Kryminał na Wielkanoc to jeden ze zwyczajów, które warto pożyczyć od Norwegów, a  „Gra zaklinacza” to jedna z książek, po które warto sięgnąć.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Na położonej na odludziu farmie dochodzi do zbrodni. Znika czteroosobowa rodzina, a ślady krwi w całym domu wyraźnie wskazują, iż nie ma co liczyć na to, że ktokolwiek z nich odnajdzie się żywy. Wkrótce potem policja aresztuje tajemniczego mężczyznę, który ma przy sobie narzędzie zbrodni. Morderca nie mówi i nic, nawet odciski palców, nie zdradza jego tożsamości. Nie ma go w żadnych rejestrach, próżno też szukać nagrań jego poczynań na serwerach miejskiego monitoringu. To tym bardziej dziwne, że jego wygląd jest bardzo charakterystyczny – całe ciało, w tym twarz mężczyzn, pokrywają wytatuowane liczby. Na skórze zabójcy widnieje jedno wytatuowane słowo: „Mila”.

Policja wzywa na pomoc dawną agentkę, by sprawdzić, czy zna zatrzymanego. Mila Vasquez ma jednak tak samą niewielką ochotę na współpracę z organami ścigania, co sam podejrzany.

Kryminał na Wielkanoc

Czy wiecie, że jest taki kraj, w którym czytanie i oglądanie kryminałów należy do najważniejszych wielkanocnych tradycji? To nie żart, w tym kraju księgarnie sprzedają przed Świętami Wielkiej Nocy najwięcej thrillerów i klasycznych opowieści o trudnych śledztwach, a wydawcy szykują na kwiecień najbardziej krwawe opowieści z dreszczykiem. Nieczytanie kryminałów podczas Wielkiego Tygodnia uważa się tam za rodzaj dziwactwa. „Påskekrim”, który promuje czytelnictwo, to jeden ze zwyczajów, jakie warto pożyczyć od obywateli Norwegii.

„Gra zaklinacza” jest powieścią emocjonującą i pełną zagadek, ale możliwe, że nie każdemu przypadnie do gustu. Nie jest to bowiem powieść psychologiczna, jaką mógłby napisać Jo Nesbø ani rzetelna opowieść o żmudnej policyjnej robocie, jaka stała się wizytówką Jørna Liera Horsta. Carrisi lubi do analizy opisywanych postaci dodawać trochę poezji. Gdy mówi na przykład o psychopatii, to może ją nazwać „ciemnym demonem”, kiedy diagnozuje problem społeczny, trzyma się z daleka od języka używanego w socjologii. Wie, jak budować napięcie i nawet jeśli jego pomysły są zanadto wydumane, czytelnik może razem z nim zadać sobie pytanie, co naprawdę stało by się, gdyby…

Na niby, naprawdę

Aby poznać sekrety „zaklinacza”, Mila Vasquez musi wziąć udział w internetowej grze. To, co dzieje się w wirtualnej rzeczywistości, ma skutki w realnym świecie. Nie za sprawą magii, a w wyniku tego, jak gra może wpłynąć na umysły użytkowników. W wirtualnej rzeczywistości każdy może być kim chce i robić to, na co ma ochotę bez ponoszenia prawnych czy moralnych konsekwencji. Niektórzy po wyjściu z iluzorycznego świata mają jednak problem z odróżnieniem dobra od zła.

Mila ma jednak wyjątkową cechę – cierpi na aleksytymię, czyli rodzaj emocjonalnego analfabetyzmu. Nie rozpoznaje swoich emocji, nie nawiązuje stosunków emocjonalnych z ludźmi i nie potrafi instynktownie zgadnąć, co czują. Jej „zamrożona dusza” to jednocześnie przekleństwo i dar. Czy pomoże jej wygrać w grze, w której ma przeciw sobie wielu wrogów?

„Gra zaklinacza”, Donato Carrisi , Wydawnictwo Albatros

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.