Warszawski Festiwal Filmowy wystartował już w piątek (11.10), ale będzie trwał aż do następnej niedzieli (20.10). To impreza, której nie powinien przegapić żaden fan kina, bo wielu z tych filmów potem już nie zobaczycie w dystrybucji.

Tekst: Joanna Zaguła

Zdjęcia: Materiały prasowe festiwalu

Talasoterapia

Jak co roku w październiku przypomniałam sobie, że czas na festiwale filmowe jest nie tylko latem. Przypominam sobie bowiem o tym, że pod nosem mam Warszawski Festiwal Filmowy. I uczestniczę w nim, czasem kryjąc się w Kinotece przed deszczem, a czasem ciesząc się ostatnimi ciepłymi wieczorami po projekcjach. Jak zawsze, tak i w tym roku, wybór jest ogromny. Znajdą coś dla siebie ci, którzy chcą być na bieżąco z polskimi nowościami i tropiciele ciekawostek z kina światowego, fani filmów dziwnych i nieco strasznych i kina zaangażowanego społecznie.

Z tego ogromu wybieram filmy, które mnie zaintrygują, a potem sprawdzam, na które z nich uda mi się pójść. Jeśli i wam wydaje się, że tych świetnych filmów jest za dużo, by obejrzeć tyle, na ile macie ochotę, podrzucam kilka moich typów.

Punk na Jawie

Bardzo podoba mi się opis filmu „Talasoterapia”. To absurdalna komedia, w  której Michel Houellebecq spotyka w SPA Gérarda Depardieu. Chcę zobaczyć też film „Prosiak” o wrażliwym, introwertycznym 13-latku z nadwagą oraz dwa filmy o muzyce: „Ech, te dziewczyny” przybliżający francuskiego rocka i „Punk na Jawie”, który opisuje scenę alternatywną tej wyspy.

Zwierzęta

Jednak najbardziej cieszę się na filmy o kobietach, poruszając, mądre, emanujące siostrzaną energią: „Zwierzęta” o przygodach przyjaciółek z Dublina, „Winona”, czyli rzecz pozornie błahą, o wycieczce dziewczyn na plażę, ale subtelną i intymną oraz „Za morzem” o filipińskiej szkole dla przyszłych pomocy domowych.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.