Wywiad-rzeka z byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego, profesorem Andrzejem Rzeplińskim. Lektura obowiązkowa dla tych, którym konstytucja leży na sercu, a nie na żołądku.

Tekst: Sylwia Skorstad

Profesor nauk prawnych Andrzej Rzepliński, były prezes Trybunału Konstytucyjnego w rozmowie z dziennikarzem Janem Osieckim odsłania kulisy wydarzeń, które kilka miesięcy temu elektryzowały wielu Polaków. Opowiada o kryzysie wokół trybunału z perspektywy osoby zaangażowanej, a jednocześnie bez nadmiernych emocji. To relacja człowieka który przez wiele miesięcy znajdował się w oku prawnego cyklonu, wyszedł z niego cało, choć nie bez szkód i teraz na chłodno szacuje straty poczynione dookoła przez żywioł. Lektura obowiązkowa dla wszystkich przedstawicieli wszelkich „gorszych sortów”.

Nie do kawy konstytucja

Są takie rozdziały tej książki, które unaoczniają, dlaczego spór o Trybunał Konstytucyjny oraz jego efekty, chociaż kluczowe dla mechanizmów demokratycznych, nie przebiły się do świadomości dużej części społeczeństwa. Kiedy pod koniec 2016 roku „Dziennik Gazeta Prawna” zapytał Polaków, kto ma rację w tej prawnej batalii, połowa badanych przyznała, że nie wie, zaś co trzeci uznał, iż jest to sprawa dla niego nieistotna. Zaskakujące, bo przecież chodzi o kwestie zasadnicze. Rzecz jednak w tym, że nie da się o nich mówić bez dogłębnego przygotowania.

Osiecki pokazuje, że rozmawiając poważnie o konstytucji, nie można chodzić na skróty. Trzeba zadać sobie trud przeczytania ustawy zasadniczej i zrozumienia, co z niej wynika. To nie jest lektura do kawy, podobnie jak temat Trybunału Konstytucyjnego nie jest tematem do szybkiego obgadania w kawiarni. Tu nie da się zastosować lubianej przez laików zasady „im bardziej się na czymś nie znam, tym chętniej się wypowiem”.

Sędzia i dziennikarz dowodzą, że każdy, kto chce się na konstytucję powoływać, powinien ją najpierw przestudiować. Nie pomoże znajomość kilku paragrafów zapamiętanych z lekcji WOS-u. Osiecki i Rzepliński wiedzą, o czym mówią, zatem możliwość „przysłuchiwania się” ich rozmowie to miła odtrutka na codzienną polityczną paplaninę.

Sędzia-symbol

Profesor Andrzej Rzepliński już jest dla wielu symbolem i zapewne będzie się o nim wspominać w podręcznikach do historii. Doświadczeniem mógłby obdzielić kilka osób – to przecież autor i współautor ważnych ustaw, dziekan, kierownik katedry, współpracownik Komitetu Helsińskiego, ekspert komisji sejmowych, ceniony doradca międzynarodowy, członek wielu prestiżowych stowarzyszeń.

Wśród relacji z pełnienia tych wielu ról zabrakło mi trochę portretu człowieka. Co prawda Rzepliński opowiada o sobie nad wyraz chętnie, jednak z większym zapałem mówi o zadaniach, doświadczeniach, czy dokonaniach niż o swoich emocjach albo motywach. Być może taka już rola symboli.

„Sędzia gorszego sortu”, Jan Osiecki, Andrzej Rzepliński, Wydawnictwo Prószyński i S-ka

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.