa się nie wyda, pozornie nic nie zakłóca ustalonego porządku. Można mieć i żonę, i kochankę.
Zdradzają się też ludzie tuż po ślubie i to wcale nie rzadko. Nagle uświadamiają sobie nieodwracalność swojego kroku, spada na nich ciężar małżeńskiej przysięgi, boją się, że popełnili życiowy błąd i małżeństwo nie jest tym, co sobie wyobrażali. Codzienność, po minionych fajerwerkach, wydaje się trudna do zniesienia, zwłaszcza gdy dochodzi do tego przekonanie, że tak już będzie zawsze. Pamiętajmy też, że w Polsce wiele ślubów wymusza czy przyśpiesza ciąża, a gdy jest jedynym powodem małżeństwa, nie wróży to dobrze. Seksuolodzy i psychologowie twierdzą, że młody małżonek przeświadczony o wrobieniu go w dziecko, bardzo szybko zapragnie zrekompensować sobie straty u innej partnerki.
Podwójne życie, podwójny standard
Związki równoległe wcale nie są takim rzadkim przypadkiem. Trwają czasem po kilka a nawet kilkanaście lat, niekiedy za wiedzą legalnego partnera.
Teresa: – Żyję od ładnych paru lat z żonatym mężczyzną. Żal mi ich obojga, zarówno jego, który nic do żony nie czuje, a zatrzymuje go przy niej jedynie obowiązek i poczucie odpowiedzialności, jak i tej kobiety – niezaradnej, trzymającej się go kurczowo niczym koła ratunkowego. Na szczęście dzieci są już duże. Przede mną przez niespełna kilkanaście lat była inna kobieta, która podobnie „funkcjonowała” obok. Cóż, zdrady nie bywają niestety jednym wyskokiem. Mogłabym dużo opowiedzieć o tym, jak taki mężczyzna funkcjonuje w podwójnym życiu. Jego „powrót do domu” może być pozorny i wcale nie musi oznaczać zerwania z „tamtą kobietą”, wiem coś o tym.
Rezygnacja z atrakcyjnego życia u boku kochanka/kochanki nie jest łatwa. Trudno też zdecydować się na rozbicie małżeństwa (z różnych powodów, choćby „co ludzie powiedzą”) – część z nas zatem, głównie panowie, decydują się na podwójne życie, mając w zasadzie dwie żony, dwa domy. Paniom też zdarza się prowadzić podwójne życie, ale bardzo się z tym kryją, gdyż społecznie jest to trudniejsze do przyjęcia niż podwójne życie mężczyzny. Profesor psychologii David Schmidt, z Uniwersytetu w Bradley, Illinois twierdzi: „Jest cała masa podwójnych standardów, gdzie liczne związki mężczyzn są akceptowane, ale kobiet – już nie”.
Regularny romans czy skok w bok
Michał: – Facet to nie rzecz, jest człowiekiem z przyrodzoną wolną wolą i może iść gdzie chce, z kim chce i z dowolnego powodu. Chcecie żyć z mężem, to nie próbujcie go mieć. Posiadanie to nie kochanie. Jeżeli dla niektórych (być może większości) kobiet ważniejsza jest rodzina niż żyjący w niej człowiek, to nie powinno być dla nich dziwne, że faceci od nich uciekają, chwilę po tym gdy zdadzą sobie z tego sprawę i gdy jest z kim (nawet byle kim).
Zbadano, że 50 % panów i 30% pań deklaruje jednorazową przygodę poza stałym związkiem. Zwykle nie przywiązują do niej większej wagi, traktują jako coś odświeżającego, potwierdzającego ich atrakcyjność seksualną albo jednorazowy wybryk np. po alkoholu.
Każda nielojalność w partnerstwie boli, jednak romans jest czymś więcej niż jednorazowy skok w bok. Niezobowiązująca przygoda może nagle zmienić się w fascynację, a następnie w silne uczucie.
Beata: – Byłabym skłonna wybaczyć zdradę, o ile nie wiązałaby się z poczuciem utraty wyjątkowej więzi, jaka mnie łączy z moim partnerem. Nie tyle mnie zabolała fizyczna zdrada, co utrata najbliższego przyjaciela, jakim mi się wydawał, totalny brak lojalności i empatii. To rozdarło mi serce.
Romans w pracy
Najczęściej obiekt miłosnych uniesień znajdujemy w pracy. Długie godziny spędzone wspólnie przy projekcie, imprezy integracyjne, delegacje robią swoje. Częściej bywamy w domu niż w pracy, więc coraz łatwiej prawdziwe więzy nawiązać w biurze. Poza tym łączy nas wspólny cel, strategia firmy czy zawodowe zainteresowania. Łatwo o porozumienie, a jeśli pójdziemy dalej – nawet o pokrewieństwo dusz i nagłe odkrycie, że oto przed nami mężczyzna/kobieta naszego życia i w imię nowej miłości rezygnujemy ze starej. Niestety, na ogół w tej egoistycznej decyzji mało nas interesuje czy żona/mąż ma ochotę uczestniczyć w tym miłosnym zamęcie i to, jak naszą nielojalność zniesie.
Marek: – Moja żona zdradziła mnie z kolegą z pracy. Wybaczyłem jej, ale od tamtej pory wszystko się zmieniło. Przede wszystkim ja się zmieniłem. Z uczuciowego, delikatnego mężczyzny stałem się chamem, który ma gdzieś to wszystko, jej zdradę i jej uczucia. Najbardziej mnie denerwuje, że ona oczekuje bym był, taki jak dawniej – ale nic z tego. Przy najbliższej sposobności skorzystam z okazji i nie będę miał wyrzutów, bo odrzucenie i poniżenie jakie mi zafundowała moja żona, wystarczająco mnie znieczuliły.
Polacy nie są wyjątkiem. 40% Włochów, 41% Amerykanów, 50% Chorwatów uprawia seks z osobą poznaną w pracy. Trzeba pamiętać, że nasz zawodowy wizerunek różni się od domowego – w biurach panowie są często w garniturach, panie w eleganckich kostiumach, butach na obcasie – wymalowane, „zrobione”. W domu często wskakujemy w dresik lub jakieś inne ulubione wygodne ubranie, wskakując jednocześnie w inną rolę społeczną – matki, żony, męża i ojca.
Natura czy kultura
Patryk: – Małżeństwo i wierność są zaprzeczeniem właściwej polityki genowej. Zostały sztucznie i niepotrzebnie stworzone przez kulturę, stając się przyczyną rozdarcia pomiędzy stanem oczekiwanym a zastanym. Każdy człowiek powinien w trosce o dobro całego gatunku dążyć do rozprzestrzenienia swoich genów w najszerszym możliwym zakresie. Trzeba definitywnie skończyć z bezsensownym cierpieniem małżeńskim, wywołanym przez irracjonalne pragnienie do istnienia w monogamicznym związku. Jak można być szczęśliwym w tej parodii człowieczeństwa? Co ma być siłą skłaniającą dwie jednostki do uporczywego trwania w zniewalającym narzuconym odgórnie schemacie zgniłej egzystencji? Miłość? Nie, ona jest przelotna i znika tak samo szybko, jak się pojawia i nigdy nie trwa wiecznie, jest jedynie przejściowym zaburzeniem w funkcjonowaniu mózgu, które niczym nie różni się od narkotycznej ekstazy i pozostawia identyczne objawy uzależnienia psychicznego. Miłość romantyczna jest wyłącznie usprawiedliwieniem swojej nieodpartej chęci do kopulacji, nie może więc być sama w sobie niczyim celem.
Zwolennicy poglądów Patryka przekonują, że tysiące lat temu, gdy naszym przodkom zagrażały stada dzikich zwierząt lub morderczy klimat, formowanie rodzin było nieodzowne dla przetrwania gatunku. Mężczyzna trwał przy kobiecie i dzieciach, by je chronić (tym samym swoje genetyczne dziedzictwo) i zapewnić przetrwanie. Dziś każdy sam potrafi się o siebie zatroszczyć i nie jest mu do tego potrzebne długoletnie wsparcie i pomoc drugiej osoby. Pojęcie małżeństwa i wierności staną się ewolucyjnie zbędne i zanikną z czasem ze świadomości społecznej.
To tyle na temat przetrwania. Fizycznego. Trzeba by jeszcze przeliczyć koszty emocjonalne, jakie wiązałyby się z zanikiem takich wartości jak wierność czy rodzina, małżeństwo. Związki monogamiczne sprzyjają nie tylko odchowaniu potomstwa, ale decydują też o jakości rozwoju życia emocjonalnego dzieci, a co za tym idzie o jakości ich życia w przyszłości. Jednak wciąż często natura zwycięża z kulturą:
Alina: – Nikt mi nie wmówi, że facet 50-letni idzie z panną w wieku swojej córki, bo myśli sercem i głową, a nie inną kończyną. Bo co? Bo żona nie wygląda już apetycznie? Kochanki i wszystkie inne tego pokroju wredne baby, które innym komplikują życie, których nie stać na własnego faceta więc muszą łamać innym życie wchodząc w nie buciorami, wysłałabym na wyspę bezludną. Szkoda, że większość zdradzanych siedzi i cierpi w milczeniu i latami próbuje odbudować coś, co ktoś rozwalił w sekundę. Bardzo podziwiam ale i współczuję, bo nikt mi nie wmówi, że taka kobieta jest szczęśliwa…
Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe…
W powszechnej opinii „los odpłaca tym samym”, „nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu”, „Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy” – jednym słowem: za cudzą krzywdę przyjdzie nam zapłacić:
Grażyna: Ja uległam pokusie. Zdradziłam. Romans trwał 3 lata. Przeżyłam cudowne chwile, których nikt inny (także mąż) mi nie dał. Przeżyłam wspaniałą miłość, prawdziwą, szaloną, taką, o której się śni. Przyszedł dzień, kiedy poznałam jego żonę i dzieci. Była w moich oczach taką kobietą, jaką zawsze chciałam być – piękną, dobrą, szlachetną, wspaniałą matką i kochającą żoną. Polubiłyśmy się. I już nie potrafiłam dalej tak żyć, pojawiły się wyrzuty sumienia, ciągle miałam ją przed oczami, ich dzieci. Postanowiłam to skończyć. Uciekłam od niego, to nie było łatwe – gonił mnie, więc żeby się wreszcie uwolnić od niego wymyśliłam zdradę. Że i on został zdradzony przeze mnie. Podziałało. Jak kubeł zimnej wody. Jestem przekonana, że jeśli się komuś zrobi krzywdę, to się za to kiedyś zapłaci i tak było u mnie. Zapłaciłam wielką cenę. Romans uświadomił mi też, czym jest moje dotychczasowe małżeństwo. Rozwiodłam się. Spotkałam wspaniałego człowieka. I nie ma zdrady w moim życiu . Mam nadzieję, że nie będzie, bo wiem, co to za sobą niesie.
Mariola: – Byłam kochanką mężczyzny, który zostawił dla mnie żonę. Mieszkaliśmy razem przez jakiś czas, wszystko układało się pomyślnie, jednak w pewnym momencie on nie wytrzymał presji dzieci i wrócił do rodziny. Po tym, jak mnie zostawił, okazało się, ze jestem z nim w ciąży. On czuje się za mnie odpowiedzialny i stara się mną opiekować, ale co z tego. Wyparł się miłości do mnie i obecnie jest na etapie wmawiania sobie, że kocha żonę. Ja nie naciskam na niego, ani niczego nie oczekuje. Jednak wiem, że jest tam nieszczęśliwy. Twierdzi, że jest inaczej. Mówi, że jego żona mu wszystko wybaczyła, w co ja nie wierzę. Jak można wybaczyć mężczyźnie, który zdradza żonę a potem mówi jej, że wraca do niej a jego kochanka jest w ciąży. Jak można wybaczyć cos takiego? Wiem, że on kiedyś będzie chciał do mnie wrócić, ale ja wtedy powiem mu, że już go nie chcę, bo on też mnie zdradził!
Życie po zdradzie
Gdy wali się cały dotychczasowy świat, jaki znasz, gdy wartości które ceniłaś przestają istnieć, wydaje się, że życie traci sens. Skoro tak dotkliwie rani nas najbliższa, najważniejsza osoba, to czego możemy się spodziewać od innych ludzi, mniej bliskich? Co z nami jest nie tak? W czym ta druga jest od nas lepsza? Jak on mógł mi to zrobić?
Agnieszka: – Gdy ludzie są razem niemal od dziecka (np. od 17., 20. roku życia), razem dojrzewają, docierają się przez 10, 15, 20 lat, to łączy ich coś, o czym kochanek czy kochanka nie ma pojęcia. Są jednością. Rodziną. I będą nią ZAWSZE. Nawet po zdradzie. Nawet po rozstaniu, jeśli do niego dojdzie. Niech nie zapominają o tym wszystkie te chętne panienki gotowe rozbijać cudze małżeństwa – nawet jeśli się z taką ożeni, to i tak w sercu i pamięci ta pierwsza zostanie na zawsze. Nie zapomni o niej nigdy.
Anka: – Życie po zdradzie… Każdego ranka budzę się i czuję ból. Teraz na pewno mniejszy niż rok temu. I na pewno nie tak obezwładniający. Podobno czas leczy rany, podobno…
Wanda: – To jest koszmarnie trudne. Mój mąż ma dziecko ze swoją kochanką, które zostało poczęte, gdy ja leżałam na podtrzymaniu ciąży. Walczyłam, aby nasz syn nie przyszedł na świat zbyt wcześnie, a tymczasem mój mąż dobrze się bawił. Jak mam z tym żyć, jak zapomnieć, jak wybaczyć?
Jan: – Jestem 11 lat w separacji bo trzymają mnie obowiązki wobec dzieci. To ona zdradziła mnie tuż po ślubie. Walczyłem jak głupi by to ocalić. Dziś. po latach, to małżeństwo jest kulą u mej nogi. Czuję pustkę. Szkoda mi straconych lat. Po co było walczyć?
Tessa: – Mnie, po 30 latach, mąż zostawił dla 27-letniej dziewuchy. Chciałam przebaczyć, ale on się zakochał. Zostawił mnie z niepełnosprawnym synem potrzebującym całodobowej opieki. Przeszłam piekło na ziemi, byłam u kresu wytrzymałości. Trzy lata czekałam i płakałam. Jego cała rodzina była i jest ze mną. Wreszcie wystąpiłam o rozwód z jego winy, zaciągnęłam kredyt, spłacam go. Mam spokój we własnym domu. A ta dziewczyna już dwa razy go rzucała, kupiła małe mieszkanie w innej miejscowości, nie zameldowała pana .O dziwo przyjeżdża do syna w soboty i niedziele, kąpie go, dba o niego, a ja poczęstuję kolacją i herbatką, ale teraz on widzi, że ja mam przyjaciela i musi wyjść po kąpieli syna. Ja wiem, że żyję spotykam się raz na tydzień ze swoim przyjacielem. Były mąż chce wrócić, ale ja już nie chcę. Przebaczyć trzeba, ale zapomnieć się nie da…
Dorota: – Równo 9 miesięcy temu dowiedziałam się, że mój mąż ma romans w pracy ze swoją podwładną, starszą od niego o 10 lat. Skończył znajomość jeszcze w tym samym dniu, obiecuje, że już nigdy tego nie zrobi. Zmienił się i widzę olbrzymią poprawę stosunków ze mną i naszą córeczką. Ale… Nie umiem się z tego pozbierać. Do dziś śnią mi się koszmary. Czasem spotykam się z psychologiem. Nie umiem się cieszyć, śmiać się. Rozpamiętuję tę zdradę tysiące razy. Czy kiedyś zapomnę, wybaczę, przestanę myśleć?
Zdrada – prędzej czy później się wyda. Rzadko komu udaje się latami zwodzić i oszukiwać bliską osobę. Na ogół, w bliskich związkach, szybko da się zauważyć, że coś się dzieje. Ci, co zdradzają, myślą, że dobrze się kamuflują, że zdrada się nie wyda – nie myślą o konsekwencjach, oddają się w 100 procentach przyjemnym chwilom. Trudno tu mówić o racjonalnym zachowaniu czy zdrowym rozsądku, bo tego nagle jakby zdradzającym ubywa.
Zdrada rujnuje związek i osobę zdradzaną. Godzi w jej świat wartości, w jej godność, głęboko rani, sprawia, że jej poczucie własnej wartości sięga dna. Ból, jaki zdrada sprawia, odczuwany jest często tak silnie, że aż fizycznie – nie można spać, nie można jeść, nie można normalnie funkcjonować, wszystko w co wierzymy, przestaje istnieć.
Z badań prof. Lwa – Starowicza wynika, że 75% Polaków wybaczyłoby partnerowi skok w bok, a 10% zgodziłoby się żyć z osobą, która ma długotrwały romans. Trzeba mieć naprawdę ogromną wolę bycia razem, by przełamać strach przed ponownym odrzuceniem. Niestety, nawet jeśli osoby zdradzone deklarują wybaczenie, osoby zdradzające nie zawsze są w stanie z tej wielkodusznej oferty skorzystać. Boją się życia z poczuciem winy, z piętnem zdrajcy, czują jak bardzo zawiodły bliską osobę i nie wierzą, że uda się odbudować dawne relacje, więc wolą zacząć życie na nowo, z kimś innym, mając czyste konto. U niektórych zdradzających pojawia się dysonans – „skoro zdradziłem, widocznie było warto”, deprecjonują tym samym stały związek, a gloryfikują nowy.
Zdrada to negowanie partnera, zaprzeczenie jego wartości, wartości więzi, którą się wspólnie tworzyło. Jak można się podnieść po tak obezwładniającym ciosie od najbliższej osoby? Przede wszystkim odbyć żałobę po stracie, przewartościować swój światopogląd, pogodzić się ze zmiennością uczuć cudzych i własnych, opierać swoje życie na świadomych wyborach, być czujnym ale nie odcinać się od życia, szukać jego dobrych stron, wzmacniać własne poczucie wartości, które nie może i nie musi być zależne od naszego partnera ani nawet od tego, czy on w ogóle w naszym życiu jest.
Czy warto niewiernego męża przyjąć z powrotem?
Zastanów się, na chłodno o ile to możliwe, bądź z psychologiem: co, oprócz zdrady masz mu jeszcze do zarzucenia. Czy jest dobrym towarzyszem życia? Czy dba o ciebie i wasze dzieci? Czy sprawiał ci wcześniej więcej bólu czy radości? Czy mogłaś liczyć na niego w życiu codziennym i w sytuacjach awaryjnych? A może zawsze był egoistą, tylko go broniłaś w myślach, by nie dopuścić do świadomości, że związałaś się z kimś takim? Jeśli macie dzieci – jakie one maja relacje z ojcem? Czy skrucha i żal są prawdziwe, czy masz powody sądzić, że wręcz przeciwnie? Co deklaruje, jak zamierza zadośćuczynić Twojej krzywdzie.Jeśli zdecydujesz się nie rezygnować ze związku, pamiętaj, że powrót będzie długotrwały i niełatwy. Że zaufanie pojawi się po miesiącach lub latach, a może nie wróci wcale.
A jeśli on nie chce już niczego ratować? Jeśli go kochasz – pozwól mu odejść. Jeśli nie – tym bardziej.
Renata Mazurowska
www.wpelnidnia.pl
http://bliskoniezablisko.pl
Hej jestem 7lat w zwiazku i zostalam zdradzona juz kilka razy tak mnie to boli . mowi za kazdym razem ze sie zmieni a jej pisla ze jest ze mna z litosci . Zaczelismy sie spotykac przd tym jak trafilam do domu dziecka i mijaly lata myslalam ze to jest cos powaznego i ze wytrwamy i ze do konca zycia bedzie mnie kochal. a on jej pisal ze jest ze mna z litosci ze mial ze mna zerwac jak trafilam do domu dzicka ale szkoda mu bylo mnie i rodzenstwa . nie mialam nigdy prawdziwej rodziny i tak bardzo chcialam miec z nim . nie wiem dlaczego tak mi los daje w kosc nie mam sily juz na nic palcze dniami i nocami i boje sie . nie umiem sobie poradzic z tym wszystkim .
Witam,
jestem w dwuletnim związku i również zostałam zdradzona. Dodam, że jestem młodą dziewczyną, mam dopiero 19 lat i może dlatego nie umiem sobie z tym wszystkim kompletnie poradzić. Psuć się zaczęło juz dawno. Starałam się, może aż za bardzo. Nie potrafiłam życ bez niego. Byl moja codziennością. Po roku związku wyjechał do pracy do holandii. Myślałam, że tęsknota nas zbliży i naprawi ten związek, ale stało się odwrotnie- z jego strony, ponieważ ja kochałam go w tym czasie 100 razy mocniej. Nie wiedziałam tego wtedy, dowiedziałam się niedawno. Wysyłanie golych zdjęć do kobiet poznanych w internecie. Wchodzenie na strony z paniami do towarzystwa. Nie wiem co prawda czy skorzystał, no ale wprawdzie mówiąc po co miałby szukać takich ofert? Po powrocie zaczął się spotykać z koleżankami, o których wcześniej nie było mowy. Potrafił nie odbierać przez tydzień. Czasami potrafił być agresywny, czasami kompletnie obojętny. Dodam tylko, że z racji swojego koloru skóry nie jest akceptowany tutaj w Polsce i tez tym zawsze próbowałam tłumaczyć jego dziwne i inne myślenie. Wydawał mi się dziwny, postanowiłam przejrzeć jego telefon, a tam wiadomości do swoich kolezanek, proszenie o zdjęcia, o spotkania. Zerwałam z nim, czułam się upokorzona. W międzyczasie zdążyłam się dowiedzieć, że bierze narkotyki. Przerwa trwała tydzień ponieważ bardzo chciał żebym wróciła. I wróciłam. Ale znowu zaczęło się to samo. I znowu sprawdziłam mu telefon. Przeczytałam rozmowę jak to chwalił się swoim kolegom, że ” zaliczył” Asie i Patrycję. Z tym, że jedna i druga się wypiera tego, a on mówi, że chciał tylko pokazać, że nie jest „lamusem” i nie będzie płakał po dziewczynie. Nie wiem co o tym myśleć. Narkotyki dziewczyny. Wiem, że muszę skończyć z nim, ale nie wiem jak. Ja nawet dnia nie potrafię wysiedziec bez niego. Wytrzymuje góra tydzień i przez ten cały czas on próbuje wrócić. Mam tego dosyć. Czasami czuje się jak Jezus w jego życiu który ma go wyprowadzić z tego całego bagna, w którym się znalazł. Jego mama również pokłada we mnie ogromne nadzieje bo kompletnie nie potrafi sobie sama poradzić. Dodam jeszcze, że jest baaaardzo przystojny i dziewczyny się slinią na jego widok i boje się, że korzysta z tego często.
Wlasmie kilka dni tu dowiedzialam sie ze maz mnie zdradzil Mial romans z jakas lafirynda od trzech miesiecy Zauwazylam ze jest z nim cos nie tak i przycisnelam do muru Musial mi powiedziec Wkoncu wyksztusil to z siebie Ma naimie Monika i jest w moim wieku Nie umiem sie tego szoku otrzasnac Dlaczego ? To jedyne pytanie ktore mam w glowie Dlaczego? Mamy 9- cio letniego synka i tylko dlatego on jeszcze jest z nami To jest okropny bol Niewiem czy zdolam mu jeszcze zaufac Nie wiem jak to sie wszystko ulozy Co teraz z naszym zyciem Mielismy wszystko Bylismy szczesliwi Niewiem co sie stalo Kiedy przestanie bolec
Nie przestanie. Jeśli chcesz wybrać krótszą i łatwiejszą drogę – odejdź, bo jeśliby on miałby jaja, a nie tylko testosteron zalewający mózg, odszedłby on. Jeśli kochasz i jesteś gotowa na walkę przede wszystkim ze sobą, możesz próbować. Nie mówię, że nie warto, to zależy… Ja wybrałam tę trudniejszą drogę… minęły dwa lata i boli jak cholera… Trzymam kciuki!
wszedzie jest jak mężczyzna zdradzi co dalej, a co zrobić jak ma żona zdradza, a mąż wierny co wtedy?? zakłamany świat
Mam 32 lata syn 9 lat w zeszlym roku dowiedziałam sie że mąż mnie zdradził minoł prawie rok schud£am 21 kg spać nie umię straciłam chęć do życia a mój mąż spłentował to tak: ” byłem pijany sama mi się do łóżka wpakowała nie martw się orgazmu nie dostałem” teraz do mnie te słowa dochodzą a ból jes okropny nawed po prawie roku