Kto czekał na powrót Myrona i Wina, temu powieści „Pomyśl dwa razy” nie trzeba anonsować ani polecać. Kto jeszcze mistrzów ciętej riposty, uważnej dedukcji i eleganckiego łomotu nie zna, ten ma dobrą okazję, by to zmienić. Najnowsza powieść sensacyjna o nietuzinkowym agencie sportowym i jego przyjacielu miliarderze-zabijace już na polskim rynku.
Tekst: Sylwia Skorstad
Myron Bolitar powraca! Czy trzeba w ogóle pisać coś więcej? Nie trzeba, ale można. W apartamencie z oszałamiającym widokiem na Central Park pojawiają się agenci FBI. Chcą rozmawiać z Bolitarem i Lockwoodem o ich zmarłym przed trzema laty przyjacielu Gregu. Wygląda na to, że powstał z martwych, bo jego DNA znaleziono właśnie na miejscu podwójnej zbrodni. Ktoś zamordował znaną modelkę i jej syna, a dowody jednoznacznie wskazują na Grega. Zdaniem agentów Myron i Win wiedzą coś o sprawie i prawdopodobnie ukrywają fakt, że ich dawny kumpel sfingował swoją śmierć. Pewnie chętnie zajrzeliby pod łóżka i do szaf, aby poszukać tam podejrzanego, ale nie wolno im tego zrobić bez nakazu.
Myron jest tymi nowinami zaskoczony. Win mniej. Obaj postanawiają prześwietlić przeszłość dawnego znajomego i dowiedzieć się, o co naprawdę chodzi w całej historii. Tak wpadają na trop jednego z najsprytniejszych seryjnych morderców w historii.
Przekomarzania i sekator do palców
Kiedy w powieści Cobena agent sportowy i finansista (po godzinach mistrzowie walk wszelakich) zaczynają pogawędkę o języku, muzyce lub filmach, to od razu wiadomo, że będzie zabawnie. Krótkie i cięte rozmówki Myrona z Winem to jeden ze znaków rozpoznawczych serii o nietypowym agencie sportowym. Nie brakuje ich w „Pomyśl dwa razy” i to jest pierwsza dobra wiadomość.
Im bardziej niebezpiecznie się robi, tym komunikaty przyjaciół stają się krótsze i bardziej cyniczne. A w tej historii robi się naprawdę gorąco i to kolejna dobra wiadomość. Jest akcja i jest się czym emocjonować.
Ktoś bawi się w Boga, jednych zabija, a drugich w to misternie wrabia. Zrozumienie jego MO (nie, nie chodzi o emu ani emo, tylko modus operandi, ale spróbujcie to wyjaśnić hersztowi pewnej grupy bandytów, a obetnie wam palec u stopy), jest niełatwe nawet dla tak bystrych analityków jak Myron i Win. Do pomocy przy rozwiązaniu łamigłówki muszą zaangażować dawnych przyjaciół. Wrogów też.
Seryjnie zabawni, ale nie niezniszczalni
Jedną z miłych niespodzianek tej powieści jest fakt, że Myron i Win nie zatrzymali się w czasie. Nasi wspaniali śmieszkowie trochę się zestarzeli. Lockwoodowi zdarza się przysypiać na sofie i chrapać, Bolitar robi się sentymentalny i gdy się wzrusza, to pieką go oczy. Obaj wciąż potrafią spektakularnie przydzwonić większym od siebie gangsterom, ale nie są superbohaterami. No, może tylko trochę, dla nas, wiernych czytelników. Tak samo jednak jak my, nie są nieśmiertelni. Można im zrobić krzywdę i to nie tylko łamiąc serce.
Kolejna niespodzianka to fakt, że Coben zwraca jeszcze większą niż kiedyś uwagę na problematykę kobiecą. Między innymi kibicuje agresywnej, założonej przez kobiety firmie prawniczej i słowami Wina konstatuje, że „wściekli, zakompleksieni faceci to świetnie rozwijający się przemysł.” Zwraca też uwagę na inkluzywny język i zachowania bohaterów. Niby ani słowa o polityce, ale nie trzeba być geniuszem dedukcji, by zgadnąć, na kogo autor będzie głosował w nadchodzących w USA wyborach.
„Pomyśl dwa razy” dostarcza dokładnie takiej rozrywki, na jaką fani Harlana Cobena czekali. Nie ma więc powodów do narzekań, nawet jeśli finał wykręcił o jednego pirueta za dużo.
Harlan Coben, „Pomyśl dwa razy” , Wydawnictwo Albatros