Integrują, śmieszą i rozkręcają imprezę. Mamy dla was kilka propozycji gier towarzyskich na wiosenne i letnie imprezy.

Tekst: Joanna Zaguła

Zaczyna się robić cieplej, więc będziemy się coraz częściej spotykać ze znajomymi. Na piknikach, kolacjach, imprezach. A podczas nich gadać, gadać, gadać… Zazwyczaj, kiedy jest nas więcej niż cztery osoby, dzielimy się na grupki i albo prowadzimy small talk z ludźmi, których nie znamy, albo ze swoimi starymi znajomymi wałkujemy od lat te same historie. Oczywiście, czasem wjedzie temat polityki albo kinowych i serialowych nowości. Ale z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej takim imprezom robią gry towarzyskie. Sprawiają, że jesteśmy wszyscy razem, poznajemy się i możemy się troszkę popisać przed innymi. Chcę wam dzisiaj opowiedzieć o moich ulubionych grach, ale ostawiając na boku te, które już pewnie znacie, jak kalambury albo prawda czy wyzwanie.

Karteczki

Widzieliście „Bękarty wojny” Tarantino? W jednej ze scen bohaterowie grają właśnie w tę grę, która spodobała mi się na tyle, że wcieliłam ją w życie i stała się stałym elementem imprez przy moim stole. Najpierw musicie przygotować sporą ilość niewielkich papierowych karteczek i kilka długopisów. Każdy z gości dostaje równą ilość karteczek i na każdej wypisuje… jakąś osobę. Może być zmyślona, prawdziwa, znana całemu światu albo tylko tej grupie. Nie musi nawet być człowiekiem. Moje ulubione typy to pies Adriana, doktor Oetker czy Pocahontas. Potem wszystkie karteczki wrzucamy np. do kapelusza czy garnka i mieszamy. W każdej rundzie gracze losują po jednej z nich i przyklejają je sobie na czoło, tak by widzieli je inni, a gracz nie. Następnie każdy po kolei zadaje pytanie (takie, by odpowiedź mogła brzmieć „tak” lub „nie”) dotyczące tego, kim jest. Zadaje je, dopóki nie spudłuje, wtedy jest kolej następnego gracza. I tak aż wszyscy zgadną…

Gra na P

Tą grą zarazili mnie moi przyjaciele z Wrocławia, ja opowiedziałam o niej przyjaciołom krakowskim i tak na dobre zakorzeniła się w naszym towarzystwie, że stała się tradycją imprez bożonarodzeniowych. Ma proste zasady, ale w wykonaniu jest trudna i wymaga sporej elokwencji. (Czy to nie wspaniałe!?) Zaczyna się od tego, że ktoś wymyśla hasło, np. „Titanic”. A potem inna osoba musi je wytłumaczyć grupie, używając tylko słów na literę P. Przykładowo „Popłynęli, potonęli…”. Ten kto zgadnie jest następnym wyjaśniaczem, a poprzedni wyjaśniacz podaje mu nowe hasło.

Zmyślone historie

Ta gra świetnie sprawdza się np. na wakacjach, wśród ludzi, którzy dobrze się nie znają. Polega na tym, że jedna osoba opowiada jakąś niesamowitą historię. Na przykład o tym, jak poznała osobiście kogoś sławnego, spontanicznie wybrała się w podróż dookoła świata, czy skoczyła z mostu. A zadaniem reszty jest odgadnięcie, czy ta osoba mówi prawdę. Dobrze jest mieć w zanadrzu kilka imponujących prawdziwych historii.

Rozchmurz się

Parę ładnych lat temu, zwiedzałam z koleżankami Północ Włoch. Na jedną noc zatrzymałyśmy się w okolicach Bergamo u dwójki młodych ludzi, których poznałyśmy przez portal Couchsurfing. Oboje byli jakoś dziwnie smutni. Nie wiemy, co się wtedy w ich życiu wydarzyło, ale wspólny wieczór nie należał do najweselszych. Wtedy nasz gospodarz zaproponował następującą grę: każdy z nas miał wymienić najmilsze wydarzenie, które miało miejsce w jego życiu w ciągu ostatniego miesiąca. Od razu zrobiło nam się lepiej, gdy przypomniałyśmy sobie smaczne obiady, miłe spotkania ze znajomymi, dobre filmy, pochwały w pracy. Potem można to pytanie zawężać do jednego tygodnia, a potem ostatnich 24 godzin, by nieco bardziej wysilić pamięć i znaleźć coś miłego w natłoku codziennych zajęć.

Istnieje też wariant odwrotny tej gry, zaczerpnięty z kolei z filmu „Notting Hill”, którego bohaterowie walczą o ostatni kawałek brownie, opowiadając jak najsmutniejsze historie ze swojego życia. My zamieniliśmy to na historie najbardziej żenujące. I co roku gramy w tę grę w moje urodziny.

Z małą pomocą

Chciałabym jeszcze polecić komórkowe aplikacje, które ułatwiają grę w popularne gry takie, jak kalambury czy tabu oraz książkę, w której znajdziecie mnóstwo (konkretnie 97) propozycji gier towarzyskich. To „W to mi graj” Joanny Glogazy.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.