Psycholożki zapytały mężczyzn o używanie przemocy seksualnej. Do części wywiadów dodały nietypowy nowy element – wykrywacz kłamstw.
Tekst: Iza Kołodziej
W statystykach dotyczących przemocy seksualnej istnieje duża dysproporcja. Grupa kobiet twierdzących, że padły ofiarami różnych form tego typu przemocy, jest trzy razy większa niż grupa mężczyzn przyznających, iż się takowej dopuścili. Można by wysnuć z tego wniosek, że sprawcy przemocy należą do wąskiego, ale aktywnego zbioru. Tę teorię sprawdziły psycholożki, których raport opublikowało amerykańskie czasopismo naukowe „Journal of Interpersonal Violence”.
Z elektrodami i bez
Psycholog Emily Strang i doktor Zoe D. Peterson z Instytutu Nauk Psychologicznych Uniwersytetu Missouri zapytały 93 heteroseksualnych, nieżonatych mężczyzn w wieku od 18 do 30 lat między innymi o to, czy kiedykolwiek użyli wobec kobiety przemocy fizycznej lub słownej, by nakłonić ją do seksu, albo wykorzystali fakt, iż była ona w stanie upojenia. Połowę partycypantów eksperymentu przepytywały w normalnych warunkach, a połowie pozwoliły wierzyć, że jest monitorowana za pomocą wykrywacza kłamstw. Mężczyznom przyczepiono do skóry elektrody i monitorowano pracę ich serc. W rzeczywistości jednak sprzęt medyczny nie dostarczał żadnych danych, miał tylko stworzyć wrażenie, iż pomaga eksperymentatorkom odróżnić prawdę od kłamstwa.
Grupa mająca przekonanie, że jest podłączona do wykrywacza kłamstw, udzielała innych odpowiedzi niż ta, która uczestniczyła w wywiadzie bez sprzętu monitorującego. „Wykrywacz kłamstw” sprawił, że mężczyźni o 6,5 razy częściej przyznawali się do stosowania metod, które w świetle amerykańskiego prawa są nielegalne, czyli do stosowania gróźb, używania przemocy fizycznej i wykorzystywania faktu, iż kobieta jest w stanie upojenia albo z innego powodu nie jest zdolna do wyrażenia sprzeciwu wobec czynności seksualnej. Nie zanotowano natomiast różnic w odpowiedziach dotyczących słownej manipulacji mającej na celu przymuszanie do seksu.
Wyjaśnienie dysproporcji?
Trzeba zauważyć, że grupa badana przez psycholożki Instytutu Nauk Psychologicznych Uniwersytetu Missouri nie była reprezentatywna. Oznacza to, że nie należy generalizować wniosków ze sporządzanego raportu. Badania tego rodzaju warto jednak powtórzyć na większych grupach i pytać o różne formy przemocy seksualnej.
Mówi o tym między innymi seksuolog Justin Lehmiller, który na popularnym w USA blogu poświęconym seksuologii napisał, że: „To ważne wyniki, bowiem sugerują, że świadomie ukrywanie przez mężczyzn stosowania taktyk opierających się na przemocy seksualnej może potencjalnie pomóc w wyjaśnieniu tak znaczącej dysproporcji w pomiędzy liczbą zgłaszających się ofiar a liczbą sprawców.”