Katarzyna Puzyńska rozmawia z policjantami pracującymi w terenie. O ich zawodzie, emocjach z nim związanych, o zagrożeniach, wyzwaniach i satysfakcji wynikającej z byciem stróżem prawa.
Tekst: Sylwia Skorstad
Autorka tej książki nie tylko pyta o najdziwniejsze i najbardziej niebezpieczne zdarzenia w pracy, sytuacje zabawne i te mrożące krew w żyłach, ale też dopytuje funkcjonariuszy o życie po służbie i próby pogodzenia go z trudnymi i wymagającymi odporności psychicznej zadaniami zawodowymi. Prowadzi dialogi o prawie, zasadach oraz odstępstwach od zasad. Daje policjantom arenę, by opowiedzieli o tym, jak to jest być zwyczajnym gliniarzem.
Policjant, zwykły człowiek
Taka książka jak „Policjanci. Ulica” powinna była powstać już dawno. Było ku temu wiele powodów. Mit „pana władzy” od lat prosił się o szybką i bolesną śmierć, krzywdzące przekonanie o powszechnej głupocie policjantów zasłużyło na publiczną egzekucję, a zwyczaj straszenia dzieci stróżami prawa co najmniej na karę chłosty. Już dawno wszyscy powinniśmy wbić sobie do głowy, że policjant to zwykły człowiek, tylko że wykonujący niezwykłe zadania. Ani superbohater, ani superzłoczyńca, ot zwyczajny mężczyzna lub zwyczajna kobieta, którzy z różnych powodów zdecydowali się na wykonywanie bardzo niezwyczajnego zawodu dającego im wgląd w najgorsze sekrety ludzkiej natury.
Puzyńska daje głos policjantom oddanym swojej pracy i pozwala czytelnikom spojrzeć na rzeczywistość ich oczami. A ci dowodzą, że w ich codziennych zajęciach wszystko jest ekstremalne. Policjant rzadko spotyka ludzi zadowolonych, spokojnych i zrównoważonych. Jeszcze rzadziej prowadzi niezobowiązujące pogawędki o niczym. Gdy dostaje służbowe zadanie, to najczęściej wiąże się ono z czyimś nieszczęściem. Każde wezwanie to też ryzyko, bo nigdy nie wiadomo, jak dana osoba będzie reagować i jak przyjmie to jej otoczenie. Każde wyjście do pracy może być teoretycznie ostatnim.
Czy policjant może więcej?
Nie brakuje w tych rozmowach wątków kontrowersyjnych, w tym politycznych, genderowych, czy tych dotyczących zawodowej solidarności policjantów. Ten ostatni wzbudza chyba najwięcej emocji, bowiem rozmówcy Puzyńskiej niemal jak jeden mąż przyznają, że zdarza im się odpuszczać przewinienia innym policjantom. Ludzie stojący na straży prawa nie widzą nic zdrożnego w publicznym przyznawaniu, że dzielą nas na dwie kategorie: swoich i nie swoich. I jak wynika z ich relacji, na drobne przewinienia tych pierwszych przymykają oko. Czy to samo wybaczyliby na przykład nauczycielom, lekarzom czy politykom?
„Policjanci. Ulica” nie jest książką bez wad. Niektóre wątki powracają w rozmowach nazbyt często. Chociaż na te pytania odpowiadają różne osoby, to i tak po jakimś czasie powracające kwestie zaczynają nużyć.
Nie zmienia to faktu, że „Policjanci” to pozycja ciekawa i potrzebna. Każdy z nas miewa od czasu do czasu kontakty z policjantami. Przed następnym spotkaniem warto spojrzeć na rzeczywistość z ich perspektywy. Może się przydać.
„Policjanci. Ulica”, Katarzyna Puzyńska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka