Kwiatowe kosmetyki są świetne w pielęgnacji cery. Zrobicie je w domu, potrzebne będą tylko ich kwiaty– świeże lub suszone i naturalne oleje.
Tekst: Joanna Zaguła
Kierując się modą na kwiatowe kosmetyki, na Dzień Matki dałam mamie – zamiast bukietu – pudełeczko z suszonymi kwiatami do kąpieli. Gdyby ktoś i mnie zechciał obdarować z jakiejś okazji kwiatowymi kosmetykami, też byłabym zachwycona. Nie mniejszy entuzjazm wzbudza jednak we mnie to, że takie kwiatowe SPA mogę sobie sama zafundować w domu.
Dzień kwiatowej pielęgnacji można zacząć od peelingu z kwiatami czarnego bzu. Zbieramy je w słoneczny dzień i z baldachów obrywamy same główki kwiatowe. Mieszamy z oliwą i cukrem i nacieramy ciało. Spłukujemy letnią wodą. Cały tłuszcz nie musi się spłukać, nie nawilży ciało.
Potem możemy przygotować sobie kwiatową kąpiel. Gotowe mieszanki do kąpieli znajdziecie w sklepie Sela Herbals. Ale same możecie też wrzucić do ciepłej wody suszone zioła (pączki róży, nagietek, miętę, lawendę, bławatek). Ich zapach pomaga się odprężyć, a naturalne olejki eteryczne oczyszczają.
W międzyczasie możecie zaparzyć sobie kwiatową herbatkę. Na skórę trądzikową świetna jest z bratka. Czystek oczyszcza ciało, nagietek działa przeciwzapalnie.
Jeśli chcecie zadbać też o włosy, masujcie je naparem z kwiatów mniszka z sokiem z aloesu przez kilka minut i spłuczcie letnią wodą.
Po kąpieli przemyjcie twarz hydrolatem. Jest ich teraz wielki wybór w sklepach z naturalnymi kosmetykami. Ale łatwo zrobicie go też w domu. Wystarczy wrzucić łyżkę suszonych kwiatów lawendy do kawiarki typu włoskiego i zaparzyć jak kawę. Możecie też – dla oczyszczenia i odprężenia – nałożyć na twarz ziołowy kompres. Na przykład z rumianku. Starym dobrym sposobem: przykładając do twarzy lekko nasączone w wodzie torebki ziołowej herbatki.
A na koniec – maseczka kwiatowa. Na przykład z nagietka. Jego suszone płatki mieszamy z olejem np. kokosowym czym aloesowym i zostawiamy na twarzy na dwadzieścia minut. Spłukujemy ciepłą wodą.