W Muzeum nad Wisłą zobaczycie aktualnie wystawę „Farba znaczy krew. Kobieta, afekt i pragnienie we współczesnym malarstwie”.
Tekst: Joanna Zaguła
Farba to znaczy krew w żargonie myśliwskim, jak dowiadujemy się opisu wystawy. Czasami też farba znaczy krew na przykład w reklamach podpasek. I to w dodatku najczęściej farba niebieska, żeby nikomu nie przyszło na myśl skojarzenie z realną krwią. Farba należy więc do upolowanego zwierzęcia, a krew nie należy do kobiet. To symbolika zniewolenia i wyparcia kobiecej cielesności.
A w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej farba należy do kobiet-artystek. I farba oznacza krew, kiedy artystka tak chce. Jak informuje opis na stornie muzeum: „To pierwsza tak obszerna międzynarodowa wystawa malarstwa poświęcona twórczości kobiet, których praktyka przewartościowuje stereotypy na temat uległości i dominacji.”
Zobaczymy więc po pierwsze wyłącznie prace kobiet. Po drugie zobaczymy malarstwo – sztukę uwodzącą swą cielesną realnością w wieku powszechnej cyfryzacji i popularności artystycznych projektów multimedialnych. Po trzecie zobaczymy dzieła o tematyce krążącej wokół kobiecej cielesności, seksualności, kobiecych ról społeczności – walki i uległości, tożsamości, intymnych historii i tego, jak łączą się z polityką.