Mieszkająca we Rzymie amerykańska dziennikarka śledcza napisała książkę „Matki chrzestne”. o kobietach mafii, dowodząc jednocześnie, że Włochy to wciąż kraj, w którym łatwiej żyje się osobom noszącym spodnie.

Tekst: Sylwia Skorstad

Assunta „Pupetta” Maresca, potem zwana „Lady Gomorrą”, wychowała się w rodzinie mafijnej średniego szczebla. Strzelać nauczono ją, zanim zaczęła miesiączkować. Jako siedemnastolatka wygrała lokalny konkurs piękności. Jako osiemnastolatka, będąc w szóstym miesiącu ciąży, oddała dwadzieścia dziewięć strzałów do mężczyzny, którego uważała za odpowiedzialnego za śmierć jej męża,. Zrobiła to w środku dnia i w środku ruchliwego miasta. Na planowaną akcję wzięła ze sobą swojego trzynastoletniego brata.

W więzieniu Pupetta zyskała status medialnej gwiazdy. Podczas procesu twierdziła że niczego nie żałuje i zrobiłaby jeszcze raz to samo, bo tego wymaga honor. Nigdy nie okazała skruchy. Po wyjściu na wolność mniej i bardziej jawnie zajmowała się działalnością przestępczą. Prawdopodobnie była odpowiedzialna za śmierć wielu osób, ale choć kilkukrotnie stawiano ją przed sądem, dowodów jej zbrodni znaleziono niewiele. Który sędzia mógłby uwierzyć, że ta drobna, pełna seksapilu „kobietka” wydawała polecenia mafiozom albo planowała brutalne morderstwa?

Kiedy w 2021 Maresca zmarła, władze zabroniły urządzenia ceremonii pogrzebowych, aby zapobiec wojnie gangów oraz ikonizowania zmarłej. Tym samym przyznały, iż kobieta była osobowością mafijną. Wielu konserwatywnym Włochom coś takiego wciąż nie mieści się w głowie. To jeden z powodów, dla których organizacje przestępcze we Włoszech mają się dobrze. Żony, matki i kochanki mafii pozornie pozostają w cieniu, co daje im wolne pole do działania.

Mafia jako część kultury

Zdaniem autorki „Matek chrzestnych” obecność organizacji przestępczych w codziennym życiu to włoski chleb powszedni. Podczas pandemii mafia tylko umocniła swoją pozycję, bo wspierała drobnych przedsiębiorców w małych miasteczkach, do których nie docierała rządowa pomoc. Za wsparcie zażąda w zamian niewiele, kilka drobnych przysług. Przynajmniej na początku. Dla wielu Włochów to zwyczajna sprawa. Każdy zna kogoś, kto do grupy przestępczej należał, należy lub z nią w jakiś sposób współpracuje. I wiele z tych osób to kobiety.

Z danych włoskiego Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że obecnie karę za wyroki związane z działalnością mafijną odbywa we Włoszech ponad sto pięćdziesiąt kobiet. Czy to dużo, czy mało? W porównaniu z ilością mężczyzn odbywających karę za podobne przestępstwa, to niewiele, jednak i tak najwięcej w historii. Dopiero w ostatnich dekadach do świadomości Włochów zaczęło docierać, że kobiety mogą pełnić istotne role w środowiskach przestępczych. Mafia dobrze wiedziała, jak kobiety są postrzegane i dlatego chętnie angażowała je do różnych zadań. Łatwiej im było uniknąć podejrzeń, a w razie wpadki uniknąć surowej kary.

Czemu kobiety przystępują do organizacji przestępczych? Niektóre dlatego, że chcą, inne, bo są do tego zmuszane. Te urodzone w rodzinach przestępczych nie mają dużego wyboru. Podobnie jak chłopcy są wychowywane w kulcie lojalności wobec rodziny. Uczy się je, jak chować narkotyki lub broń, nienawidzić stróżów prawa i nade wszystko, nigdy, ale to nigdy, nie zdradzać sekretów rodziny, bo to karane jest bolesną śmiercią, tak jak zdrada siedzącego w więzieniu mafijnego męża może być ukarana zbiorowym gwałtem.

Uciec, ale dokąd?

Prowadząc swoje śledztwo Barbie Latza Nadeau rozmawiała z kobietami odsiadującymi wyroki i śledziła historie tych, które zdecydowały się współpracować z policją. Kobiety mafii zaczynają współpracować z organami ścigania z innych pobudek niż mężczyźni. Alessandra Cerreti, prokurator zwalczająca włoskie układy mafijne, która udzieliła wywiadu autorce książki, uważa, że mężczyźni zawsze współpracują, by ocalić siebie, a kobiety, żeby uratować swoje dzieci. Jedno z najbardziej spektakularnych dochodzeń, które doprowadziło do wielu aresztowań członków organizacji przestępczej, zaczęło się od przeszmuglowanej podczas pogrzebu karteczki, na której informatorka napisała: „Powiem wszystko, żeby ocalić dzieci”. Mimo programu ochrony świadków wiele tych desperackich aktów odwagi skończyło się dla matek tragicznie.

„Matki chrzestne. Kobiety mafii, które sięgnęły po władzę” to książka, po lekturze której ma się mniejszą niż zwykle ochotę, by wybrać się na romantyczną wycieczkę do Wenecji albo nurkowanie na Sycylii. Po pierwsze dlatego, że turysta nie może mieć pewności, czy urocza knajpka, w której je obiad, nie jest w jakiś sposób, choćby finansowo, powiązana z organizacją przestępczą. Po drugie dlatego, iż zdaniem autorki kwestie równouprawnienia płciowego zdają się docierać na Półwysep Apeniński wolniej niż do innych krajów Unii Europejskiej. Zbyt wielu lokalnych mężczyzn jest przekonanych, iż kobiety nie potrafią czegoś zrobić tak samo dobrze, a tym bardziej lepiej od nich. O tym, jak głęboko zakorzeniony jest ten stereotyp, widzą nawet dzieci, a co dopiero mafia.

Barbie Latza Nadeau, „Matki chrzestne. Kobiety mafii, które sięgnęły po władzę”, Wydawnictwo Albatros

 

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.