„Stan nieważności” to powieść psychologiczno-obyczajowa o relacjach rodzinnych, która sprawia, że zaczynasz się zastanawiać, czy aby na pewno dostrzegasz swoich bliskich.

Tekst: Sylwia Skorstad

książka na weekend

„Nuda. Wszechobecna, wszechogarniająca. Królestwo nudy i nicnierobienia. Zawsze o tym marzyłam, a teraz mam. Ta-dam! Nic nie muszę robić, nic nie chcę robić i nie mogę.”

Osiemnastoletnia Julita Zagórzańska leży w szpitalnym łóżku. Słyszy wszystko, co dzieje się wokół niej, ale nie ma możliwości tego zakomunikować. Nie odpowiada zatroskanej matce, która na przemian dba o nią i robi jej wyrzuty o zawaloną maturę i przegapione studia, nie może pocieszyć ojca, który nieporadnie próbuje się jej zwierzać, nie ma jak wygonić z sali brata, który chętnie zrobiłby jej zdjęcia, żeby je z zyskiem sprzedać. Po wypadku komunikacyjnym oraz pechowej procedurze medycznej zapadła w śpiączkę. Leży i myśli.

Podczas gdy lekarze próbują zdiagnozować ją, ona diagnozuje swoją rodzinę. Matka Iwona to niegdyś popularna aktorka, dziś głównie celebrytka oraz żona polityka. Ojciec Tomasz, w każdej partii zawsze siedzący w jednym z ostatnich rzędów. Starszy z braci to obibok uzależniony od używek i sławy rodziców, młodszy uzależniony od gier. No i jest jeszcze detektyw, który na zlecenie nieokreślonych sił politycznych ma się dowiedzieć, czy w jej przypadku doszło do błędu w sztuce lekarskiej.

Niesłuchanie

Według jednego z badań przeprowadzonych kilka lat temu, rodzice przeciętnie rozmawiają z dziećmi nie dłużej niż siedem minut dziennie. Może nam się wydawać, iż spędzamy z bliskimi całe dnie, ale kiedy zaczniemy analizować, ile naprawdę poświęcamy  sobie czasu, wnioski bywają niepokojące. Nowa powieść Katarzyny Kołczewskiej porusza właśnie ten problem.

Tytułowy stan nieważności to zjawisko dotyczące nie tylko Julity, którą seria wypadków pozbawiła możliwości reagowania. W podobnym stanie zdaje się być cała rodzina. Jeśli ktoś kogoś prawdziwie wysłucha, to wyłącznie przez przypadek. Kiedy Tomasz mówi do Iwony „kochanie”, używa takiego tonu, jakby mówił „stole” czy „zmywarko”. Gdy Julita, jeszcze przed wypadkiem, oznajmia, że nie zamierza zdawać matury, dopiero po tygodniu orientuje się, iż wiadomość nie została przez nikogo zarejestrowana. Od prawdziwych rozmów w rodzinie Zagórzańskich się ucieka. Choć rodzice mają powody podejrzewać, że Julita odurza się lekami, wolą udawać, że się zatruła jedzeniem. Tak samo „rozwiązują” problemy pozostałych dzieci. Bo tak jest łatwiej i bezpieczniej.

Ten stan nieważności bardzo trudno jest zdiagnozować. Na okładkach magazynów rodzina może wyglądać wzorcowo. Co jeszcze bardziej niepokojące, jej członkowie sami mogą się upierać, że tworzą udane stadło. Rachunki są przecież opłacone, jedzenie na stole, a dzieci na czas dowiezione na angielski. Gdyby podczas sondy ulicznej ktoś ich zapytał, jak oceniają swoją rodzinę, umieściliby ją na górnej części skali i to nawet nie z politycznego, ale myślowego nawyku. Jakby zatrzymali w pamięci obraz sprzed kilku lat, kiedy to jeszcze spędzali wspólnie czas na oglądaniu „Piratów z Karaibów”.

Stan nieważkości okładka

Co słychać za twoimi drzwiami?

„Stan nieważności” przywodzi na myśl napisaną przed wielu laty przez Ewę Ostrowską powieść dla młodzieży „Co słychać za tymi drzwiami?”. Jest mniej mroczny i mniej szarpiący nerwy, a przedstawiona w tej powieści rodzina należy do uprzywilejowanej klasy wyższej, a nie robotniczej. Tu tragedia jest dużo lepiej upudrowana i nikt zaangażowany nie zdefiniowałby jej świadomie jako problem. Dopiero wypadek córki sprawia, że głębokich problemów nie da się już skrywać za fasadą codzienności. Detektyw prowadzący śledztwo też zaczyna zadawać niepokojące pytania, co wszystkich tylko dodatkowo drażni.

Nowa powieść Katarzyny Kołczewskiej nie skłania do refleksji natychmiast, nie domaga się analizowania każdej sceny, nie szokuje brutalnością słów albo zdarzeń. Zostaje jednak w pamięci i sprawia, że ma się ochotę zadać sobie pytanie, czy poświęca się swoimi bliskim wystarczająco dużo uwagi. Czy bierze się pod uwagę ich motywy, potrzeby i niepokoje? Ma się czas, by między rozwieszaniem prania i oglądaniem serialu zapytać o samopoczucie z gotowością na przyjęcie każdej odpowiedzi? Nie zaszkodzi o tym pomyśleć, bo naprawdę niewiele trzeba, aby ktoś obok nas poczuł się widzianym i słyszanym.

Katarzyna Kołczewska „Stan nieważności”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.