Na Gotlandii wszyscy się znają przynajmniej z nazwiska. Każdy interesuje się losami sąsiadów. Są jednak tacy, o których w rzeczywistości nikt nic nie wie.
Tekst: Sylwia Skorstad
Maria Wern zapragnęła zostać policjantką, gdy jako dziecko była prześladowana w szkole. Cicha dziewczynka z niepopularnej rodziny stała się pośmiewiskiem dla innych dzieci. Nie potrafiła się obronić, ale stanęła na drodze oprawcom, gdy dręczyli mniejszego od niej chłopca. Dorośli nie potrafili pomóc. Maria zrozumiała, że na świecie jest wiele nieukaranych przewin i najlepsze, co może zrobić, to zająć się nimi osobiście.
Wiele lat później jako komisarz policji Maria Wern trafia na Gotlandię – należącą do Szwecji wyspę na Bałtyku. Lokalne społeczności nie są otwarte na przybyszów i kryją wiele mrocznych sekretów. Jednym z nich są okoliczności zniknięcia gospodarza Wilhelma Jacobssona. Na promie, którym płynął, znaleziono tylko jego samochód i buty, mężczyzna zaś przepadł bez śladu.
Gdy nikt nie patrzy
Surowa natura Gotlandii, miejscowe opowieści i legendy oraz szczegóły życia ludzi związanych z morzem stanowią malownicze tło dla opowieści o niespiesznym śledztwie Marii Wern i jej kolegów. „Ofiary z Martebo” to nie jest lekka powieść na poprawienie humoru. Mówi o trudnych, skrywanych głęboko problemach – przemocy w rodzinie, molestowaniu seksualnym, niskim statusie kobiet w tradycyjnych, izolowanych społecznościach. Wreszcie o nienawiści, frustracji ofiar, skrywanym w wstydzie i pragnieniu zemsty. Anna Jansson nie szczęści czytelnikowi drastycznych szczegółów i opisów wewnętrznego piekła postaci uwikłanych w spiralę lęku. To też jedna z tych powieści, w których od intrygi ważniejsze są ludzkie portrety. Każe się nam zastanowić, co dzieje się w domu sąsiadów, gdy nikt nie patrzy.
Anna Jansson „Ofiary z Martebo”/Wydawnictwo Dolnośląskie