Nikt nie staje się potworem w ciągu jednej nocy. Inspirowana faktami historia kobiety, która kierując się dobrymi intencjami stworzyła swoim dzieciom piekło
na ziemi.
Tekst: Sylwia Skorstad
Do szpitala w Jerozolimie trafia dwoje zmaltretowanych dzieci.
Ich obrażenia są tak rozległe, że nawet lekarze są zszokowani. Matka nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć stanu synów, zdaje się nie rozumieć powagi sytuacji. Najdziwniejsze jest to,
że ten z chłopców, który mimo urazów zachował świadomość, na nic się nie skarży. Nie chce też opowiedzieć, co mu się stało i kto jest sprawcą. Do akcji wkracza policja, ale wiadomo, że śledztwo nie będzie łatwe, bowiem rodzice dzieci należą do radykalnej grupy religijnej, która nie ufa obcym i żyje według samodzielnie wyznaczonych zasad.
Erozja wartości
Inspiracją do napisania powieści „Nic nie mów” obrazującej psychologiczne mechanizmy działania sekt była dla Naomi Ragen najgłośniejsza w Izraelu sprawa maltretowania dzieci. Ujawniono ją w roku 2008, a dwa lata później skazano pierwszych winnych, w tym matkę ośmiorga dzieci. Kobieta otrzymała złagodzony wyrok pięciu lat więzienia w zamian za zeznania przeciwko liderowi kultu,
Eliorowi Chenowi. Sąd uznał ją winną oddania potomstwa w ręce członków kultu,
którzy poddawali je torturom ze szczególnym okrucieństwem. Podczas procesu kobieta tłumaczyła, że padła ofiarą uroku. Rok później lider kultu i prowodyr nieludzkich praktyk wobec dzieci usłyszał wyrok 24 lat więzienia. Chen bronił się twierdząc, iż jego celem było jedynie „oczyszczenie” rodziny z grzechów.
Przed sądem stanęli też inni członkowie sekty, ślepo zapatrzeni w swojego przywódcę.
Jak wiele osób w Izraelu, Ragen nie potrafiła zrozumieć, jak mogło dojść do tego rodzaju okrucieństwa. Pochodząca
z rodziny ortodoksyjnych Żydów pisarka zaczęła zgłębiać problematykę sekt. Jej powieść jest fikcją literacką, ale z bogatą bibliografią literatury psychologicznej.
Ragen postawiła sobie
za cel ukazanie długiego
i skomplikowane procesu erozji wartości na skutek przynależności do sekty.
Na początku była miłość
Autorka „Nic nie mów” cofa się w czasie i przedstawia historię Danielli Whartman, siedemnastoletniej Żydówki z Pittsburga. Pobożna, pełna ideałów dziewczyna jedzie na obóz młodzieżowy, gdzie poznaje trzy lata starszego od siebie kantora,
Shlomiego Goodmana. Chłopak imponuje jej wiedzą, obyciem i zapałem.
Jego największym marzeniem jest wyjechać do Izreala. Po wakacjach Daniella idzie na studia medyczne, ale nie radzi sobie najlepiej. Choć pracuje bardzo ciężko, trudno jej opanować cały materiał. Kiedy przypadkiem ponownie spotyka wakacyjną miłość, postanawia rzucić uczelnię i wraz z ukochanym jechać do ziemi przodków.
Mimo sprzeciwów rodziny, szybko wychodzi za mąż, zachodzi w ciążę i przenosi się
do Izraela. Tam okazuje się, iż życie pionierki jest dużo cięższe niż to sobie wyobrażała.
Z czasem Daniella rodzi więcej dzieci, ale jest coraz bardziej rozczarowana postawą męża, który powodzenie rodziny zrzuca na karb losu. Kobieta znajduje pociechę
w praktykach religijnych. Co sprawi, że z czułej, troskliwej matki zmieni się
w narzędzie psychopatycznego lidera kultu i odda swoje potomstwo pod jego kontrolę? Naomi Ragen przedstawia swoją fabularną wizję tego procesu i trudno
nie dać mu wiary. To wiedza, która na jakiś czas odbiera spokój ducha,
ale bez świadomości problemu nie mamy żadnej szansy z nim walczyć.
Podobne historie, choć rzadko tak drastyczne, jak ta z Jerozolimy,
zdarzają się również tuż obok nas.
„Nic nie mów”, Naomi Ragen, Wydawnictwo Prószyński i S-ka