Nie ma bardziej kobiecego tematu niż miłość. To silne uczucie stanowi inspirację dla wielu artystek. Śpiewała o niej m.in. Natalia Przybysz, która „zaczynała się od miłości”. Paula Roma natomiast jest „tą, co z miłości płonie”, dzieląc się z odbiorcami paletą emocji. Przyjrzyjmy się im wspólnie i wsłuchajmy w to, o czym śpiewa artystka na najnowszej płycie „Ta, co płonie z miłości”.

Tekst: Julia Staręga

fot: materiały prasowe Warner Music Poland

„Ta, co płonie z miłości” to materiał bardzo emocjonalny. Opowiada o szeroko rozumianej kobiecej miłości. Na najnowszym albumie mowa nie tylko o uczuciu adresowanym do kogoś, ale przede wszystkim o akceptacji siebie, umiejętności utulenia trudnych emocji i ich odpuszczaniu. Paula Roma pozwala, by jej kobieca wrażliwość wybrzmiewała poprzez muzykę w pełnej krasie. Nie chowa jej „do szuflady” i pokazuje, że w kobietach drzemie niesamowita siła. Skoro o sile mowa, należy wspomnieć, że artystka została ambasadorką Spotify Equal. To projekt zrzeszający kobiety z ponad 50 krajów świata, który ma na celu pokazanie widoczności kobiet w przemyśle muzycznym. Serdeczne gratulacje!

Pierwsze wrażenie – jest dobrze i tylko lepiej

Pierwszy odsłuch najnowszego albumu Pauli Romy wywołał na mnie piorunujące wrażenie, a z każdym kolejnym było tylko lepiej. Wszystko tu współgra: zaczynając od wokalu, przechodząc przez teksty, na muzyce kończąc. Zdecydowanie dominuje tu soulowy feeling, choć momentami pobrzmiewa też rock i blues. I świetnie! Tematycznie album leży na przeciwległym biegunie debiutanckiego „Cholernego pragnienia”, które, jak wspominała artystka w wywiadzie dla portalu Interia Muzyka, było naznaczone ciężkimi przeżyciami. Najnowsze wydawnictwo jest otulone większym ciepłem, wrażliwością i co najważniejsze – miłością. Paula Roma pokazuje w nim spokojniejszą i uśmiechniętą twarz.

Nieziemsko dobre brzmienie

Wszystkim melomanom, którzy czytają to hasło, oczy powinny zaświecić się z ekscytacji. Ten album obfituje w brzmienia pełne „smaczków”. Na pierwszy plan wysuwają się elektryzujące i mięsiste gitarowe riffy, które stały się firmowym znakiem albumu „Ta, co płonie z miłości”. Poza rockowym uderzeniem, nie brakuje tu kojącego pianina, solidnej perkusji i minimalnie przewijających się syntezatorów. Ewidentnie postawiono na jakość, co mnie – jako fankę dobrego brzmienia – cieszy.

Album otwiera utwór „Niebieski blues”. Nie dość, że blues, to jeszcze niebieski – co za przemyślna, znaczeniowa gra słów. Czy w związku z tym smutek wybrzmiewa w tym kawałku ze zdwojoną siłą? Raczej nie. Według mnie to piosenka będąca osobistym manifestem Pauli Romy. Monumentalna, gitarowa ściana dźwięku, wstrząsa swoją intensywnością od samego początku. W dalszej części utworu na moment odpuszcza po to, by powrócić w refrenie. To brzmienie odważne i bezkompromisowe – takie, jakie lubię.

Piosenkę „Śmiało” niesie pulsujący bas, któremu wtórują fenomenalne gitarowe riffy. To najbardziej energiczny i rockowy utwór na tej płycie. Zachęca nogę do równie śmiałego przytupywania w takt muzyki i swobodnego kołysania ramionami. Polecam wsłuchać się w to, co wyczynia gitara rytmiczna, istny majstersztyk!

fot: materiały prasowe Warner Music Poland

Sznyt liryczny Pauli Romy

Kawałek „Cześć, tu Smutek” dopełnia muzyczny tryptyk zapoczątkowany na poprzednich albumach (dotychczas ukazały się „Cześć, tu Miłość” i „Cześć, tu Złość”). Na przekór tytułowi, artystka przemienia smutek w nostalgię: jest on „rozchmurzony”, odchodząc mówi ciche „pa pa”, by zrobić miejsce na coś lepszego. Jego obecność w swoim życiu Paula podsumowuje w wersach – „Głośniej Tobie powiem/Gdy się we mnie wwiercasz/Mamy rozpad serca”. Pięknie, poetycko ujęte. W dodatku śpiewa to z niesamowitą lekkością.

Najbardziej emocjonalną piosenką, która ukazała się na krążku, jest „Niebo przecieka”. Ta przejmująca ballada na pianino opowiada o tęsknocie za ukochaną osobą, która odeszła. Obrazowa metaforyka nieba, którą posługuje się Paula Roma, poruszy każdego wrażliwca. Nie zabrakło również gości – Paula Roma zaprosiła do współpracy Belę Komoszyńską z Sorry Boys. Jej lekko szorstki i mocny jak dzwon głos wybrzmiał w utworze „Czułe przestrzenie”. Artystki wspólnie snują w nim opowieść o kobiecie, która podczas bezsennej nocy rozmawia z księżycem o miłości.

Niech muzyka mówi sama za siebie.

Cieszy mnie, że artystka tak wrażliwa i jednocześnie mocno stojąca na nogach, jak Paula Roma, jest obecna na polskiej scenie muzycznej. Jej album „Ta, co płonie z miłości” zajmuje szczególne miejsce w topce moich ulubionych, które ukazały się w tym roku. Będę do niego często wracała, bo oferuje jeszcze wiele przestrzeni do odkrycia. Słuchajcie więc i pozwólcie się oczarować. Niech muzyka mówi sama za siebie.

Muzyka:

Pooddychaj mała: https://www.youtube.com/watch?v=axWQxTj5Ohc

Płonę – https://www.youtube.com/watch?v=FP0uXTRppV0

Śmiało – https://www.youtube.com/watch?v=WpdQd1jO7HA

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.