Jeśli cenicie dobrze opowiedziane historie, nowa nasza książka na weekend, powieść Diane Setterfield, „Była sobie rzeka” jest w sam raz dla was.

Tekst: Sylwia Skorstad

W pewnej położonej nad Tamizą gospodzie ludzie od zawsze opowiadali sobie historie. Jedne powracały w coraz to lepszych, bardziej upiększonych wersjach, inne, zupełnie nowe, przywozili ze sobą podróżni. Nawet w najbardziej zimne i deszczowe wieczory opowieści rozgrzewały serca i umysły okolicznych mieszkańców.

Pewnej nocy do tej właśnie gospody przybył ranny nieznajomy trzymający w ramionach drobną postać, którą niektórzy początkowo wzięli za doskonale wykonaną lalkę. Dopiero po kilku chwilach z przerażeniem zorientowano się, że to martwa dziewczynka. Na pomoc rannemu zawołano kobietę znającą się na medycynie. To na jej oczach dziecko, które uznano za zmarłe, ożyło.

Opowieść dobra na wszystko

Brytyjska pisarka Diane Setterfield ceni zgrabne historie i sama potrafi je opowiadać w sposób, który ma w sobie coś z magii. Gdybyś spotkała ją w pociągu, możliwe, że przegapiłabyś swoją stację, gdybyś trafiła na nią w gospodzie, możliwe, iż zapomniałabyś cokolwiek zamówić, a gdybyś szukała kogoś, kto miałby opowiedzieć innym o twoim życiu, prawdopodobnie wskazałabyś na nią.

W wywiadzie dla „waterstones.com” Setterfield powiedziała, że dorastając w małej miejscowości, w której ludzie spotykali się w pubach, by wymieniać ploteczki, zyskała przekonanie, iż bary to mistyczne miejsca, w których toczy się prawdziwe życie. To dlatego, że jako dziecko sama nie miała do nich wstępu. Kiedy jako trzynastolatka wreszcie przekroczyła drzwi pubu, rozczarował ją zapach, ale nie atmosfera.

– Moja fascynacja pubami nie wygasła – powiedziała. – Są takie angielskie, nieprawdaż? Kwintesencja swojskości.

Najlepsze opowieści rodzą się nad kuflem piwa, kiedy dzień już chyli się ku końcowi, a cienie stają coraz dłuższe.

Nie tak dawno temu

W powieści „Była sobie rzeka” Setterfield przeniosła akcję do czasów, w których ludzie żyli w zatłoczonych, wiecznie głośnych od paplaniny dzieci domostwach, a do gospody przychodzili, by tam mieszać przestrzeń publiczną z prywatną i wreszcie móc się wygadać. Od kiedy nad rzeką pojawiła się tajemnicza, cudem przywrócona do życia dziewczynka, wszystkie codzienne tematy zeszły na dalszy plan. Obecność dziecka, które wyraźnie wiele przeszło, obudziła we wszystkich długo skrywane pragnienia i tęsknoty. Nie jedna, ale kilka rodzin zyskało przekonanie, iż przyniesiona przez nieznajomego dziewczynka jest ich zaginioną krewną. A to był dopiero początek…

„Była sobie rzeka”, Diane Setterfield, Wydawnictwo Albatros

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.