Styl retro cieszy się popularnością już od kilku sezonów i wszystko wskazuje na to, że na stałe zagościł na modowej mapie. O modzie, designie, filmie i muzyce z dawnych lat rozmawiamy z Moniką Osiej-Jancewicz, projektantką i założycielką marki retro me.

– Na co dzień ubierasz się retro, czy ‘współcześnie’? Parafrazując pewną piosenkarkę, chodzisz w spodniach, czy w sukience?
Monika Osiej-Jancewicz: Na co dzień jednak spodnie ze względu na wygodę (choć gdyby nie nadmiar zajęć zdecydowanie byłaby to sukienka w stylistyce retro).

– Skąd u Ciebie takie zainteresowanie modą, designem i filmem retro? Co ma do zaoferowania tamta stylistyka, czego nie posiada dzisiejsza?
Stary utwór, film, zdjęcie czy plakat nie posiada wartości jedynie ze względu na datę powstania, ale dlatego że jest oryginalny, interesujący lub piękny. Paradoksalnie, retro jest dla mnie awangardowe, świeże i odkrywcze. Buszuję w przeszłości odnajdując motywy, wątki i detale, które pojawiają się w pracach dzisiejszych artystów. Ciekawią mnie interpretacje i nawiązywanie do korzeni. Delektuję się „odkurzaniem” twórców pionierów.

– Co sądzisz o modnym ostatnio stylu pin-up?
Wbrew pozorom dość trudno mieć styl i nie wpaść w pułapkę „przebrania się”. Np. projekty Bettie Page Clothing, które zbyt nachalnie nawiązują do stylu pin-up to dla mnie już przebranie, nie ubranie. Osobiście preferuję pewien minimalizm, w stylu pin-up również.

– Co Cię inspiruje przy projektowaniu – stare zdjęcia, filmy, wykroje?
Stare zdjęcia, filmy, wykroje, stare gazety i ubrania z „babcinej szafy”, czasem uliczna obserwacja jak noszą się starsze Panie, wirtualne podróże po muzeach i zbiorach, to wszystko jest ogromnym źródłem i stąd czerpię. Ostatnio namiętnie szperam w udostępnionym przez francuski magazyn mody L’ Officiel internetowym archiwum. Cudowne egzemplarze począwszy od 1921 r do czasów współczesnych są na „wyciągnięcie  myszki”.

– Wymień proszę swoich ulubionych projektantów. Dlaczego akurat oni?
Luellę Bartley uwielbiam za polot, wyobraźnię, ekscentryzm i ewidentne nawiązania do minionych dekad. Świetnie łączy style będąc jednocześnie staroświecka i współczesna.
Lubię Ralpha Laurena za to, że jest zwolennikiem ponadczasowego stylu, a nie zmiennej mody, co widać w jego subtelnym, eleganckim wzornictwie często odnoszącym się do przeszłości. Jego projekty są cudownie wyrafinowane. I może nie ma to związku z modą i projektami Laurena , ale podziwiam też jego miłość do starych samochodów (w jego kolekcji jest kilkanaście wspaniale odrestaurowanych aut).
Jeśli chodzi o modę męską to np. André Benjamin aka André 3000 (choć powstała dopiero jego pierwsza i jak na razie jedyna kolekcja, a Andre bardziej znany był jako muzyk). Zainspirowany zdjęciami sportowców z Ivy League z lat 30. stworzył świetną, stylową linię ubrań dla mężczyzn – “Benjamin Bixby“. Mnie podoba się jej vintage’owy klimat i współczesna interpretacja sportowego stylu retro.
Na naszym „podwórku” zachwycam się  kapeluszami Jerzego Bogajewskiego z Poznania (firma BOG powstała w 1911 r).

– „Puppy Love”, „Randka z lemoniadowym Joe”, „Wolly Bully”… Skąd bierzesz pomysły na takie oryginalne nazwy projektów?
„Lemoniadowy Joe” to tytuł filmu z 1964 roku (czeska parodia westernu). Na samą myśl o randce z Joe tłumię śmiech. Sukienka nazwana przekornie, tak aby złamać jej poważny, trochę pensjonarski styl. Sam The Sham And The Pharaohs w 1965 śpiewali przebojowe “Wolly Bully”(w wolnym tłumaczeniu włochata bestia), a „Puppy love” to młodzieńcza miłość, ale też piosenka legendarnego Paula Anki. Lubię nawiązania do starych filmów, przebojów, postaci czy wydarzeń. Lubię kiedy moje ubrania coś/kogoś przypominają.

[galleryview id=252]

Projekty Moniki Osiej-Jancewicz z metką retro me można kupić w jej sklepie internetowym – retrome.pl

17 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.