Nasza zima zła – śpiewaliśmy jako dzieci. A dziś tęsknimy za śniegiem i ze smutkiem wyliczamy zalety mrozu, których nam dziś tak brakuje.
Tekst: Joanna Zaguła
Wiem, może się wam wydawać, że to trochę okrutne, żeby chwalić mróz w ciepłym styczniu. Ale niech te zalety mrozu każą nam jeszcze bardziej zatęsknić za prawdziwą zimą i – co za tym idzie – zaangażować się w walkę z ociepleniem klimatu. Jak? Poprzez ograniczenie śladu węglowego, a więc mniej latania samolotem, mniej egzotycznych owoców, i truskawek zimą, pociąg zamiast samochodu i ekologiczne ogrzewanie w domu. To oczywiście kropla w morzu potrzeb, więc pozostaje też wspieranie tych korporacji i firm, które również działają proekologicznie i bojkotowanie tych, które produkują za dużo CO2.
Ujemne temperatury, za którymi tak tęsknimy, działają pozytywnie w kilku dziedzinach.
Nasze babcie miały zwyczaj wywieszania pościeli na sznurkach przed domem czy na balkonie, gdy robiło się wyjątkowo zimno. Podobnie można było przewietrzyć wyprane suche ubrania. To świetna metoda ich odkażania i odświeżania. Mróz bowiem działa antyseptycznie, zabijając drobnoustroje.
Organizm
Tutaj zalet będzie najwięcej. Bo i skutki ciepłej zimy odczuwamy najmocniej. Wszyscy ciągle chorujemy, bo, gdy nie ma mrozu, nie giną wirusy oraz bakterie i często się nimi zarażamy. Więc mróz działa tak naprawdę przeciw chorobom. Poza tym spacery na mrozie wzmacniają odporność, hartując organizm i poprawiają apetyt. A gdy już złapie was choroba, to zimnym powietrzem będzie wam się łatwiej oddychało niż ciepłym, bo mróz obkurcza śluzówkę, zamiast ją wysuszać, jak nagrzane powietrze.
Ogród
Mnóstwo roślin nie lubi mrozu, dlatego zabezpieczamy je chochołami. Ale te, które rosną w naszej strefie klimatycznej naturalnie od stuleci, potrzebują go do prawidłowego rozwoju. Wiele nasion nie wykiełkuje na wiosnę, jeśli zimą się nie przechłodzi, a kwiaty cebulowe słabo kwitną, gdy ich cebule nie zmarzną choć trochę.