Wciągająca powieść o miłości, dorastaniu i głęboko skrywanych rodzinnych tajemnicach. Męskie pisanie o kobietach.
Tekst: Sylwia Skorstad
Czasy powojenne. Nastolatek Marcin jedzie na wakacje do dziadków. W wiosce, w której wszyscy się znają, pojawia się znienacka wujek chłopaka z wystrzałową dziewczyną z miasta. Marcin zaczyna wzdychać do tej intrygującej nieznajomej o nieprzyzwoicie czerwonych paznokciach, nie zważając na to, że nie spodobała się mieszkańcom okolicy. Lato w towarzystwie Maryli okaże się przełomowe w jego życiu. Zacznie zwracać baczniejszą uwagę na partyzanckie opowieści dorosłych, historię rodzinnych okolic i szukać odpowiedzi na pojawiające się w związku z tym pytania.
Czasy końca XX wieku. Siwy jest pisarzem. Wraz z piękną i fascynującą Agatą tworzy scenariusz do serialu o zmarłej tragicznie artystce. Razem spędzają czas w domu znajomych we Francji i próbują poskładać różne kawałki biografii Miriam. Jednocześnie chcą odnaleźć siebie i zdefiniować, co się między nimi dzieje. Ich związek nie jest łatwy, ale może to ostatnia szansa na prawdziwą miłość?
Zabrałam się do tej powieści bez entuzjazmu. Okładka bardzo jesienna, autor mi nieznany, tytuł sugeruje, że może chodzić o wynurzenia niewiernego czterdziestolatka, który potrzebę usprawiedliwienia swoich wyskoków przekuł w powieść. Szybko okazało się, że się myliłam. Po kilkunastu stronach trudno mi się było oderwać od najnowszej powieści Marka Harnego. Spodobał mi się jego męski punkt widzenia świata.
Przeplatające się historie Marcina i Siwego miały w sobie coś magnetycznego. Przywoływały wspomnienia i emocje, jakie wszyscy w sobie nosimy. Wakacyjne ognisko, na którym rodzice spuścili cię z oczu, więc można było spróbować się upić, przeżyć jakże intensywny romans, zdradzić, zakochać i odkochać, umrzeć i narodzić na nowo – wszystko to w kilka godzin. Nostalgia towarzysząca odkryciu, że słowa takie jak „zawsze” oraz „na pewno” mają w związkach datę przydatności do użycia. Nadzieję, że miłość naprawdę wszystko wybacza. Pierwsze, młodzieńcze zabawy w rodzinnego detektywa, które zawsze kończą się źle, bo prawda o przeszłości rodziców nigdy nie jest kryształowa. I jeszcze złowrogi wiatr historii wiejący za oknem. Dźwięki, które sprawiają, że nocą mamy ochotę szczelniej owinąć się kołdrą albo przycisnąć do kogoś, kto leży obok. Jeśli ktoś taki w ogóle tam jest.
Historie nastolatka i pisarza z czasem splatają się ze sobą, tak jak splatają się opowieści o Maryli i Miriam. Bohaterowie muszą przyznać, że przeszłość cały czas ich ściga i nie da się od niej uciec w zapomnienie.
Marcin i Cichy próbują zrozumieć naturę kobiet. Niełatwa to nauka, bo spotkali kobiety skomplikowane i poszukujące odpowiedzi na własne pytania. Czy oprócz rozwiązań zagadek z przeszłości uda im się znaleźć miłość? Wiecie, gdzie szukać odpowiedzi.
„Dwie kochanki”, Marek Harny, Wydawnictwo Prószyński i S-ka.