O paznokcie trzeba dbać systematycznie. Przed świętami też. Nawet gdy w kolejce czekają śledzie do zrobienia, podłogi do umycia i choinka do ubrania. Przedświąteczny manicure ma sens. To czas nie tylko dla dłoni, ale przede wszystkim dla naszej głowy. Godzina skupienia i wyciszenia.
Tekst: Antonina Majewska
Połamane, nierówno opiłowane, o chropowatej, pofałdowanej powierzchni… Takie paznokcie to nie tylko oznaka zaniedbania, ale też fakt, że keratyna – naturalny budulec paznokcia – uległ zniszczeniu. Często wpływa na to zła dieta, czyli niedobór minerałów w organizmie, tryb życia, czynniki zewnętrzne. Paznokcie nie lubią detergentów, wody, środków chemicznych. A tych mamy aż w nadmiarze w czasie pandemii. Dlatego w przedświątecznej gonitwie znajdź godzinę dla siebie. Przygotuj dobry pilniczek, cążki, polerkę, odżywkę do paznokci (lakierem możesz pomalować paznokcie tuż przed świętami). Skup się na prostych upiększających czynnościach i nie myśl o tym, co masz do zrobienia. Manicure na szczęście wymaga precyzji, a to – o dziwo – pozwala odetchnąć. Poza tym z ładnymi, zadbanymi paznokciami od razu czujemy się ładniejsze.
Pilniczek do manicure
Co jest podstawą dobrego manicure, wykonanego domowym sposobem? Pilniczek! Szklany, papierowy, z kamienia nie niszczy tak płytki paznokcia i nie zadziera jej jak metalowy, poza tym eliminuje ryzyko podrażnienia skóry. Paznokcie zawsze opiłowujemy na sucho (w jedną stronę), następnie fundujemy im zmiękczającą kąpiel, po której raz jeszcze opiłowujemy wystające „frędzelki”. Skórki odsuwamy kopytkiem do manicure, wycinamy je cążkami albo zmiękczamy za pomocą oliwki i po prostu odsuwamy (tzw. manicure biologiczny). Płytkę paznokcia wygładzamy polerką, a przed przed położeniem pierwszej warstwy lakieru malujemy paznokcie wzmacniającą bazą, która również zapobiega przebarwieniem. Manicure, w którym używamy kolorowego lakieru, powinien mieć 4 warstwy – bazę, dwie warstwy lakieru i utwardzacz.
Odżywki, maseczki, balsamy do manicure
Kiedy paznokcie są słabe i zniszczone, można malować je samymi odżywkami, które zawierają zwiększoną dawkę krzemu i nylonu (wnika on w szczeliny paznokcia i wypełnia je). Są też olejki do masażu paznokci i skórek, bogate w witaminy, masło karite czy wyciągi roślinne, które aplikuje się na minutę, a potem zmywa wacikami. Są balsamy z woskami i witaminami, które trzeba wmasowywać dwa razy dziennie, żelowe maseczki z wapniem, które rano zdejmuje się z paznokcia niczym pasek folii. Wystarczy wybrać kosmetyk dla siebie i… stosować go. Najlepszy nie zadziała, jeśli będzie stał na półce w łazience.
Olejek rycynowy i cytryna na kruche paznokcie
Jeśli paznokcie wyglądają źle, są kruche i mocno zniszczone, warto poddać je dwutygodniowej domowej kuracji. W tym czasie opiłowujemy je na krótko, nie malujemy lakierami, za to fundujemy im codzienną porcję zdrowia – od diety począwszy na zabiegach pielęgnacyjnych skończywszy. Warto pamiętać, że paznokcie potrzebują żelaza, wapnia, krzemu, witamin z grupy B, biotyny, potasu, więc w codziennym jadłospisie nie może zabraknąć jaj, jogurtów, migdałów, selera, natki pietruszki, kiełków zbóż. Zwolenniczki „babcinych” metod mogą wzmocnić paznokcie, kąpiąc je codziennie przez kwadrans w trzech łyżkach podgrzanego oleju rycynowego lub oliwy z oliwek z dodatkiem soku z cytryny. Po takim zabiegu odtłuszczamy paznokcie i wmasowujemy w dłonie krem do rąk.