Większość z nas wierzy, że seks spontaniczny jest bardziej satysfakcjonujący od planowanego. Czy słusznie?
Tekst: Sylwia Skorstad
Ona i on już od dłuższego czasu mają na siebie ochotę, ale z jakiegoś powodu nie komunikują sobie tego wprost. Spoglądają na siebie, fantazjują, wzdychają, jednak okazja, by zamienić pragnienia w czyny, nie nadchodzi. Wreszcie TO się dzieje. Na schodach, na łące, w samochodzie, w windzie, w garażu – gdziekolwiek! W takiej scenie ona i on zwykle zdzierają z siebie część ubrań, a potem uprawiają szalony, namiętny seks. W filmie cała scena może zająć minutę, w książce dwie strony. Jest szybko, dziko i cudownie satysfakcjonująco. Pod warunkiem, że wszystko dzieje się na ekranie kina bądź kartach romantyczno-erotycznej powieści. W rzeczywistości seks spontaniczny bywa niewygodny, stresujący i dający niewiele satysfakcji, szczególnie kobietom.
Mit dzikiego pożądania
Kanadyjscy naukowcy postanowili zbadać, jak wyobrażamy sobie spontaniczny seks. Grupa badawcza z Uniwersytetu York w Toronto przygotowała w tym celu dwa osobne badania, w których w sumie wzięły udział 303 osoby, wszystkie będące w związkach i mieszkające wspólnie z partnerem. Wyniki opublikowano w czasopiśmie „The Journal of Sex Reserach”. Oba eksperymenty potwierdziły przyjętą przez psychologów tezę, iż uczestnicy uznają seks spontaniczny za bardziej satysfakcjonujący od planowanego. Faktycznie, osoby biorące udział w badaniach opisywały niespodziewany seks jako akt pełen pasji, zaangażowania i podniecenia. Planowany stosunek zaś kojarzył się wielu z elementami presji, nudy i obowiązku.
Kanadyjskie badania nie dały odpowiedzi na pytanie o źródło tych przekonań. Psycholożki komentujące wyniki na łamach akademickiego „The Conversation”, Amy Muise i Katarina Kovacevic, uważają, iż spontaniczny seks bywa w wyobraźni postrzegany jako bardziej przyjemny od planowanego, bo kojarzy się z pierwszymi etapami relacji, kiedy to doznania erotyczne były silniejsze i bardziej żywiołowe niż na późniejszych etapach.
Mamy tendencje do zapominania, iż te pierwsze, romantyzowane później w wyobraźni kontakty seksualne, były często dokładnie planowane. Mając nadzieję na seks z kimś, dobieraliśmy bieliznę, kupowaliśmy środki antykoncepcyjne, depilowaliśmy się i poddawaliśmy zabiegom pielęgnacyjnym. Pierwsze kontakty seksualne z nowym partnerem były szczególnie satysfakcjonujące nie dlatego, że przebiegały całkowicie spontanicznie, ale z powodu olbrzymiego ładunku hormonów i efektu nowości.
Sama spontaniczność satysfakcji nie daje
W kanadyjskich badaniach widać jeszcze jeden aspekt – spontaniczny seks nie gwarantuje większej satysfakcji od seksu planowanego. Co więcej, jeśli ktoś jest przekonany, iż seks bez przygotowania jest lepszy od zaplanowanego, to prawdopodobieństwo, iż jego stały partner będzie raportował mniejszą od przeciętnej satysfakcję z życia erotycznego, rośnie. Innymi słowy, hołdowanie mitowi o bardziej „autentycznym” spontanicznym seksie może uczynić z nas gorszych kochanków. Jak to możliwe?
Odpowiedzi może udzielić jeden z komentarzy zanotowany przez kanadyjskich psychologów. Uczestniczka badania stwierdziła, iż podczas spontanicznego seksu nie ma wystarczająco dużo czasu, aby przed penetracją waginalną osiągnąć wystarczający stopień podniecenia. To, co bywa ekscytujące w fantazjach erotycznych (kobiety również fantazjują o spontanicznym seksie), w prawdziwym życiu może boleć. Jako fantazja spontaniczny seks sprawdza się doskonale, jest pełen pasji, namiętności, nie zna żadnych barier. Gdy zdarza się naprawdę, to może rodzić różne rodzaje dyskomfortu: od obawy o zostanie przyłapanym, poprzez wstyd związany z brakiem przygotowania, na fizycznym dyskomforcie kończąc. Taki na przykład seks na blacie kuchennym fajnie wygląda na filmach, ale niech podniosą rękę w górę te pary, które mają wysokość blatu idealnie dopasowaną właśnie do tego, a nie wygodnego krojenia warzyw.
Planowanie… komunikacji
Olivia Adams z Instytutu Gender Studies na Uniwersytecie Indiany podsumowując wyniki kanadyjskich badań zwraca uwagę na potrzebę komunikacji w dziedzinie seksu. Jeśli w związku dwie osoby mają odmienne przekonania dotyczące spontanicznego seksu, z czasem może się to stać źródłem konfliktu. Seks spontaniczny kontra planowany to kwestia, o której warto podyskutować.
Jeden typ seksu nie jest lepszy od drugiego. Każdy z nich ma swoje wady i zalety. Nie chodzi o to, aby przedkładać jeden nad drugi, ale by poznać wzajemnie zapatrywania na ten temat i osiągnąć kompromis. Ważne, aby nikt nie poczuł się odrzucony bez powodu. Jedno z najbardziej niepokojących pytań dotyczących sfery seksu to: „Dlaczego on/ona tak/wtedy nie chce, czyżby coś było ze mną nie w porządku?” Jeśli na przykład partnerka unika spontanicznych zbliżeń w obawie przed fizycznym dyskomfortem, partner może uznać, że nie jest dla niej atrakcyjny. Warto mu wyjaśnić, iż do osiągnięcia satysfakcji ze zbliżenia potrzeba jej więcej czasu oraz pieszczot przed penetracją, czego nie da się zrobić w dwie minuty, bez względu na to, jak atrakcyjny kochanek by się o to starał. Kwestia sporna przestaje być problematyczna, gdy oboje znają przyczyny swoich preferencji co do planowania seksu.
Spontanicznie bądź z przygotowaniem to nie ma większego znaczenia. Ważne, aby na seks patrzeć realistycznie oraz komunikować się z partnerem w tej dziedzinie życia.
https://www.sexandpsychology.com/blog/2023/3/14/is-sex-better-when-its-spontaneous/