Wzruszająca powieść o odkrywaniu własnej tożsamości po historycznej zawierusze, która sprawiła, że tysiące ludzi zniknęło bez śladu.
Tekst: Sylwia Skorstad
Studentka psychologii na uniwersytecie w Buenos Aires, Perla Correra, zostaje pod koniec lata sama w domu. Jej rodzice wyjeżdżają na urlop, a chłopak, z którym pokłóciła się kilka dni wcześniej, uparcie milczy. Perla cieszy się samotnością, ale też trochę niepokoi. Naturalne dla niej poczucie odrealnienia, bycia jakby o krok w bok od rzeczywistości, zaczyna się pogłębiać.
Pewnego wieczoru na progu rodzinnej willi pojawia się niespodziewany przybysz. Dziewczyna początkowo bierze go za upiora, bowiem nieznajomy przypomina postać ze złego snu – chudy, blady, wynędzniały i ociekający wodą. Mimo obaw Perla wpuszcza go do domu i próbuje się nim zaopiekować. Starania osuszenia nieboraka nie przynoszą jednak rezultatów, nawet owinięty w ręczniki, wydziela z siebie cuchnącą wodorostami ciecz.
Uczucia na odległość
Obecnie rzadko która powieść potrafi mnie wzruszyć do łez. Jako dziecko płakałam nieraz czytając o na przykład losach prawego Winnetou, zagubionej Lassie czy przemarzniętej dziewczynki z zapałkami. Im jestem starsza, tym rzadziej ronię łzy nad książkami, szczególnie, jeśli wiem, że mam do czynienia z literacką fikcją.
Nad „Perłą” płakałam, chociaż siedziałam na zatłoczonym lotnisku. Carolina De Robertis sprawiła, że przeniosłam się wraz z nią z Europy do Argentyny, by wraz z Perlą odkrywać wstrząsającą prawdę o jej najbliższych. I choć znałam wcześniej historię „zaginionego pokolenia” i słyszałam o aktach okrucieństwa argentyńskiej junty wobec opozycjonistów w latach 70-tych i 80-tych, to dopiero Robertis pozwoliła mi poczuć, co tam się stało. Nie udało się to wcześniej ani filmom, ani programom dokumentalnym, ani artykułom prasowym poświęconym aprobowanym przez Kościół Katolicki „lotom śmierci”.
Amerykański pisarz Stephen King ma rację mówiąc, że pisanie książek to rodzaj magii, swoistej telepatii, dzięki której wizje jednego człowieka stają się dostępne wielu. Najlepszym pisarzom udaje się też przesyłać uczucia. To wielka sztuka w czasach, gdy współodczuwanie jest rzadkie nawet wśród ludzi żyjących w jednym kraju.
Historia gorsza niż horror
Perla Correra od zawsze wiedziała, że w jej rodzinie istnieją tematy, których podejmować nie wolno. Domyślała się, iż ojciec, wysoko postawiony wojskowy, uczynił w przeszłości coś złego. W szkole słyszała opowieści o ludziach, którzy zniknęli na zawsze oraz rodzinach domagających się poznania prawdy. Napisała nawet opowiadanie fantastyczne o tym, co mogło się stać z zaginionymi. Dzięki temu zyskała pierwszą przyjaciółkę, ale jednocześnie zaniepokoiła ukochanego ojca.
Z czasem dziewczyna, podobnie jak czyni wielu z nas, postanowiła pójść na myślowy kompromis. Odsunęła od siebie niewygodne pytania, by móc bez przeszkód kochać rodziców. Jednocześnie jednak wybrała psychologię jako kierunek studiów, bo ukryta głęboko część jej jaźni wciąż miała nadzieję na uzyskanie odpowiedzi.
Dwie kobiety mające wykluczające się nawzajem pragnienia żyły w jednej osobie w milczącej symbiozie. Pojawienie się nieznajomego sprawiło, iż zostały zmuszone do konfrontacji. Jej efekt jest do głębi poruszający.
„Perła”, Carolina De Robertis, Wydawnictwo Albatros