Dajcie tej powieści trzy strony, a podaruje wam ponad trzysta kartek opowieści, której nie zapomnicie.

Tekst: Sylwia Skorstad

Zakochacie się w tej książce od pierwszych zdań. Będziecie o niej myśleć długo po przeczytaniu ostatniej. Będziecie się przy niej śmiać w głos i ocierać łzy wzruszenia. Musicie tylko pokonać jedną barierę, a mianowicie pozwolić sobie otworzyć powieść „o raku”.

Wyobrażam sobie, jak protestujecie. „O chorych na raka? Mowy nie ma! Nie chcę żadnych wyciskaczy łez, nic smutnego, żadnych umierających bohaterów, nie pozwolę jakiejś książce łamać sobie serca! Przecież jest lato, wolę czytać coś lekkiego i radosnego!” I odpowiadam, że myślałam podobnie. Całkowicie się myliłam.

Gwiazd 2Grupa wsparcia

Cierpiąca na nowotwór Hazel nie ma wielu przyjaciół. Rozmowy z rówieśnikami wydają się jej banalne, rozmowy z rodzicami ją zasmucają. Najchętniej spędza czas sama, czytając w kółko tę samą książkę nie posiadającą zakończenia. Za namową rodziców Hazel zaczyna chodzić na spotkania grupy wsparcia, jednak te nie przynoszą jej pociechy. Za dużo na nich pustych słów i zapewnień, w które dziewczyna nie wierzy. Gdy jest bardzo bliska rezygnacji z cotygodniowych pogadanek, na jednej z nich poznaje Augustusa – bardzo przystojnego chłopaka z protezą nogi. Szybko znajdują wspólny język. Nowy przyjaciel Hazel odnajduje autora jej ulubionej książki i nawiązuje z nim kontakt, prosząc o zdradzenie zakończenia powieści. Pisarz obiecuje to zrobić, ale tylko pod warunkiem, że dziewczyna odwiedzi go w Holandii. Bliscy Hazel wspólnie z lekarzami zaczynają się zastanawiać, czy uda się spełnić największe marzenie dziewczyny i zorganizować podróż na inny kontynent. Nie wiadomo, czy jej organizm przetrzyma taki wysiłek.

Słodko-gorzka opowieść

O „Gwiazd naszych wina” nie można powiedzieć ani, że to zabawna książka o umieraniu, ani, że to poważna powieść o śmiertelnej chorobie. Jest to bowiem słodko-gorzka opowieść o bardzo trudnym etapie życia, zarazem pełna humoru i celnych przemyśleń pisanych z perspektywy ludzi chorych. Można się z niej dowiedzieć na przykład tego, jak absurdalnym pojęciem dla osoby cierpiącej na nowotwór jest pojęcie „walka z rakiem”. „Walka” ta jest w istocie wojną z własnymi komórkami, na którą najczęściej nie ma się żadnego wpływu, a wygrana lub przegrana zależy nie od siły, czy wytrwałości, a od szczęścia, przypadku i… gwiazd, losu, przeznaczenia, czy wyższej siły sprawczej. Nie ma w niej bohaterów, tylko szczęściarze i pechowcy. Hazel i Augustus często śmieją się z nieporadnych prób pocieszania ich przez osoby mało obeznane z tematem. Robią to jednak tylko we własnym towarzystwie, zdając sobie doskonale sprawę, że choroba odzieliła ich od ludzi zdrowych niewidzialnym murem, który trudno pokonać. I czasem znajdują w jego cieniu dużo radości.

Najlepiej w samotnościGwiazd

Kiedy już zaczniecie lekturę „Gwiazd naszych wina”, zadbajcie o to, by mieć na nią kilka godzin prywatności. W innym wypadku możecie narazić się na dyskusje, z których potem trudno się będzie wytłumaczyć. Na przykład takie jak ta:

– Z czego się tak zaśmiewasz od kilku minut?

– Bo czytam tę powieść o nastolatkach chorych na raka…

– Śmiejesz się z LUDZI CHORYCH NA RAKA?

– No tak, bo widzisz, oni są tacy zabawni. Na przykład ten chłopak, któremu trzeba było usunąć gałki oczne. Kolega pyta go, jak tam oczy, a on mu na to, że pewnie mają się świetnie, problem w tym, że są poza jego czaszką.

– To chore…

– Nie, nie, to naprawdę niezwykła książka, tak pełna życia, zrozumienia dla ludzi, pisana z wrażliwością i wyczuciem. Zaraz, dokąd idziesz? Nie zwariowałam, słowo! Tego się nie da wyjaśnić, trzeba samemu przeczytać!

Gwiazd naszych wina, John Green, Wydawnictwo Bukowy Las

http://bukowylas.pl/ksiazki/gwiazd-naszych-wina

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.