Wygląda na to, że ktoś zabija… pisarzy tworzących kryminały. Wszystko kręci się wokół książek i to w nich należy szukać rozwiązania zagadek. Powieść Elly GriffithsPS. Dzięki za zbrodnie” to ukłon w stronę miłośników literatury suspensu oraz historia napisana w starym, dobrym angielskim stylu.

Tekst: Sylwia Skorstad

Dziewięćdziesięcioletnia Peggy Smith zostaje znaleziona martwa w swoim mieszkaniu. Choć jej śmierć wygląda na naturalną, ukraińska opiekunka staruszki o imieniu Natalka zaczyna podejrzewać, że jej podopieczna mogła zostać zamordowana. Zdrowie jej dopisywało, a w ostatnich dniach przed śmiercią zwierzała się, że jest przez kogoś obserwowana. Dodatkowo biblioteka zmarłej jest pełna kryminałów osobiście jej zadedykowanych. Peggy była konsultantką do spraw zbrodni, doradzała pisarzom, jak w przemyślny sposób konstruować mordercze zagadki.

Choć Natalka nie ma na potwierdzenie tezy o morderstwie swojej podopiecznej nic więcej poza przeczuciem, postanawia udać się na policję. Na szczęście trafia do dociekliwej detektyw sierżant Harbinder Kaur. Wkrótce potem namawia do prywatnego śledztwa przyjaciół Peggy, w tym jej posuniętego w latach sąsiada oraz właściciela pobliskiej kafejki i byłego zakonnika w jednym. Grupa samozwańczych detektywów działa czasem wspólnie, a czasem równolegle z policją.

Z miłością do książek

„PS. Dzięki za zbrodnie” to historia stworzona dla miłośników książek. Powieści są ważną częścią intrygi i to w nich śledczy szukają wskazówek do rozwiązania zagadek. Aby zrozumieć co i dlaczego się dzieje, muszą między innymi zajrzeć do dawno niewznawianych kryminałów, wybrać się na festiwal literacki, uczestniczyć w pretensjonalnym panelu dyskusyjnym kilku naburmuszonych pisarzy i poznać paru niespełnionych literatów. Elly Griffiths stawia książkę w centrum wydarzeń. W wykreowanej przez nią rzeczywistości kryminały się czyta, dyskutuje o nich i traktuje je z morderczą powagą.

Powieść Elly Griffiths to również uczta dla wielbicieli detektyw Harbinder Kaur, Angielki o indyjskich korzeniach, która choć dawno przekroczyła trzydziestkę, to wciąż mieszka z rodzicami i jeszcze nie odważyła się im powiedzieć, że jest lesbijką.

Harbinder (w przeciwieństwie do na przykład Sarah jej imię wymawia się tak, jak się je pisze) nie da się nie lubić. Kiedy od jednej z koleżanek matki słyszy pytanie, czy nadal pracuje w policji, to ma na końcu języka odzywkę „Nie, noszę te kajdanki, bo się założyłam.” Nic jednak nie mówi, bo jest dobrze wychowana. Niewysoka detektyw, na której widok jej braciom wciąż zdarza się śpiewać „hej ho, hej ho”, brak słusznej dla policjantki postury nadrabia w pracy determinacją i wyjątkowym oddaniem obowiązkom. Wszystkie zgłoszenia traktuje poważnie, nawet jeśli chodzi o mgliste przypuszczenie, że ktoś mógł zamordować nieszkodliwą staruszkę z powodu jej zamiłowania do kryminałów.

Natalka jest super

„PS. Dzięki za zbrodnie” warto też przeczytać, by poznać Natalkę – energiczną, seksowną i zwariowaną emigrantkę z Ukrainy, którą zapewne diabeł chętnie by posłał wszędzie tam, gdzie sam nie dał rady się dostać. I nie ma znaczenia, że rozwiązanie wszystkich nagromadzonych w fabule zagadek okaże się bardziej skomplikowane, niż to zwykle w kryminałach bywa. Śledzenie perypetii niezwykłej grupy detektywów-amatorów z Natalką w roli serca operacji, to sama przyjemność.

Elly Griffiths „PS. Dzięki za zbrodnie”, Wydawnictwo Albatros

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.